Blisko 14-kilometrowy odcinek trasy Velo Dunajec koło Tarnowa, poprowadzonej wałami rzeki, jest już gotowy. Pierwsza w regionie tak szeroka i wygodna ścieżka momentalnie zyskała olbrzymią popularność. Rowerzyści są jednak w niebezpieczeństwie. Powód? Zmotoryzowani, nie zważając na zakazy, również wybierają się tędy na przejażdżki. W każdej chwili może dojść do groźnego wypadku.
Największy ruch na szlaku między podtarnowskim Ostrowem a Biskupicami Radłowskimi panuje popołudniami i w weekendy. - Jeżdżę tędy niemal codziennie. Traktuję to jako rehabilitację po przebytych zawałach. A miejsce wzdłuż brzegów rzeki jest doskonałe, nie obawiam się, że z drogi „zdmuchnie” mnie jakiś tir - mówi Henryk Głowacki z Radłowa.
Ciężarówki na trasie rzeczywiście tu się nie spotka, jednak samochody osobowe, skutery albo motocykle wcale nie należą do rzadkości.
- Zabieram tutaj moje dzieci na rowerowe wycieczki. Na swojej drodze nie widziałam jeszcze auta, ale mój mąż, który częściej tędy jeździ, mówił mi o skuterach, przed którymi rowerzyści muszą zjeżdżać na bok - opowiada Dagmara Niedźwiedzka ze Zbylitowskiej Góry, która po wałach pedałowała z synami: Michałem i Dawidem.
W piątek świadkiem karygodnego łamania przepisów był nasz reporter. Na jego oczach w Ostrowie na wyraźnie oznakowaną asfaltową ścieżkę dla rowerów wjechała kobieta kierująca osobowym oplem. Nie zważając na cyklistów, pojechała przed siebie, znikając po chwili za zakrętem.
- Podejrzewam, że to ludzie mieszkający gdzieś w okolicy wałów zrobili sobie ze ścieżki skrót do swoich domów. Sam również musiałem się już usuwać na bok i zatrzymywać, kiedy jakiś człowiek, jak gdyby nigdy nic, jechał wąską ścieżką samochodem - bulwersuje się Dariusz Korkosz z Tarnowa.
Policja przyznaje, że jeszcze w trakcie budowy trasy drogowcy zgłaszali sporo podobnych przypadków.
- Nie jesteśmy w stanie całą dobę pilnować tej drogi. Dlatego dobrze byłoby, gdyby świadkowie takiego łamania przepisów wykonali zdjęcia zwykłą komórką i przesłali je do nas. Zapewniamy anonimowość - mówi podinsp. Zofia Kukla, zastępca naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego w Komendzie Miejskiej Policji w Tarnowie. Dodaje, że zagrażający rowerzystom kierowcy powinni się liczyć z mandatem nawet w wysokości 500 zł. Sami cykliści sugerują, by przy wjazdach na ścieżkę zainstalowano słupki blokujące wjazd amatorom czterech kółek. Urząd marszałkowski, który finansuje budowę tras rowerowych, pomysł odrzuca.
- Nie zamierzamy stawiać zapór, ponieważ mogłyby one stanowić zagrożenie dla samych rowerzystów. Kierowcy samochodów powinni stosować się do przepisów - kwituje krótko Stanisław Sorys, wicemarszałek Małopolski.