Po powrocie ze zgrupowania w tureckim Belku wiślacy od wczoraj ćwiczą w ośrodku treningowym w Myślenicach. - Podczas obozu zrealizowaliśmy wszystkie cele, oprócz zwycięstw - przyznaje Smuda. - Na początku kariery trenerskiej byłem napalony na to, aby wygrywać wszystkie mecze. Nie na tym to polega. Wyniki będą ważne w meczach w lidze, w pierwszym z Piastem w Gliwicach i kolejnych - zaznacza szkoleniowiec Wisły.
Teraz mocniej "dokręcił śrubę" zawodnikom niż latem, ale ich organizmy zniosły to lepiej niż pół roku wcześniej. - Przede wszystkim nie jedli dużo jajecznicy rano, bo wiedzieli, że za dwie godziny czeka ich ciężki wysiłek - mówi Smuda.
Nadal liczy na to, że w najbliższym czasie uda się jeszcze wzmocnić skład napastnikiem, a może też obrońcą. Cieszyłby się także, gdyby klub podpisał umowę z Dariuszem Dudką. Prezes Wisły Jacek Bednarz zapowiadał jednak, że jeśli klub nikogo nie sprzeda, to nikt już nie przyjdzie.
Smuda przyznaje, że w rozmowach z właścicielem Wisły Bogusławem Cupiałem drąży temat wzmocnień. - Ciągle jest jednak coś w klubie do spłacenia. Prezes Cupiał jest mądry. Mówi: "Chcesz długi jeszcze podwyższyć, czy jak najszybciej je spłacić?". Na pewno kilka nocy nie spał, zastanawiając się, co zrobić, abyśmy jak najszybciej byli silnym zespołem. Był w Turcji, widział, jak gra zespół w, mniej więcej, podstawowym składzie oraz młodzież. Cupiała nie da się oszukać. Nikt, kto teraz z nim pracuje, mu tego nie zrobi. Tak jak ja. Mogłem iść do pracy do Kazachstanu i zarabiać miliony. Mieszkam w Krakowie, jestem w Wiśle, bo tu chcę pomóc - zaznacza Smuda.
Dodajmy, że testów nie przeszedł brazylijski obrońca Mauricio.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+