Aneta i Lucjan Stankowie, rodzice Tymona siedem lat szukali diagnozy, wreszcie padła w klinice Johns Hopkins Children’s Center w Baltimore w Stanach Zjednoczonych.
O chorobie Tymka i walce o niego pisaliśmy wielokrotnie.
Chłopiec cierpi na niezwykle rzadkie zapalenie mózgu nazywane PANS. To choroba autoimmunologiczna, która tak bardzo osłabiła organizm, że przeciwciała, zamiast bronić organizm, zaczęły go niszczyć.
- Obrazowo można powiedzieć, że w mózgu toczy się wojna, a we krwi płynie trucizna
- mówi Aneta Stanek, mama Tymka. - Oprócz tego nas syn ma padaczkę lekooporną i chorobę genetyczną NF1, która sprawia, że w całym jego ciele rosną guzy, największe w mózgu i na plecach - dodaje.
Plazmafereza, czyli przetoczenie i oczyszczenie krwi, było jedyną i ostatnią z możliwych szansą na przeżycie chłopa. Udało się zebrać potrzebną kwotę i w ostatniej chwili dokonać transfuzji. Stało się to 18 lutego. Tymek już opuścił szpital i wrócił do domu.
- Tymek jest odtruty, wkrótce powinien zniknąć obrzęk mózgu i nasze dziecko powinno zacząć czytać i pisać, rozpoznawać co dobre, a co złe. Lekarze określają ten stan jako efekt przetartej szyby
- wyjaśnia pani Aneta. - To Wasza zasługa i wsparcie. Jako rodzice nie zapomnimy i chylimy czoło. Po raz kolejny nie zostaliśmy z problemem sami, po raz kolejny pomogliście. Bardzo Wam dziękujemy - dodaje.
Chłopiec musi teraz przebywać w sterylnych warunkach, cały czas pod obserwacją. W lipcu będzie musiał przejść badania kontrolne. Trzymamy kciuki.
FLESZ - Duże zmiany w służbie zdrowia. Pacjentom ma być łatwiej
