https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

TPN liberalizuje przepisy. Przewodnicy tylko dla wycieczek szkolnych?

Halina Kraczyńska
Paweł Relikowski
Tatrzański Park Narodowy zamierza zliberalizować w przyszłym roku przepisy dotyczące obowiązku wynajmowania przewodnika w Tatrach. Obowiązek będzie dotyczył jedynie grup osób poniżej 18 roku życia. Jednak Maciej Zimowski, prowadzący akcję społeczną "Wolne przewodnictwo" uważa, że jest to niezgodne z obowiązującym prawem i każda grupa zmuszona do wynajęcia przewodnika, będzie mogła oddać sprawę do sądu i wygrać. Domaga się likwidacji absurdu tzw. "przymusu przewodnickiego".

Czytaj także:

- Park może zostać pozwany nie tylko za wypadek na szlaku, ale, co jest dużo bardziej prawdopodobne, przez organizatora wycieczki, którego bezprawnie zmusi do wynajęcia niechcianego przewodnika. Bynajmniej nie na jakiś niebezpieczny szlak, tylko na przykład na spacer asfaltem do Morskiego Oka - tłumaczy na swoim blogu Zimowski.

Paweł Skawiński, dyrektor TPN przyznaje, że od 1 stycznia nie będzie jednoznacznych, oczywistych podstaw prawnych do utrzymania przymusu przewodnickiego. - Rozporządzenie z 1997 roku o bezpieczeństwie osób przebywających w górach, które nakładało na zorganizowane grupy obowiązek wynajmowania przewodnika było aktem wykonawczym do ustawy o kulturze fizycznej - tłumaczy dyrektor Skawiński. - Tę zastąpiła ustawa o sporcie. Od nowego roku niknie podstawa prawna egzekwowania obowiązku wynajmowania przewodnika w Tatrach.

Teraz jedyna możliwość, aby przymus przewodnicki pozostał, to zarządzenie dyrektora parku określające zasady udostępniania obszaru parku. Może je wydać, ale nie musi. Jednak i tu prawnicy, jak mówi dyrektor, zastanawiają się, na które przepisy ma się powołać dyrektor przy wydawaniu zarządzenia.

- Ja jednak wydam stosowne zarządzenie - podkreśla Skawiński. - Według mnie, gdybym tego nie zrobił, popełniłbym grzech zaniechania. Spróbuję, jeżeli za to trafimy do sądu, to trudno. Zrezygnujemy wtedy.
TPN konsultuje sprawę zarządzenia z prawnikami. Przed dyrektorem bowiem jest wiele kwestii do rozstrzygnięcia w tym akcie prawnym, m.in. stworzenie precyzyjnej definicji "grupy", czyli kto po nowym roku musi wynająć przewodnika, jak zapisać obowiązek posiadania przewodnika, kogo ma on dotyczyć i jakiej przestrzeni.

- Osobiście skłaniam się do tego, by dotyczył on wycieczek szkolnych, gdzie uczestnicy nie ukończyli 18 roku życia - tłumaczy dyrektor Parku. Jego zdaniem przewodnicy nie tylko odpowiadają za bezpieczeństwo prowadzonej grupy, ale też uczą młodych ludzi, jak zachować się w górach, opowiadają o przyrodzie, pilnują, by tej przyrodzie nie robiono krzywdy.

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię kandydatek!

Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Znowu nam mydla oczy chodzi o zmniejszenie bezrobocia a bedzie jego zwiekszenie i bardzo duze czy tego naprawde nikt nie widzi nie tedy droga
t
taka_jedna_baba
Pozwolę sobie zacytować z L.R.: "wspólne wędrowanie w grupie – generalnie rzecz biorąc – raczej pomaga niż stwarza dodatkowe niebezpieczeństwo".

"Generalnie" rzecz biorąc tak właśnie jest. Sprawdzona grupa znajomych górołazów, zaopatrzonych w niezbędny sprzęt (i nie chodzi mi o najnowsze technologie ale rzeczy typu kurtka przeciwdeszczowa czy plecak) oraz świadomi swoich możliwości to prawdziwy skarb. Jednak twierdzenie, że każda grupa da poczucie bezpieczeństwa jest co najmniej sporym nadużyciem.
Spędziłam dużo czasu w Tatrach. Widziałam różne grupy i nie będę tak optymistyczna. Prosty przykład: Dolina Kościeliska, Smocza Jama. Grupa 20 nastolatków pod opieką księdza przez dobre pół godziny "zdobywa" drabinkę oraz przedziera się przez łańcuchy. W sumie nie ma się co dziwić skoro ich głównym wyposażeniem były sandałki i japonki oraz sukienki i torebki. Zarzuci mi ktoś, że przecież do doliny wystawnego sprzętu nie potrzeba. Będę się jednak upierać, że nawet najprostsze trudności wymagają odrobiny przygotowania a przede wszystkim rozsądku. Pominę ogólne piski oraz zachowanie młodzieży, które stanowiło zagrożenie nie tylko dla nich samych ale także dla coraz liczniejszych innych grup oczekujących na swoją kolej. Kontrastem była grupa dzieciaków pod opieką przewodnika, który poinstruował jak należy pokonywać tego typu trudności oraz przydzielił najmłodszym starszych opiekunów. Skutek? Czas przejścia był błyskawiczny, bez pisków i niepotrzebnych zastojów.

