Maciej Stolarczyk związał się z Wisłą roczną umową, z opcją jej przedłużenia o kolejny sezon. Tak, jak informowaliśmy, w jego sztabie będą pracować tylko Polacy. Prócz tych trenerów, którzy już byli przy pierwszym zespole, znajdzie się miejsce również dla Mariusza Jopa i Wojciecha Żuchowicza. Jop będzie obok Radosława Sobolewskiego i Kazimierza Kmiecika asystentem Stolarczyka. Żuchowicz na razie będzie odpowiadał za przygotowanie fizyczne zespołu. Nowy szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” nie chciał za wiele mówić o swoim pomyśle na grę Wisły. – Każdy trener ma swoją filozofię, ale powinna być ona dostosowana do materiału ludzkiego – powiedział Stolarczyk. – Nie chcę tutaj za dużo na ten temat mówić, Jedno jest pewne nie wygramy wszystkiego, ale wygrać możemy z każdym. Chcę, żeby zespół się rozwijał. Chcę, żeby realizował cele, jakie zostały przedłożone.
A te cele zostaną nieco ograniczone. Nie przez przypadek Arkadiusz Głowacki zaapelował do kibiców o cierpliwość. – Będziemy prosić kibiców o wyrozumiałość. Naszym celem będzie awans do ósemki, ale to co będzie nadrzędne, to wprowadzenie młodzieży do zespołu – stwierdził nowy dyrektor sportowy.
O swojej nowej roli w Wiśle Głowacki powiedział natomiast: – Przede wszystkim chciałbym podziękować zarządowi za szansę, za propozycję zostania dyrektorem sportowym. Nie była to dla mnie łatwa decyzja. Wiele obaw towarzyszyło mi przed jej podjęciem. Mimo, że brakuje mi doświadczenia, a sytuacja ekonomiczna klubu jest trudna, to zdecydowałem się wsiąść do tego pociągu. Jest pewna misja do wykonania. Nie traktuję tego jako szansy dla siebie na przyszłość. Niedawno mówiłem, że po zakończeniu kariery piłkarskiej pojadę na długi, nawet roczny urlop. Życie pokazało, że wróciłem z niego nieco szybciej. Wierzę, że z pomocą wielu osób podołam zadaniu.
Zadanie, jakie stoi przed Głowackim i Stolarczykiem łatwe jednak nie będzie. Klub wciąż ma zaległości w wypłatach wobec piłkarzy. Niektórzy zawodnicy nie widzą nawet swojej przyszłości w Krakowie. Nie krył tego zresztą Głowacki, który jednak stwierdził: – Będziemy rozmawiać z piłkarzami, przekonywać ich do naszego pomysłu na klub. Mamy pewną sytuację i wszyscy musimy ją zaakceptować. Osoby, które nie będą chciały w tym uczestniczyć, po prostu z nami nie zostaną.
To ostatnie zdanie może dotyczyć np. Vullneta Bashy, z którym co prawda Wisła przedłużyła umowę, korzystając z opcji w kontrakcie Albańczyka, ale ten ponoć niespecjalnie widzi się nadal w Krakowie. Czy Głowackiemu i Stolarczykowi uda się przekonać Bashę, by ten zmienił zdanie, pokaże czas.
– Do tej pory kierowano się w Wiśle bardziej ambicjami niż możliwościami – dodał Głowacki. – Mówię o tym, bo wiem, jakie nastroje panowały w szatni. Przyszłość wiążemy z rozwojem młodych piłkarzy. Chcemy rozszerzyć dział skautingu i przenieść go do Myślenic, żeby był bliżej trenera. Takich rzeczy nie da się jednak załatwić z dnia na dzień. Chcemy stworzyć w Wiśle ścieżkę rozwoju dla młodych zawodników, którzy w przyszłości mieliby reprezentować barwy naszego klubu. Chcemy reaktywować rezerwy, która pozwalałaby zawodnikom, którzy nie łapią się do jedenastki, być w rytmie meczowym. Najlepiej już od nowego sezonu. Jest wiele rzeczy do zrobienia, ale na razie trudno o tym mówić, skoro jesteśmy tutaj od kilku dni.
Mimo problemów, z jakimi boryka się Wisła, Głowacki podkreślił, że jakość sportowa drużyny ma być utrzymana na tyle, żeby zespół spokojnie grał w ekstraklasie. W tym celu prowadzone są rozmowy m.in. na temat wzmocnień środkowej linii. – Wiemy, jakie straty ponieśliśmy w pomocy i chcemy szybko zasypać tę dziurę – przyznał „Głowa”. – Pewne sprawy już się toczą swoim rytmem.
Podczas konferencji padały również pytania o poprzednie koncepcje na prowadzenie Wisły. Marzena Sarapata między wierszami przyznała, że pewna formuła się wyczerpała. – Krótko powiedziałabym, że od wizji, która miała na celu ocalenie klubu, chcemy przejść do takiej, która pozwoli nam budować Wisłę w zdrowy sposób – powiedziała pani prezes. – Zarząd od początku kalkuluje, liczy pieniądze i robi wszystko, żeby sytuacja finansowa była stabilna. Proszę jednak pamiętać, że nie przejmowaliśmy klubu w idealnym stanie.
Sarapata nie chciała natomiast komentować okoliczności, w jakich doszło do rozstania z poprzednim trenerem Wisły, Joanem Carrillo. – Proszę mi wybaczyć, ale nie będę się wypowiadała na temat trenera. Dla dobra klubu ten rozdział uznajmy za zamknięty – stwierdziła krótko.
Trudno tych słów nie zinterpretować inaczej, jako obawy przed eskalacją konfliktu z Hiszpanem. Wisła toczy bowiem z nim rozmowy, które mają doprowadzić do takiego rozstania, które zminimalizuje straty finansowe. Ponoć jest tego blisko, ale jak uczy przykład poprzednika Carrillo, Kiko Ramireza, dwa wypowiedziane publicznie zdania, mogą wprowadzić większe zamieszanie w relacjach ze szkoleniowcem. I tego zapewne chciała uniknąć Marzena Sarapata.
Po konferencji prasowej Maciej Stolarczyk i Arkadiusz Głowacki pojechali do ośrodka treningowego w Myślenicach, gdzie nowy trener spotkał się pierwszy raz z drużyną. W ten sposób nowy rozdział w historii Wisły Kraków rozpoczął się na dobre.