Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tonie pomysł na wodny tramwaj w Krakowie

Piotr Rąpalski
Ta sama firma, która obsługuje tramwaj "sprząta" mu klientów sprzed nosa. Godzą się na to urzędnicy. Ulotki, reklamy, konferencje prasowe nie przyciągną na pokład tak jak dobry naganiacz.

Zobacz także: Łagiewniki: dwoje gołych ludzi wykrzykiwało 'precz z szatanem' na terenie sanktuarium

Tramwaj wodny mogą wykończyć nie źle rozmieszczone przystanki, drogi bilet po 8 złotych, czy kulejąca promocja, ale sam... jego operator, firma Admirał. Oprócz łodzi, którymi pływa na zlecenie urzędników, ma ona całą flotyllę prywatnych statków. Dzięki naganiaczom i reklamom pasażerów im nie brakuje, a tramwaj traktowany jest po macoszemu.

Krystian Przewłocki, właściciel firmy Admirał, sprzeczności interesów nie widzi. - Z tramwaju korzystają inni klienci, a z rejsów inni. Pierwsi chcą odbyć krótką wycieczkę, a inni dłuższą na zamówienie - przekonuje. Problemu nie widzi też Zarząd Infrastruktury Sportowej i Transportu, który nadzoruje tramwaj.

- Przetarg na operatora był otwarty dla każdego. Warunkiem było posiadanie odpowiedniej floty, a taką ma firma Admirał - odpowiada nam Jerzy Sasorski rzecznik ZIS.

W teorii wszystko jest w porządku. Gorzej z praktyką. Jesteśmy przy przystanku tramwaju obok plaży nad Wisłą. Zanim dojdziemy do niego, przed nosem rośnie nam wielka tablica oferująca inne rejsy po rzece. Dzwonimy. Odpowiada nam pracownica firmy Admirał.

- Bardziej niż tramwaj opłaca się panu wziąć półgodzinny rejs spod Wawelu - słyszymy. Mówimy, że jest czterech chętnych. - Bilet normalny kosztuje 20 zł od osoby dorosłej, 15 zł dla dziecka. Mogę was wziąć na ulgowy

I jak tramwaj ma tu konkurować? Jest tańszy, ale za 8 zł popłyniemy tylko w jedną stronę. I to brzydką kanciastą platformą ledwo przypominającą łódź. Inne statki firmy Admirał to sympatyczne, drewniane jednostki. Pływając przez pół godziny zwiedzimy odcinek rzeki od kładki Bernatka po Salwator.

Oczywiście krakusi nie chcą zwiedzać miasta. Tramwaj wodny miał być dla nich alternatywą wobec tramwaju, czy autobusu. Jest jednak za drogi i źle zaplanowany. Chętni to więc głównie turyści, a tych wyłapują prywatne firmy. Nie tylko Admirał, bo pod Wawelem jest kilku armatorów.

A pod samą Smoczą Jamą, gdzie turystów w bród, przystanku tramwaju akurat nie ma. Za to pełno innych łodzi i ofert. Naganiacze w białych kapitańskich czapkach zaczepiają przechodniów. Rozdają swoje numery telefonów, ulotki.

- Tramwaj i tak pływa co godzinę, a z nami możecie umówić się na konkretny czas - zachęca jedna z naganiaczek.

"Prywaciarze" robią biznes w najlepszym miejscu, a np. przystanek tramwaju "Galeria Kazimierz" znajduje się w krzakach. Daleko od deptaka do centrum handlowego. Mimo że można by się o niego pokusić w tym miejscu. Przy murze bulwarów są wszak schody, które mogłyby prowadzić do pomostu. Tego jednak tu nie ma.

- A wystarczy dla bezpieczeństwa przy schodach zrobić poręcz, a pomost zrzucić drewniany - mówi nam jeden z kapitanów tramwaju. Urzędnicy woleli jednak wybudować potężne betonowe konstrukcje. Nie do przesunięcia.

A zmiany miejsca potrzebuje przystanek "Most Kotlarski". Ten to dopiero znalazł się w buszu. Dookoła nie ma domów czy sklepów. Potencjalni klienci, studenci z Krakowskiej Akademii, raczej z niego korzystać nie będą, bo po drodze nad Wisłę mają przystanek autobusu i tramwaju szynowego.

Poza tym na tramwaj zaokrętujemy się tylko pod warunkiem, że odnajdziemy jego przystanki, a te ledwo widać na bulwarach. Liczyć też musimy na to, że tramwaj przypłynie o czasie, co nie zawsze mu się udaje. Kapitanowie często nie wypływają, kiedy brak im pasażerów.

To, że przystanki są w głuszy, nie przekonało ZIS do tego, aby zrobić do nich porządne drogowskazy. Tylko przy kilku są tabliczki. Sęk w tym, że w odległości rzutu beretem od samych przystanków. Idąc ulicą Kościuszki nigdzie nie ma informacji, że tuż za murem jest przystanek tramwaju "Flisacka".

Urzędnicy przypomnieli sobie o tym mankamencie dopiero teraz, w środku trzeciego sezonu tramwaju. Obiecują nowe akcje promocyjne i informacyjne. Tymczasem pieniądze na rozwój tramwaju się kończą. Niewiele zostało z 3 mln zł na niego przeznaczonych. A w budżecie Krakowa świecą pustki.

Ciężko jednak liczyć na to, że będzie lepiej, skoro sam operator tramwaju wylicza jego mankamenty. Po pierwsze uważa, że jeśli tramwaj wodny ma być środkiem komunikacji miejskiej to tak jak ona powinien być dotowany. - Gdyby bilet kosztował wtedy 4 zł, na przystankach byłyby kolejki, a przy innych jednostkach mniej pasażerów - uważa Krystian Przewłocki. - Brakuje przystanków. Szczególnie tego pod Wawelem. To tak jakby tramwaj jechał przez plac Wszystkich Świętych i się nie zatrzymywał - kwituje.
Po wakacjach firma Admirał, urzędnicy i radni miejscy mają radzić nad losami tramwaju.

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Głosuj na najlepsze schronisko Małopolski

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska