Oczywiście przyjeżdża pan na sobotni mecz.
Przyjeżdżam do domu! Jestem krakus z urodzenia i wychowanek Cracovii, to są zawsze miłe powroty.
Jest faworyt tego meczu?
Cracovia jest w dobrym momencie sezonu, potrafi wykorzystywać nadarzające się okazje, to jest dobre.
Choć lepiej gra na wyjazdach.
Tak, ale nie chcę wchodzić w niuanse taktyczne. Wracając do pierwszego pytania, to nie ma faworyta. Cracovia dobrze czuje się w fazach przejściowych, wyjściu z niższej czy średniej obrony do ataku i tak może ten mecz wyglądać, że to Lech może fragmentami prowadzić grę, a wtedy siła ataku Cracovii jest zabójcza.
Jak pan popatrzy na statystyki to widać wyraźnie, że gdy Cracovia ma mniejsze posiadanie piłki od rywala, to wygrywa mecze. A gdy miała większe, to przegrała w Radomiu i zremisowała ze Stalą u siebie.
Dlatego powtarzam, że „Pasy” dobrze czują się w fazach przejściowych, gdy jest więcej miejsca za plecami rywala, gdy mogą wykorzystać szybkość i siłę ataku.
W zeszłym sezonie niektórzy z powątpiewaniem mówili o stałych fragmentach gry w wykonaniu Puszczy, która zdobywała wiele goli w ten sposób. Teraz jej rolę przejęła Cracovia, która zdobywa bardzo dużo bramek w ten sposób – 12 z 22 goli w tym sezonie.
To jest absolutnie bardzo mocna strona tego zespołu. Będziemy się musieli mieć mocno na baczności, by się obronić.
1/3 sezonu za nami, komu pan przyznaje największe szanse na mistrzostwo Polski?
Wolałbym nie przyznawać szans, ale my absolutnie walczymy o mistrzostwo, to nasz cel.
A gdzie pan widzi Cracovię?
Chciałbym, by trwała jej passa, żeby wyciągnęła jak najwięcej z meczów.
Gdyby pan miał możliwość wytransferowania kogoś z Cracovii, to którego z piłkarzy by pan chciał sprowadzić do Lecha?
Nie mogę powiedzieć, nie chcę, bo to drażliwy temat.
To inaczej zapytam – kogo pan ceni najbardziej w „Pasach”?
Siła ataku jest spora, mogę ją za to pochwalić, a nie mówię tylko o napastnikach.
Lech też ma siłę ataku, a jeśli chodzi o środkowych napastników to już to jest tradycja, że ma znakomitych piłkarzy na tej pozycji. „Dziewiątki” to był zawsze atut tej drużyny.
Lech zawsze stara się prowadzić grę, dominować, grać ofensywnie, tworzyć dużo sytuacji z ataku pozycyjnego, siłą rzeczy tych okazji ma sporo. Jeśli dany napastnik ma umiejętności, to ma osiągnięcia.
Pana jako byłego napastnika, choć potem jako obrońcę, ale w głębi duszy pewnie ofensywnego zawodnika, zapewne martwi fakt, że w polskiej lidze od kilku lat mamy problem z napastnikami Polakami, a tytuł króla strzelców zdobywają zawodnicy zagraniczni.
Młody napastnik, jeśli jest utalentowany, to szybko wyjeżdża za granicę. My na przykład mamy Szymczaka, który ma to nieszczęście, że rywalizuje z Ishakiem, kapitanem zespołu. Oczywiście, w takim klubie jak Lech musi być rywalizacja, ale Szymczak nie ma łatwego zadania i pewnie niedługo będzie chciał wyjechać. Nasi młodzi piłkarze są w Europie cenieni i szybko emigrują z Polski.
Lech słynie od lat z „produkcji” takich piłkarzy. Macie teraz kolejną „perełkę” w swoich szeregach – Kozubala.
Jest jednym z nich, mamy młodego Gurgula na lewej obronie, który gra regularnie. Wystepuje też Pingot, jest młody Lisman z rocznika 2006, jest kilku piłkarzy na wypożyczeniach. Kolejni więc nadchodzą, to jeden z punktów filozofii, strategii klubu. Potrafimy ich wprowadzać do pierwszego zespołu, rozwijają się i potem stanowią o sile reprezentacji.
Śledzi pan rynek, w Cracovii, jeśli chodzi o młodzieżowców, to pierwszoplanową postacią jest Filip Rózga, prawda?
Tak, mógłby i w Lechu dobrze grać (śmiech). Podoba mi się jego gra, u nas pewnie byłby bardziej profilowany na skrzydło. To przebojowy zawodnik, dla którego nie jest problemem wygranie pojedynku, a to jest w cenie, to się docenia w całej Europie. A jeśli do tego ma dynamikę, szybkość, odwagę, to ma szansę dojść daleko.
Wróży mu pan za kilka lat okazały transfer za granicę?
Dobrze, żeby okrzepł, nabrał doświadczenia. Młodość i jego werwa to atuty. To jest tak jak z naszymi wychowankami, jeśli ktoś gra w polskiej lidze, zadebiutuje w reprezentacji, ale potem nie może już dalej rozwijać się w polskiej lidze, bo jest ona dla niego „za ciasna” to przychodzi moment, że powinien odejść. Taka jest kolej rzeczy. Z korzyścią dla niego i kadry narodowej.
Zatrudnienie trenera Nielsa Frederiksena to pański autorski pomysł, czy to decyzja kolegialna?
Zawsze podejmujemy takie decyzje jako komitet rekrutacyjny, 4 – 5 osób podejmowało tę decyzję. Posiłkowaliśmy się też firmą zewnętrzną. Mamy na swojej liście też kandydatów, cały czas ją uaktualniamy.
Na razie zatrudnienie tego szkoleniowca to strzał w dziesiątkę.
Spotykaliśmy się dwukrotnie na żywo, to były całodzienne spotkania. To była dobrze przemyślana decyzja. Mieliśmy też innych kandydatów, bardzo ciekawych, ale zdecydowaliśmy się na Nielsa. Na razie to dobrze wygląda, ale za długo jesteśmy w piłce, by popadać w huraoptymizm, pragmatycznie do tego podchodzimy.
