https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trudności hartują - to jest hasło dla Wisły Can-Pack

Wojciech Batko
Janell Burse - pod tablicami urasta do miana "terminatora"
Janell Burse - pod tablicami urasta do miana "terminatora" Andrzej Banaś
W Lille nie było widać zmęczenia po ciężkiej podróży. Burse i Kobryn - fantastyczny duet pod tablicami.

- Przybyły, zobaczyły, zwyciężyły! - tak najkrócej można streścić francuską wyprawę koszykarek Wisły Can-Pack i wyjazdowe pokonanie zespołu Lille 77:71 w trzeciej kolejce fazy grupowej Euroligi. W rzeczywistości jednak nie wszystko układało się po myśli krakowskiej ekipy. Szczególnie w drodze do Francji.

Jak informowaliśmy we wtorkowym numerze "GK", obawiano się, czy listopadowe mgły, z lubością otulające m.in. lotnisko w Balicach, nie spowodują komunikacyjnych problemów. Niestety, wiślaczki "wykrakały" je sobie...

- W poniedziałek po godzinie dwudziestej drugiej otrzymałem telefon z informacją, że wtorkowy ranny lot z Krakowa do Monachium został odwołany - powiedział nam szef wiślackiej koszykówki Piotr Dunin-Suligostowski. - Rozpoczęła się więc batalia, żeby ewentualnie inną trasą dotrzeć do Brukseli. Ostatecznie udało się, ale dopiero przed godziną trzynastą odlecieliśmy do stolicy Bawarii, a w Brukseli wylądowaliśmy przed godziną siedemnastą. Zostało wtedy jeszcze sto kilometrów autokarem, tym samym zamiast do hotelu najpierw pojechaliśmy na wieczorny trening. A po nim zawodniczki marzyły już tylko o śnie...

Nic więc dziwnego, że wiślaczki doszły do siebie dopiero w środowe południe, w trakcie rozruchu.

- Tym bardziej jestem pod wrażeniem, że w trakcie meczu nie było po nich widać naszych wcześniejszych perypetii - zauważył trener Jose Ignacio Hernandez. - Cieszę się też niezmiernie, że tak nam się udał start w Eurolidze. Tym bardziej że mieliśmy bardzo ciężkich rywali. Znaleźliśmy się w dobrej sytuacji, ale musimy zapomnieć o tym, co jest już za nami, a koncentrować się na tym, co nas czeka. Po prostu otwierającej się szansie trzeba pomóc.

Wczoraj po godzinie trzynastej ekipa "Białej Gwiazdy" już bez żadnych problemów wróciła pod Wawel. Naturalnie, zadowolona, uśmiechnięta, rozluźniona. Ale też - tak przynajmniej sądzimy - świadoma, że jeszcze wiele pracy przed nią.

- Zawsze pokonanie silnego przeciwnika działa pozytywnie. Lecz przecież błędy też popełniałyśmy. Szczególnie w pierwszej kwarcie [przegranej 13:20 - przyp. bat], przespanej przez nas. Teraz udało się wybronić, ale innym razem może być trudniej - nie ukrywała Agnieszka Majewska.

Z kolei Janell Burse może zaskakiwać i jednocześnie imponować... skromnością. I to koszykarka aspirująca do miana jednej z najlepiej zbierających w całej Eurolidze! - Wykonuję tylko to, czego się ode mnie wymaga. I lubię to robić - stwierdziła Amerykanka. Która w środowy wieczór zaliczyła m.in. 10 zbiórek - 9 w defensywie i jedną w ofensywie. Ponadto zanotowała skuteczność rzutów za 2 pkt na poziomie 54,5 procent (6 celnych na 11 wykonanych), a w rzutach wolnych miała 75 procent skuteczności (3 celne na 4 wykonane).

Nic zaskakuje zatem, że Janell Burse - obok Eweliny Kobryn - uznano za czołową koszykarkę środowej potyczki. Jej klasę docenili także francuscy kibice, którzy oklaskami pożegnali środkową, gdy ta schodziła do szatni.

Wyjazdowa potyczka z Lille już za wiślaczkami. A w niedzielę czeka je ligowy mecz z Energą (godz. 17). Trener torunianek, doskonale znany pod Wawelem Elmedin Omanić, twierdzi, że jego zespół jest w stanie sprawić wielką niespodziankę. Pożyjemy - zobaczymy, choć nam się wydaje, że tym razem szkoleniowiec się myli...

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska