Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzebinia: rafineria zwalnia

Magdalena Balicka
Źle się dzieje w trzebińskiej Rafinerii, jednej z kluczowych spółek Grupy Kapitałowej Polskiego Koncernu Naftowego Orlen. Od miesięcy trwa restrukturyzacja zakładu. W tym roku pracę straciło już osiemdziesięciu pracowników. Kolejna setka ma wkrótce podzielić ich los. Wśród zwolnionych znalazła się między innymi Magdalena Filipek z Kwaczały. Po ośmiu latach pracy na stacji paliw prowadzonej przez związki zawodowe Rafinerii wyleciała na bruk. Kobieta samotnie wychowująca nastoletnią córkę oddała sprawę do Sądu Pracy.

- Byłam wzorową pracownicą. Choć jestem wykształconym inżynierem geologiem, schowałam dumę do kieszeni i sprzątałam stację. Co dzień dawałam z siebie dwieście procent, by zarobić na chleb - wyznaje pani Magdalena. Gdy przed rokiem jej szef - Jan Gleń i równocześnie szef związków zawodowych Rafinerii, obciął jej i pozostałym pracownikom premię, nie powiedziała słowa, bo rozumiała ciężką sytuację firmy. Gdy w maju jako jedynej zaproponowano jej zmianę warunków pracy z całego etatu na połowę, nie zgodziła się. W konsekwencji straciła jedyne źródło utrzymania.

- To niesprawiedliwe. Pół etatu gwarantowało tylko 800 złotych brutto, z czego 300 złotych wydawałam na codzienne dojazdy do pracy - opowiada pani Magdalena. Ma żal do byłego szefa, bo tylko ją postawił pod ścianą. Innym w ramach oszczędności kolejny raz obciął premię.

- Tam dorabiają panie na emeryturach, syn szefa, który ma jeszcze inne źródło dochodów. Ja jako jedyna nie miałam znajomości, dlatego mnie odstrzelili - mówi rozgoryczona kobieta. Nie może zrozumieć, jak związki zawodowe, które szczycą się tym, że pomagają pracownikom i walczą o nich, tu bez skrupułów pozbawiły ją chleba.

Dziś pani Magdalena ma już inną pracę. Niedawno zrobiła kurs instruktora nauki jazdy i uczy przyszłych kierowców. Nadal zamierza jednak swych praw dochodzić w sądzie.

- Poradziłam się prawnika. Twierdzi, że warto walczyć o odszkodowanie. Wiary dodała mi także pani psycholog, bez której nie pozbierałabym się po utracie pracy - dodaje samotna matka.

Tymczasem Jan Gleń, szef związków zawodowych trzebińskiej Rafinerii podkreśla, że do zmiany warunków umowy pani Magdaleny skłoniła go fatalna sytuacja finansowa firmy.

- Obroty maleją z dnia na dzień. Musieliśmy szukać oszczędności - tłumaczy dodając, że gdyby dochody zaczęły rosnąć, przywróciłby pani Magdzie etat. - Prawo pracy jest po naszej stronie. Nie mamy sobie nic do zarzucenia - podkreśla Gleń i dodaje, że jest pewny wyroku. Pierwsza rozprawa 29 stycznia.

Co na to prawo

Kodeks Pracy daje pracodawcy możliwość zmiany warunków umowy na gorsze w czasie trwania stosunku pracy.
Pracownik może się na to zgodzić albo nie. W tym drugim przypadku jest to równoznaczne z decyzją o odejściu z firmy.
Na złożenie oświadczenia o odmowie przyjęcia zaproponowanych warunków pracownik ma czas do połowy okresu wypowiedzenia (w przypadku pani Magdaleny było to półtora miesiąca). Jeżeli do tego czasu nie złoży stosownego oświadczenia, uważa się, że wyraził on zgodę na oferowane warunki. Pani Magdalena odmówiła. Umowa o pracę została wiec rozwiązana.

Tak dawniej wyglądała droga Kraków - Tarnów [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska