Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Umówili się na schodach kolegiaty, półtora roku później byli po ślubie

Redakcja
W Boże Narodzenie o godzinie 16 minie 38 lat od ślubu Jagody i Stanisława Kracików
W Boże Narodzenie o godzinie 16 minie 38 lat od ślubu Jagody i Stanisława Kracików Wojciech Matusik
On jest inżynierem, ale to ona, humanistka, ma świetną wyobraźnię przestrzenną, On - bardzo dynamiczny, zawsze robi kilka rzeczy naraz, ona jest nieszczęśliwa, gdy musi się spieszyć. Różnią się niemal wszystkim, ale nigdy nie spierali się o to, co w życiu jest najważniejsze. Prowadzą dom otwarty, od lat pomagają tym, dla których los nie był zbyt łaskawy - pisze Barbara Sobańska.

Stanisław Kracik
Polityk i samorządowiec, od 1990 do 2009 burmistrz Niepołomic, poseł na Sejm II i III kadencji, od października br. wojewoda małopolski

Nigdy nie byliśmy małżeństwem pantoflowym, nie było na to szans. Mąż i żona nie są własnością swoją nawzajem. Każdy powinien robić to, co lubi i potrafi. Trójka z naszych rodziców była Kolumbami, rocznik 1920. Ich młodość przypadła na czas wojny, mój ojciec był żołnierzem września. Rodzice wpoili nam, że każde pokolenie ma do zrobienia coś ważnego. Jeśli nie jest to czas wojny - to pozytywistyczną pracą. Ani dom Jagusi, ani mój nie istniały tylko dla siebie, były otwarte, ze spojrzeniem dużo szerszym niż własna kanapa. Nasz dom nie mógł być inny. I nie jest.

Mamy różne temperamenty i czasem bywało trudno, ale dotarliśmy się przez te wszystkie lata. Nigdy nie kłóciliśmy się o wartości, politykę, życiowe pryncypia. Mnie najtrudniej było przyzwyczaić się, że Jagoda wychodzi z domu, wychodzi i wyjść nie może. Czekałem w aucie i irytowałem się, bo co można tak długo robić? Nigdy nie miałem siostry - tylko czterech braci - i moja wiedza na temat kobiecych rytuałów była bardzo ograniczona.

Kompletnie się różnimy. Jagoda, gdy z kimś rozmawia, poświęca mu sto procent uwagi. Może bomba wybuchnąć obok, a ona nie zauważy, cała jest pogrążona w tej rozmowie. Ja z kolei mam podwójną rejestrację, mogę robić kilka rzeczy jednocześnie. Ona zajmuje się tylko jedną, ale za to perfekcyjnie. W różnym tempie chodzimy, jeździmy na rowerze. Jagoda nie potrafi się spieszyć, jest nieszczęśliwa, gdy musi. Dajmy na to w restauracji od lat zwalniam tempo konsumpcji, bo gdy Jagoda zaczyna drugie danie, jestem po deserze. Byliśmy kiedyś na obiedzie z kardynałem Wojtyłą - wszyscy już zjedli tylko Jagusia spokojnie sobie konsumowała. Jemu to nie przeszkadzało - powiedział, żeby się nie śpieszyła - to i mnie nie może!

Jagusia jest historykiem i socjologiem, ale ma zamiłowania inżynierskie - świetną wyobraźnię przestrzenną i nieprawdopodobne wyczucie symetrii, proporcji. Z początku mnie to nawet nieco denerwowało. Ciężko pracowałem, zrobiłem meble do domu, pomierzyłem, poprzykręcałem, ustawiłem, a Jagoda przychodziła i mówiła: krzywo. Brałem, metr, waserwagę i okazywało się, że ma rację. A przecież to ja jestem inżynierem!

Ciągle zaskakuje mnie tym, że z każdym rokiem przybywa jej młodzieńczej fantazji. Ma odlotowe pomysły.

Jest bardzo elegancka i dosyć często kupuje sobie nowe rzeczy. Mnie to bardzo cieszy, bo jeśli kobieta kupuje ciuchy, to znaczy, że ma przed sobą perspektywy.
Jagoda Kracik
Historyczka i socjolog, pracowała w sektorze pomocy społecznej, przez 10 lat kierowała szkolną świetlicą w Niepołomicach

Telefon do mnie Stanisław dostał od księdza Bonieckiego. I od tego wszystko się zaczęło. Organizowałam pomoc dla niepełnosprawnych i potrzebowałam wsparcia innych studentów. Stanisław był na mszy św., na której to ogłoszono, ale poszedł do akademika. W połowie Krupniczej sumienie go ruszyło, wrócił, wziął telefon do mnie i zaraz następnego dnia zadzwonił. Umówiliśmy się na schodach kościoła św. Anny. Miałam mieć biały trencz i związane włosy. Półtora roku później wzięliśmy ślub. Dziś mamy dwóch dorosłych synów i dwóch malutkich wnuków.

Stanisław jest otwarty na świat i innych, nie jesteśmy dla siebie zaborczy. Wzorem był dla nas dom Anny i Jerzego Turowiczów - tak otwarty, że do księdza Boniec-kiego, który u nich mieszkał, w niedzielę przychodziło z 40 studentów, żeby podyskutować, poczytać Rekreacje Mikołajka. Pani Anna krążyła wśród nas, robiliśmy kanapki w jej kuchni. Chcieliśmy żyć w ten sposób i tak żyjemy.

Niedługo po ślubie mieliśmy mieszkanie na Kozłów-ku. Nie było problemu z przeprowadzką na parę miesięcy do moich rodziców, żeby udostępnić je najpierw małżeństwu, które nie miało się gdzie zatrzymać, potem księdzu Bonieckiemu, bo też był w okresie "intermieszkalnym".

Tym zresztą Stanisław ujął mnie już na początku - chęcią pomocy innym, słabszym, niepełnosprawnym. To środowisko, dla którego ja działałam, a on wszedł w nie bardzo szybko i wspaniale się w nim odnalazł. Po ślubie, przez kilka lat pomagał z matematyki naszej przyjaciółce, która nie mogła wychodzić z domu, a bardzo chciała się uczyć.

W najważniejszych sprawach jesteśmy zgodni. Co do reszty bardzo się różnimy. To kwestia temperamentów, ale i wychowania. Ja miałam dzieciństwo beztroskie, a Stanisław od dziecka był nauczony ciężkiej pracy.

Do pieniędzy nie przykłada wielkiej wagi - uważa, że jesteśmy w komfortowej sytuacji - ani biedni, ani bogaci. W sprawach finansowych drażni go tylko jedno - że za granicą musimy uważać na ceny i w hotelach, i w restauracjach. Różnica w zarobkach w Polsce i w reszcie Europy jest bowiem nadal spora.

Sprawy domowe zawsze spoczywały na mnie, bo mąż nie miał na to czasu. Gdy synowie dorastali - przez długie lata był burmistrzem, posłem. Często wracał do domu w nocy. Wtedy robiliśmy kolację, rozmawialiśmy do późna.
Zakochałam się w przystojnym i uroczym chłopaku, który dziś jest subtelnym, dobrym człowiekiem, czułym na potrzeby innych i to w nim najbardziej cenię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska