Czytaj także: Napadli na bank ING przy ul. Królewskiej
Do tragedii doszło w piątek ok. godz. 17. - Wszystko wskazuje na to, że 62-letni Józef S. udusił 45-letniego sąsiada Adama Z. - potwierdza Marek Korzonek, rzecznik powiatowej policji. - Stało się to w dość typowych okolicznościach: podczas biesiady alkoholowej. Józef S. miał we krwi 1,2 promila alkoholu.
Dom Józefa S. stoi na uboczu. Dostać się tam błotnistą drogą to wielka sztuka. Po podwórku biega pies, kilka kur, wszędzie graty, rozrzucone sprzęty i śmieci.
Według mieszkańców Sulechowa mieszkający samotnie Józef S. od lat dziwnie się zachowywał. Groził sąsiadom, oskarżał ich o różne przestępstwa na swoją szkodę. Wszyscy podejrzewali, że powinien się leczyć psychiczne.
Dlaczego więc nic z tym nie zrobili? - Bo dopóki nic groźnego się nie stało, nie mogliśmy go ubezwłasnowolnić - wzrusza ramionami Zbigniew Raźny, radny gminy. Jak twierdzi, wszyscy starali się pomóc mieszkającemu samotnie Józefowi S. Przywieźli mu telewizor, dopytywali, czy dobrze się czuje.
Ale na siłę wysłać go na leczenie nie mogli. - Poza tym nikomu przez myśl nie przeszło, że Józek może być naprawdę groźny - dodaje sołtys wsi Marian Nowak. Sam też usłyszał kiedyś od niego: "sołtys, ty jutro umrzesz". Groźby nie wziął na poważnie. Podobnie nikt serio nie podszedł do zapowiedzi Józefa S., że policzy się z dwójką sąsiadów, z którymi był w konflikcie. Oskarżał ich m.in. o kradzież starych okien, otrucie kur.
Innym razem położył się obok kapliczki, krzycząc, że widzi diabła. Awanturował się też w urzędzie gminy, gdzie był niemal codziennym gościem. Przychodził po zapomogę, ale też, by zgłosić, że ktoś chce mu zrobić krzywdę.
Wygląda na to, że ofiara Józefa S. była przypadkowa. Z Adamem Z. (uważany we wsi za spokojnego, choć lubiącego wypić poczciwinę) nie miał zatargów. Józef S. miał zaprosić Adama Z. na wódkę, kiedy zobaczył go nieopodal swojego domu.
Brat ofiary Marian Z. podejrzewa, że mężczyźni nie pokłócili się o nic ważnego. - Adaś mógł coś zażartować - twierdzi. Drżącym głosem dodaje, że jego brat nikomu nie wadził. Po zdarzeniu Józef S. wybiegł z domu, krzycząc "zabiłem człowieka". Prosił sąsiadów, aby zadzwonili na policję. - Na początku nikt nie wziął tego na serio. W końcu Józek zawsze takie głupoty gadał - kwituje sołtys.
S. został osadzony w areszcie. Sprawę bada prokuratura.
Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
Konkurs dla matek i córek. Spróbuj swoich sił i zgarnij nagrody!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!