Mimo natychmiastowej reanimacji, nie udało się uratować kobiety. Dom wewnątrz spłonął doszczętnie. Zostały tylko mury i dach.
Ogień pojawił się nad ranem, tuż przed godziną 4 w kuchni jednego z domków przy ul. Bzowej. Jak podają strażacy, przyczyną było najprawdopodobniej zwarcie instalacji elektrycznej w starej lodówce. - Paląca się pianka izolacyjna, wykorzystywana dawniej w tego typu urządzeniach, mogła spowodować wydzielanie się toksycznych substancji - przypuszcza Andrzej Siekanka z wojewódzkiej straży pożarnej.
**
Ogień** szybko przeniósł się do innych pomieszczeń. Wnętrze domu, parter, pierwsze piętro i poddasze spłonęło całkowicie. Straż pożarną zawiadomiła właścicielka domu. Najprawdopodobniej próbowała gasić ogień w kuchni. Zasłabła. - Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, mąż kobiety stał na balkonie. Ewakuowaliśmy go za pomocą drabiny. To on powiedział, że w środku jest jeszcze jego żona - relacjonuje Filip Czyż z miejskiej straży pożarnej.
Zobacz także: Kraków: przechowywał w barku trotyl i amunicję
Kobieta została wyniesiona na zewnątrz. Niestety, pomimo natychmiastowej reanimacji nie udało się jej uratować. Mężczyzna został przewieziony do szpitala Narutowicza **http://www.krakow.naszemiasto.pl
w Krakowie**. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Sąsiedzi są wstrząśnięci całym zdarzeniem. - To byli bardzo mili, spokojni ludzie. Mieszkali sami. Dbali o swój dom i ogród - opowiada Zofia Waliłko, która mieszka naprzeciwko spalonego domu.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: W Małopolsce kradnie się najchętniej niemieckie auta
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy