W ostatnim czasie powkręcane w wystające z ziemi korzenie drzew kolce odnaleziono na niebieskim szlaku z Suchej Beskidzkiej na Mioduszynę.
- Idąc niebieskim szlakiem (okolice Mioduszyny) wbiłem sobie takie coś do stopy. Kolców było jeszcze kilka. Chyba pojawił się nowy sposób na quadowców, crossowców no i niestety turystów... Szczęście, że trafiłem samym bokiem stopy i jest tylko draśnięcie. Mogło się skończyć gorzej – pisze na swoim profilu w mediach społecznościowych ranny kilka dni temu turysta.
Do podobnego zdarzenia doszło w październiku ubiegłego roku na Makowskiej Górze. Tam kobieta wbiła sobie śrubę w stopę i konieczna była wizyta w szpitalu.
To niejedyne przypadki zgłoszeń o niebezpieczeństwie na tym szlaku, dlatego policja prowadzi czynności w celu ustalenia sprawcy takiego nieodpowiedzialnego działania.
O tym, że osoby takie nie są bezkarne przekonuje historia sprzed kilku lat. Wówczas podobne "pułapki" ktoś zastawiał pod szczytem Turbacza w Gorcach. Ostatecznie mężczyznę złapała policja i ukarała ogromnym mandatem. Mundurowi tłumaczyli bowiem, że człowiek ten narażał pieszych na poważne rany a zmotoryzowanych nawet na śmierć. Przykładowo gdyby motocykl najechał z dużą prędkością na takie kolce to siedząca na nim osoba mogłaby spaść i przelecieć dużą odległość ostatecznie łamiąc sobie kark.
