Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tor skręcił w niewłaściwą stronę. Oddalają się marzenia krakowian

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
Tor miał powstać między ul. Półłanki a ul. Kosiarzy. I właśnie od strony ul. Kosiarzy miałby odbywać się dojazd do obiektu
Tor miał powstać między ul. Półłanki a ul. Kosiarzy. I właśnie od strony ul. Kosiarzy miałby odbywać się dojazd do obiektu Fot. materiały prasowe
Z udziału w Budżecie Obywatelskim rezygnują kolejne dzielnice. Rok temu były to Bieńczyce, teraz Łagiewniki-Borek Fałęcki.

Prezydent Jacek Majchrowski po raz kolejny pokazuje, że brakuje mu determinacji, by wypełniać wolę mieszkańców. W tym roku w końcu miał zostać ogłoszony przetarg na projekt i budowę toru motocyklowo-samochodowego na Rybitwach, który krakowianie wybrali do realizacji w ramach Budżetu Obywatelskiego (BO) już... trzy lata temu. Ale nie zostały na ten cel zabezpieczone pieniądze w budżecie miasta.

Efekt jest taki, że nie wiadomo kiedy tor powstanie, co jeszcze bardziej może zniechęcać mieszkańców do Budżetu Obywatelskiego. Fatalnym przykład dają też radni, którzy w ogóle nie pojawiają się na posiedzeniach Rady BO. I są z niej „karnie” usuwani. Gdyby tego było mało, z przeznaczania pieniędzy na BO rezygnują kolejne dzielnice. W zeszłym roku wycofały się Bieńczyce, tym razem Łagiewniki-Borek Fałęcki.

Zamiast toru... wiatr w polu
Przypomnijmy, że ponadkilometrowy tor, na którym krakowianie mogliby doskonalić technikę jazdy autem czy motorem, powstać miał na Rybitwach, w pobliżu oczyszczalni ścieków. Projekt ten zdobył największe poparcie mieszkańców w głosowaniu w 2015 r. Od samego początku pojawiły się jednak wokół niego kontrowersje. Zakładał on bowiem budowę za ok. 3 mln zł samego toru bez... dróg dojazdowych. Mimo to Rada BO, w której zasiadają m.in. urzędnicy, nie odrzuciła projektu. - Myśleliśmy, że skoro został dopuszczony, to urzędnicy mają osobne plany ich budowy dróg - tłumaczył Szczęsny Filipiak, przewodniczący dzielnicy Zwierzyniec, który z synem Łukaszem zgłosił ten projekt do BO.

W 2016 roku urzędnicy z ZIKiT, chcąc ratować sytuację, stwierdzili więc, że potrzebna jest specjalna koncepcja, która wskaże, od której strony byłby najbardziej optymalny wjazd na tor - od strony ul. Kosiarzy czy np. od ul. Danalówka. Zaczęły pojawiać się jednak kolejne problemy, m.in. z wyborem wykonawcy. Do pierwszego przetargu nikt się nie zgłosił. Gdy w końcu udało się wybrać firmę (WYG International) to ostatecznie dostarczyła ona koncepcję z opóźnieniem - dopiero we wrześniu 2017 roku. Co więcej z przygotowanej dokumentacji wynika, że budowa toru i dróg dojazdowych ma kosztować... ok. 17 mln zł, blisko sześć razy więcej, niż pierwotnie zakładał projekt. W ZIKiT stwierdzili jednak, że będą wnioskować do prezydenta Majchrowskiego, by w budżecie Krakowa na 2018 r. znalazły się pieniądze na ten cel. - Jeśli będziemy mieli gwarancję finansowania, to w 2018 roku ogłosimy przetarg na wybór firmy, która przygotuje projekt budowlany i zbuduje tor - podkreślał Michał Pyclik z biura prasowego ZIKiT. Okazuje się jednak, że prezydent nie zabezpieczył pieniędzy na tor. Bo - jak tłumaczy jego rzeczniczka Monika Chylaszek - „trzeba by było go realizować kosztem innych zaplanowanych zadań”. Nie wskazuje o które zadania chodzi, ale cała sytuacja staje się coraz bardziej kuriozalna.

Monika Chylaszek przekonuje, że prezydent nie zamierza rezygnować z toru. Choć przypuszczać można, że traktuje go po macoszemu, bo nawet gdyby budowa ruszyła w tym roku, to roboty nie zakończyłyby się przed jesiennymi wyborami samorządowymi. Tym samym i tak nie miałby okazji do chwalenia się inwestycją.