Rozbawił mnie tekst z "dekalogiem turysty górskiego" w odniesieniu do Tatr. Oczywiście, tzw. "prawdziwy turysta" zna go i pewnie stosuje. Jednak dla większości osób przyjeżdżających w Tatry, niewiele różnią się one od atrakcji typu Zakopane, Gubałówka czy starówka w Krakowie. I nikogo nie chce tu obrażać ani oceniać. Faktem jest jednak, że gdzieś przysłowiowy Jaś musi się nauczyć tego mitycznego dekalogu by Jan nie brał klapeczek na Orlą Perć. I myślę, że właśnie dlatego tak ważne jest by grupy szkolne wynajmowały przewodnika nawet na najprostsze trasy. Zresztą pogoda oraz zmęczenie bardzo łatwo weryfikuje tą prostotę co łatwo zauważyć lub po prostu usłyszeć od osób pracujących w TPN-nie.
Nie wyobrażam sobie, bym mogła swoje dziecko wysłać na zorganizowaną wycieczkę w góry bez zapewnionego przewodnika. Ale może to ja jestem tak przewrażliwiona na punkcie bezpieczeństwa...?!
p
przewodnik
Odnoszę wrażenie, że musiał, że miał Pan spore problemy ze zdaniem egzaminu przewodnickiego i stąd takie zacietrzewienie. Jeśli Pana argumentem w dyskusji jest jedynie ilość bledów ortograficznych to nie ma o czym dyskutować. Pozdrawiam i życzę powodzenia na następnych egzaminach.
L
L.R.
Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że przez wiele lat, zanim w stanie wojennym wymyślono coś takiego jak przymus przewodnicki (np. wejście na Śnieżkę było możliwe tylko z przewodnikiem namaszczonym przez ówczesne władze), zawsze było najwięcej wypadków wśród turystów indywidualnych, a wypadki grupach, które w większości obywały się bez przewodnika, należały do rzadkości. A dlaczego? To proste, bo w grupie zawsze było, jest i będzie bezpieczniej. Nie wybierać się w góry samotnie, a w towarzystwie innych czyli w grupie zaleca m.in. dekalog turysty górskiego. Co więcej - w tym dekalogu nie ma ani zdania o obowiązkowym wynajmowaniu przewodnika dla poprawy bezpieczeństwa, a jedynie o propozycji skorzystania ze wskazówek m.in. przewodników górskich.

Ofiarami wypadków w górach są wg statystyk niemal wyłącznie turyści indywidualni z dużą przewagą narciarzy, a ci nie muszą i nadal nie będą musieli wynajmować przewodnika. Zresztą nie istnieje przekonująca argumentacja, dlaczego większe niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia występuje np. w przypadku dwunastu osób wspólnie wędrujących po górach (przyjmijmy, że jest to „grupa zorganizowana”), niż w przypadku gdy te same osoby poruszają się po górach samodzielnie. Wspólne wędrowanie w grupie – generalnie rzecz biorąc – raczej pomaga niż stwarza dodatkowe niebezpieczeństwo.

Jeśli by miało tu faktycznie chodzić o bezpieczeństwo, bo tak naprawdę rzekoma troska o turystów jest tylko pretekstem do zganiania kasy, to obowiązek korzystania z usług przewodnika by w pierwszym rzędzie dotyczył turystów wybierających się w góry indywidualnie. A tak jak wiadomo nie jest.
M
M.Z.
...proszę polecać go innym. Nauczyciela jęz Polskiego miałeś jednak słabszego sądząc po problemach z ortografią.
M
M.Z.
W rozporządzeniu z 1997 r. ustęp dotyczący przewodnictwa brzmiał dokładnie tak: "Wycieczki piesze lub narciarskie na terenach górskich, leżących na obszarach parków narodowych i rezerwatów przyrody oraz leżących powyżej 1000 m n.p.m., mogą prowadzić tylko górscy przewodnicy turystyczni" nie było tam żadnego pojęcia "grupy zorganizowanej", tego rodzaju twórczość interpretacyjną uprawiano w parkowych informatorach dla turystów. Jednocześnie uprawiano praktykę - na osoby idące w grupie nakładano przymus, pozostali mogli wejść wolno. Stwarzało to rynek zleceń dla przewodników eskortujących turystów po szlakach dolinowych - jak wiemy z wcześniejszych artykułów, spacery takie stanowiło to 90% zleceń! I trudno ukryć wrażenie że o obronę tej pracy dla nich chodzi.

Obowiązek przewodnicki, o ile niezbędny zw względów bezpieczeństwa itp. powinien dotyczyć albo wszystkich albo nikogo. Jakiekolwiek różnicowanie ze względu na wiek, formę organizacji itp. będzie bublem prawnym. I tu nie chodzi już nawet o jakieś procesy, tylko o powagę instytucji jaką jest najpopularniej odwiedzany park narodowy.
n
normalny turysta
jakiś kolejny głąb, któremu wydaje się że wszystkie rozumy pozjadał. Bywam w Tatrach dośc często i nieraz widziałem co potrafia grupy bez przewodnika. Obowiazek powinien być jak najbardziej utrzymany. Na wycieczce zakładowej również prowadził nas przewodnik - i powiem szczerze ze na wiele miejsc spojżałem inaczej i zdziwiłem sie jak wiele rzeczy wcześnie pozostało nizauważonych. Jakoś u nas w krakowie grupy równiez prowadzone są przez przewodników a nie ma tu wzgledów ochrony przyrody.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska