Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urocza powieść z Krakowem w tle

Joanna Weryńska
Akcja książki Gromek-Illg rozgrywa się  w okolicach Rynku
Akcja książki Gromek-Illg rozgrywa się w okolicach Rynku Andrzej Banaś
Studentka dorabiająca sobie jako kelnerka w kawiarni do złudzenia przypominającej restaurację Noworolskich w Sukiennicach i pracujący tam jako szatniarz fotografik odkrywają, że nie mogą bez siebie żyć.

Tymczasem w mieście, w którego zabytkowych kamieniczkach każdy bez trudu rozpozna Kraków, dzieją się dziwne rzeczy. Remontowany Rynek zalewa wielka powódź, w jego podziemiach popełniona zostaje tajemnicza zbrodnia, a w pobliskim prosektorium ożywa nagle zmarły.

O tym, że każdy element tej pachnącej czarną kawą historii, pełnej mrocznych tajemnic, ale i literackich smaczków, jest jak najbardziej na miejscu, przekonają się wszyscy, którzy sięgną po wydaną właśnie nakładem oficyny Prószyński i S-ka uroczą książkę Joanny Gromek-Illg, pt. "Skarby".

Na twórczą wyobraźnię autorki znacząco wpłynął remont krakowskiego Rynku i prace prowadzone w jego podziemiach. Pisarka ubolewa, że ich uporządkowanie stało się dla wielu twórców kresem marzeń o ukrytych pod płytą Rynku skarbach i mrocznych historiach. - Trochę mi tych tajemnic żal - przyznaje autorka, która choć w roli pisarki debiutuje, z literaturą od lat jest za pan brat.

- Ta poważna - jest dla mnie istotnym elementem życia: dość dużo czytam, redaguję książki, piszę o nich. Ale uważam, że człowiekowi czasami potrzebna jest też książka, nad którą uśmiechnie się beztrosko. Takie właśnie są moje "Skarby" - wyjaśnia.

O pisaniu marzyła już jako 15-latka, ale jakoś nie miała na to czasu. Przez lata przede wszystkim prowadziła dom i wychowywała dzieci. Przełomem w jej życiu okazała się choroba. - Zachorowałam na raka i leżałam w szpitalu przez dwa miesiące. To był czas, kiedy zastanawiałam się nad swoim życiem - z niewesołego bilansu wynikało, że zapomniałam o marzeniach. I tych z czasu młodości, i tych, których nie dopuszczałam do głosu, zajęta bieżącymi sprawami. Zaczęłam więc pisać taką opowieść na chandrę, na gorszy dzień, na bezsenną noc - wyjaśnia.

Joanna Gromek-Illg napisała "Skarby" po wyjściu ze szpitala, wspierając równocześnie męża, szefa wydawnictwa Znak Jerzego Illga, który przygotowywał wtedy swoją książkę. - Wyjeżdżaliśmy w różne ustronne miejsca, w których mąż próbował się oderwać od codziennych zajęć, żeby skończyć "Mój znak". Ktoś musiał mu w tym czasie gotować. Pomiędzy przyrządzaniem posiłków miałam nieoczekiwanie całe hektary wolnego czasu i bardzo przez męża namawiana, zaczęłam też pisać. Szło mi to o wiele wolniej niż jemu, więc książeczka nie jest zbyt gruba - śmieje się Joanna Gromek-Illg.

Żona Jerzego Illga zaprzecza jednak, że teraz obydwoje zajmą się na dobre pisaniem. - Myślę, że teraz przyjdzie czas na ujawnianie talentów przez nasze dzieci i przez ich rówieśników. Jednak pytana o plany na następną powieść nie mówi nie. - Przyglądam się znajomym i czasami zachwycają mnie jakieś drobiazgi w ich zachowaniu, przypadkiem dostrzeżone dziwactwa. Jeśli więc napiszę jeszcze jakąś powieść, to może odważę się użyć w niej powiedzonka, gdzieś tam zasłyszane i zapamiętane, bo ludzie czasami nieświadomie mówią naprawdę cudowne rzeczy - zapowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska