Tragedia w Zagórzanach. Mieszkańcy są w szoku
Dom Agnieszki i Piotra stoi przy starej drodze w Zagórzanach. Stary, ale pięknie wyremontowany drewniany budynek do wczoraj był miejscem na ziemi dla tej rodziny. Hania – pogodna czterolatka była oczkiem w głowie rodziców. To dla niej na podwórzu powstał plac zabaw z trampoliną i drewnianym domkiem ze zjeżdżalnią, który zbudował dla niej tata.
O Piotrze sąsiedzi i bliscy mówią wprost – troskliwy, ciepły człowiek. Zawodowo związany z budowlanką. Pracował zarobkowo, ale dzieło remontu domu to też jego zasługa: - Nikomu nie odmówił pomocy, gdy trzeba było przyjechać, pomóc, wykonać jakieś prace koparką - opowiadają. Agnieszka? Do niedawna nauczycielka języka angielskiego. Jeżdżąc do pracy zabierała ze sobą Hanię, najpierw do żłobka, potem do przedszkola. Chociaż do dzisiaj nazwisko Agnieszki widnieje w spisie kadry pedagogicznej, od miesięcy nie było jej już w szkole. Wzięła urlop na poratowanie zdrowia. O swoich problemach zdrowotnych nie mówiła nigdy głośno, nikomu się nie żaliła. Ci, którzy mieli z nią kontakt zauważyli że ostatnio bardzo schudła.
Nic nie wskazywało też, że w tym domu dojdzie do tragedii. Jeszcze w niedzielę Hanię odwiedziła jej równolatka - koleżanka z sąsiedztwa. Dziewczynki długo się bawiły pod czujnym okiem rodziców.
Co się stało w Zagórzanach?
Wczoraj (20 maja) brakiem kontaktu z 40-letnią Agnieszką zaniepokoił się członek rodziny. Poszedł do jej domu. Gdy nie mógł wejść do środka, wezwał służby ratunkowe. Strażacy weszli siłą i natychmiast podjęli akcję ratunkową nieprzytomnego 4-letniego dziecka. Reanimacja Hani trwała blisko godzinę. Niestety bez skutku.
Agnieszka leżała we krwi, z ranami ciętymi na ciele. Nie było z nią kontaktu. Choć początkowo jej stan był krytyczny, lekarze już późnym popołudniem mówili, że nadal jest ciężki, ale stabilny. Zszokowany i zrozpaczony Piotr też trafił do szpitala.
Prokuratura w Gorlicach o tragedii w Zagórzanach
- Na tę chwilę nie znamy przyczyny śmierci dziecka. Rozważanych jest kilka wersji śledczych. Kluczowe będą na pewno wyniki sekcji zwłok dziecka - jeszcze wczoraj podawał Sławomir Korbelak, zastępca prokuratora Prokuratury Rejonowej w Gorlicach.
Dzisiaj dom jest pusty. Przy furtce palą się tylko znicze. Agnieszka odzyskała świadomość.
- Dzisiaj (wtorek, 21.05) wszczęliśmy śledztwo w sprawie z artykułu 148 paragraf 1 czyli o zabójstwo. Wydano też postanowienie o przedstawieniu zarzutów zatrzymanej 40-letniej kobiecie. W tym momencie trwają czynności w szpitalu. Matka zmarłego dziecka jest pod nadzorem funkcjonariuszy policji. Udał się tam też prokurator - podaje Sławomir Korbelak.
Czynności w gorlickim szpitalu już się zakończyły. 40-latka usłyszała zarzut i przyznała się do zabójstwa swojego dziecka.
- Jesteśmy już po czynnościach procesowych z podejrzaną. Kobieta przyznała się do zarzucanego jej czynu i złożyła obszerne wyjaśnienia. Na tym etapie śledztwa są one objęte tajemnicą. Ocena tych wyjaśnień sprawia, że mamy do czynienia z tragedią całej tej rodziny, a jej podłożem jest stan zdrowia podejrzanej. Dlatego też będziemy zasięgać opinii specjalistów, by dowiedzieć się, jaki wpływ miał on na to tragiczne w skutkach zdarzenie - tłumaczy prokurator Korbelak.
Na jutro zaplanowana została sekcja zwłok zmarłego dziecka.