Szczęsny Filipiak, gdy zauważył, że w budżecie Krakowa nie ma pieniędzy na tor, wszedł de facto w rolę urzędników - którzy powinni to zrobić - i zaczął szukać rozwiązania, jak zrealizować inwestycję taniej. Zaproponował niedawno prezydentowi, by drogi dojazdowe do toru zbudować w ograniczonej formie. - Mogłyby być one węższe niż zaproponowano w koncepcji. Ich budowa mogłaby zostać też podzielona na etapy, by na początku prowadziły tylko do toru a dopiero później do kolejnych działek w okolicy. Koszty zostałyby zredukowane o kilka milionów - mówi Szczęsny Filipiak. - Myślę, że udało mi się do tego przekonać prezydenta i w tym roku zostanie chociaż ogłoszony przetarg na projekt budowlany - dodaje Filipiak.

Rzeczniczka prezydenta zapewnia, że „będzie rozważana koncepcja zaproponowana przez pomysłodawców”. - Budżet miasta jest wielokrotnie w ciągu roku zmieniany. Nic nie stoi na przeszkodzie, by jeżeli uda się uzgodnić sprawy związane z dojazdem, przesunąć środki i rozpocząć budowę - mówi Chylaszek.

Nie zmienia to jednak faktu, że przez błędy i opieszałości urzędników oraz samego prezydenta, krakowianie skorzystają z toru zapewne najwcześniej w 2020 r. Co jeszcze bardziej może ich zniechęcić do BO. Już w zeszłym roku w głosowaniu na zgłoszone projekty wzięło udział zaledwie 32 280 osób.

Niestety tor to niejedyne zadanie, które w przednich latach wybrali mieszkańcy, a nadal nie zostało zrealizowane. Podobnie jest ze „Skrzydłami Krakowa”, projektem zakładającym m.in. cykl szkoleń dla mieszkańców z lotu szybowcem. - Trwają prace, mające na celu realizację tych szkoleń w tym roku - informują magistraccy urzędnicy.

Łagiewniki rezygnują z BO

Po raz kolejny powtarza się też sytuacja, że radni dzielnicowi, zamiast wspierać ideę BO, starają się podważać jego sens. W zeszłym roku radni z Bieńczyć zdecydowali, że nie przeznaczą ani złotówki na projekty, które mogliby zgłaszać mieszkańcy. W tym roku to samo stało się w dzielnicy Łagiewniki- Borek Fałęcki. - Sama Rada Dzielnicy jest powołana do tego, by rozdzielać środki na konkretne zadania. Mieszkańcy mogą zawsze do nas przyjść, wyrazić swoje potrzeby, zaproponować co powinno powstać w dzielnicy. Nie jest to tego potrzebny BO - m.in. takie argumenty przedstawia Wojciech Migdał, jeden z radnych „dziewiątki”, który głosował przeciw przeznaczaniu pieniędzy na BO. Zarząd Rady Dzielnicy IX chce jeszcze ratować sytuację i w tym tygodniu powtórzyć głosowanie.

Radni dają zły przykład

Z sześciu radnych zasiadających w Radzie Budżetu obywatelskiego, trzech nie pojawiło się w 2017 roku ani razu na jej obradach. To Adam Grelecki, Michał Drewnicki oraz Adam Migdał.

Rada BO rekomenduje zmiany w jego regulaminie i decyduje np. o tym, które projekty są dopuszczane do głosowania. Zasiada w niej łącznie 37 osób. Wśród nich m.in. urzędnicy, aktywiści oraz sześciu radnych miejskich. Z grupy tych ostatnich, regularnie na obradach Rady BO pojawiał się w 2017 r. tylko Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta. Michał Drewnicki (PiS), Adam Migdał (klub Przyjazny Kraków) i Adam Grelecki (PiS), nie pojawili się ani razu. Najbardziej kuriozalne są ich tłumaczenia. Np. radny Grelecki był zaskoczony pytaniem o nieobecność na spotkaniach Rady BO. Nie wiedział bowiem... że jest jej członkiem. Cała trójka na ostatnim posiedzeniu Rady BO została wykreślona z listy jej członków.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

WIDEO: Poważny program - odc. 6: Mieszkańcy walczą o zapomniany park

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Tor skręcił w niewłaściwą stronę. Oddalają się marzenia krakowian - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska