https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Tułacz, trener Puszczy Niepołomice: Potrafimy realizować rzeczy niemożliwe

Jacek Żukowski
Tomasz Tułacz (trener Puszczy)
Tomasz Tułacz (trener Puszczy) Andrzej Banas
- Dla mnie największym wyzwaniem jest zgranie tej nowej drużyny- mówi trener Puszczy Niepołomice Tomasz Tułacz.

Do pierwszego meczu ligowego z Jagiellonią Białystok nie zostało już wiele czasu. Jesteście przygotowani na sto procent, czy trzeba coś jeszcze udoskonalić?

Okres przygotowawczy był bardzo krótki więc cały czas w nim jesteśmy. Jeszcze są dni treningowe przed nami, bardzo ważne, bo będziemy pracowali nad taktyką i przede wszystkim zgraniem zespołu, bo nastąpiło w nim wiele zmian. Musimy dokonać trafnych wyborów.

Puszcza będzie inna w tym sezonie w porównaniu z ostatnim. By mógł pan spać spokojnie, to potrzebny jest jeszcze napastnik?

Myślę, że wszyscy sobie zdajemy sprawę z tego, że potrzebujemy na tę pozycję zawodnika. Odeszli Kamil Zapolnik i Maciej Firlej, a nie przyszedł nikt na to miejsce. Może w ataku grać Artur Siemaszko, ale nie występował w ekstraklasie na tej pozycji, albo bardzo rzadko. Musimy więc uzupełnić kadrę.

To jest to jedno brakujące ogniwo?

Zobaczymy, bo mogą być ruchy w drugą stronę. Jest zainteresowanie naszymi zawodnikami. Niestety, liczę się z tym, że ktoś jeszcze może odejść. Takie jest życie.

Pozyskanie napastnika to kwestia bliska, czy raczej odległa? Wiadomo, że okienko transferowe jest otwarte do 9 września.
Nie chcę się na ten temat wypowiadać bo sytuacja była taka, że jak odszedł Maciej Firlej, to szukaliśmy napastnika od początku przygotowań. Nie dość, że nikt nie przyszedł, to odszedł jeszcze Kamil Zapolnik. To jeszcze wzmogło presję, by ściągnąć zawodnika. Nie jest to łatwe, ponieważ ceny za piłkarzy na tę pozycję są wysokie, oczekiwania zawodników, którzy by mieli podnieść jakość, a tylko takich szukamy, są wysokie więc jest to trudne, a konkurencja nie śpi. W dwóch – trzech przypadkach musieliśmy uznać wyższość zespołu z zagranicy, a też i takiego z rodzimego podwórka. Ale spokojnie, pracujemy nad tym, by taki transfer przeprowadzić.

I priorytetem nie jest pośpiech?

Wiadomo, że chcemy, by ten zespół już od początku rozgrywek miał wzmocnienie w postaci takiego piłkarza, ale my sobie nie możemy pozwolić na błąd.

Sami sobie zawiesiliście bardzo wysoko poprzeczkę po świetnym minionym sezonie. Mówi się, że drugi sezon dla beniaminka z poprzednich rozgrywek jest trudniejszy. Zgadza się pan z takim twierdzeniem?

Zdecydowanie tak. Bardzo trudny sezon przed nami. Liczę na doświadczenie, które zawodnicy zdobyli w minionym sezonie. Nie możemy liczyć na nikogo, tylko na siebie. Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas bardzo trudne zadanie, ale i w ostatnich rozgrywkach pokazaliśmy, że są rzeczy, które wydają się niemożliwe, a potrafimy je realizować.

Jak się ktoś nie rozwija, to się cofa. Przywołuję tę maksymę w kontekście tego, że pan dużo zrobił, by ta drużyna była ciekawa, zaskakująca, była czymś nowym w ekstraklasie, ale zapewne w nowym sezonie trzeba zrobić kroczek naprzód, czymś zaskoczyć przeciwnika.

Dokładnie tak, dlatego zdecydowaliśmy się na transfery zawodników, którzy już mają doświadczenie ekstraklasowe. Jesteśmy takim klubem, który nie może sobie pozwolić na rozbudowaną kadrę więc gros zawodników nas opuściło. Dla mnie największym wyzwaniem jest zgranie tej nowej drużyny i jak najszybsze zafunkcjonowanie na poziomie ekstraklasy.

Sparingi były dla was dość udane – nie przegraliście żadnego odnoszący trzy zwycięstwa i notując cztery remisy, ale nie chodzi tylko o wyniki, zgrywaliście się.

Cieszyło mnie przede wszystkim to, że było mało urazów. To był dobrze przepracowany okres, bo często trenowaliśmy dwa razy dziennie, w upalne dni dawaliśmy radę. Nie było kontuzji, było dużo wykonanej pracy i czekam z niecierpliwością, aż przyniesie ona efekt.

Wszyscy zawodnicy są do gry?

Oprócz Roka Kidricia wszyscy są do dyspozycji. On się dalej leczy, myślę, że jeszcze miesiąc. Czas pokaże, jak będzie. Tyle razy nastawiałem się na to, że Rok do nas wraca, że nie chcę się rozczarować, bo gdy się nastawiałem, to znowu coś się odzywało… W kadrze byli Mesanović, Zapolnik, Kidrić, Majchrzak i z tej czwórki nie ma na teraz nikogo, zostaliśmy z jednym Arturem Siemaszką.

Jest jeszcze Lucjan Klisiewicz, napastnik.

W trybie awaryjnym sprawiliśmy, by wrócił do nas i z nami zostaje.

Drużyna została entuzjastycznie przyjęta podczas przedsezonowej prezentacji. Kibice bardzo na was liczą, choć pewnie każdy sobie zdaje sprawę, żeby mierzyć siły na zamiary. Daliście im tyle radości, że każdy wyobraża sobie, że ten sezon nie będzie gorszy od poprzedniego.

Zdajemy sobie z tego sprawę. Mogę podziękować kibicom za wsparcie, za serdeczność na co dzień, za życzliwość do piłkarzy, sztabu, wszystkich. Za to, że są związani z piłką w Niepołomicach chcę im podziękować, ale też prosić o doping, o dalsze wspieranie i trzymanie kciuków za nas, bo to jest bardzo ważne dla tej drużyny, żeby powtórzyć ten wyczyn, który ostatnio zrobiliśmy.

Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że od wiosny będziecie grać w Niepołomicach. To powinno zadziałać na waszą korzyść.

Na pewno tak. Nie możemy się doczekać tego, by być u siebie i grać, bo to jest sens tego wszystkiego, co robimy.

Zaczynacie z wysokiego „c”, bo ciężko o trudniejszego rywala niż mistrz Polski.

Zdecydowanie tak. Gramy z mistrzem Polski, ale jedziemy spróbować powalczyć i postarać się o jakąś niespodziankę. Zobaczymy, na ile nas będzie stać. Na pewno się nie poddamy, jedziemy ze swoim planem, ambicjami. Postaramy się napsuć krwi rywalowi, zobaczymy, na ile nam starczy umiejętności.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska