Sylwester na co dzień jest szefem kuchni w czterogwiazdkowym Bukovina Terma Hotel Spa w Bukowinie Tatrzańskiej. Ze względu na umowę z telewizją nie może na razie zdradzić, jak daleko zaszedł w programie, ale zgodził się nam opowiedzieć o drodze do finału i kulinarnej pasji.
Kucharz mieszka od 15 lat w Zakopanem. Choć ukończył szkołę gastronomiczną, początkowo nie myślał o pracy w kuchni. - Nie miałem nauczyciela, który zaszczepiłby we mnie pasję do tego fachu - mówi. - "Konika" do gotowania odnalazłem w sobie sam.
Ostatnich kilkanaście lat kariery to pasmo samych sukcesów. Sylwester Lis został kilkakrotnie Mistrzem Polski Kucharzy i trenerem młodzieżowej reprezentacji Polski w gastronomii. Jest znany jako jeden z polskich prekursorów kuchni "fusion". Co oznacza ta nazwa? - Ciągłe poszukiwanie nowych rozwiązań w kuchni - odpowiada. - Jestem takim człowiekiem, że nie lubię gotować jedynie według sprawdzonych przepisów, tylko ciągle szukam jakiejś innowacji. Wciąż próbuję czegoś nowego. Sam wymyśliłem niemal całe menu w naszym bukowiańskim hotelu.
Poszukiwanie nowych wyzwań zaprowadziło Lisa do telewizji. Gdy usłyszał, że będzie program dla zawodowców, wysłał do producentów swoje CV. Podobnie zrobiło około 4 tys. osób, ale to on na castingu przygotował tak pyszne danie (jagnięcinę z purée z chrzanu i rzodkiewki, podane na gąbce z cukinii), że dostał się do finałowej czternastki najlepszych szefów kuchni w Polsce.
- Jak mi tam poszło, będzie można zobaczyć w najbliższych tygodniach - zapowiada Sylwester Lis. - Program to była świetna zabawa i nowe doświadczenia.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+