Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vukan Savicević z Wisły Kraków: Mamy więcej mocy!

Justyna Krupa
Justyna Krupa
Vukan Savicević z Wisły Kraków
Vukan Savicević z Wisły Kraków Andrzej Banas / Polska Press
- Nie ukrywam, że ostatnie pół roku było dla mnie trudne – przyznaje Vukan Savicević, pomocnik Wisły Kraków. Czarnogórzec opowiada też, jak się czuje w nowej boiskowej roli, którą „wymyślił” dla niego trener Artur Skowronek.

Zarówno cała drużyna Wisły, jak i pan osobiście, wyglądacie na totalnie odmienionych w porównaniu z rundą jesienną. Skąd ta pozytywna przemiana?
Myślę, że wszyscy mamy po prostu więcej mocy, niż na jesieni. Mieliśmy bardzo dobry obóz przygotowawczy w Turcji. To dlatego biegamy więcej. Jesteśmy też taktycznie przygotowani zarówno na wariant, w którym wynik jest dla nas korzystny, jak i na sytuację, gdy jest niekorzystny. A poza wszystkim to mamy świetną atmosferę w szatni i to jest moim zdaniem najważniejsze.

Potwierdza pan to, co widać gołym okiem – nie macie już takich problemów z formą fizyczną, jak na jesieni. Różnica jest aż nadto widoczna.
Jasne. To zresztą nie tylko kwestia mocy. Wcześniej w kółko ktoś w zespole był kontuzjowany. Nie jeden, dwóch zawodników, tylko wielu naraz. Jesienią to był nasz wielki problem. Teraz sytuacja jest dużo lepsza, Hebert już też doszedł do siebie. To dla nas bardzo ważne.

Panu w poprzedniej rundzie też dokuczały problemy zdrowotne.
Nie ukrywam, że ostatnie pół roku było dla mnie trudne. Niby zacząłem ten sezon bardzo dobrze, podobnie, jak cały zespół. W pierwszych kolejkach wszystko wyglądało fajnie. Ale miałem problemy z kontuzjami – najpierw z udem, potem z łydką. Po tym drugim urazie wróciłem do gry w meczu ze Śląskiem Wrocław i w trakcie spotkania nie czułem dolegliwości, ale potem w autobusie łydka znów zaczęła mi dokuczać. To taki typ urazu trudny do wyleczenia. Teraz, na ten moment, wszystko jest w porządku i to jest ważne. Natomiast ta kontuzja była na jesieni sporym problemem dla mnie, bo nie byłem w stanie grać na sto procent. To główna przyczyna tego, że nie grałem lepiej.

Wiele osób, widząc Vukana Savicevicia w gorszej formie, spekulowało: na pewno już nie chce grać w Wiśle, myśli o transferze go rozpraszają, stąd gorsza forma! Tymczasem rzeczywistość była bardziej prozaiczna.
Poza tym, jako drużyna osiągaliśmy złe wyniki i spadała nasza pewność siebie. Wielu z nas grało po prostu bardzo źle.

Pański błąd popełniony w derbowym meczu z Cracovią, który przyniósł Wiśle bolesną porażkę, również miał wpływ na pana późniejszą postawę? Były trener Maciej Stolarczyk nie ukrywał, że mocno pan to wówczas przeżył.
Byłem świadomy, że popełniłem feralny błąd w derbach. A przecież nie grałem wtedy wcale źle w tamtym spotkaniu, jednak zaliczyłem tak głupie zagranie. To było pechowe, ale na tej pozycji człowiek musi być bardziej przytomny. Po tym meczu rzeczywiście przeżywałem trudny czas. Wiem, że dla naszych kibiców to było wyjątkowo ważne spotkanie… zresztą nie tylko dla nich, dla wszystkich w klubie. Kolejne dwa, trzy tygodnie naprawdę nie były dla mnie łatwe. Potem jeszcze doszła do tego kontuzja i wszystko razem się skumulowało…

Kto próbował udzielić panu mentalnego wsparcia? Trenerzy, koledzy?
Wszyscy bardzo chcieli mi pomóc. Ale właściwie walczyłem wtedy z samym sobą.

- Teraz środek pola Wisły w końcu wygląda tak, jak wszyscy oczekiwali. Vullnet Basha, pan i Gieorgij Żukow to naprawdę dobrze rozumiejąca się trójka?
Bardzo dobrze nam się współpracuje. A przede wszystkim – znowu to podkreślam – Basha jest teraz w pełni zdrowy. Ja z kolei mam nową rolę w drużynie, gram właściwie na „dziesiątce”. Jeszcze nie jestem w pełni usatysfakcjonowany tym, jak radzę sobie na tej nowej pozycji. Myślę, że stać mnie na to, by jeszcze lepiej się prezentować w tej roli. Nie grałem na tej pozycji od chyba pięciu lat, więc potrzebuję trochę czasu. Ostatni raz występowałem na „dziesiątce” jeszcze w Crvenej Zveździe. W Slovanie Bratysława grałem praktycznie zawsze na „szóstce” albo „ósemce”. Ale jestem pewien, że jak się w pełni przystosuję, to będzie naprawdę dobrze.

Dla większości obserwatorów przestawienie pana na tę pozycję to była świetna decyzja Artura Skowronka, bo w tej nowej roli może pozwolić sobie pan na odrobinę ryzyka w grze ofensywnej. Bo z tyłu są jeszcze koledzy, którzy pana zaasekurują.
Byłem trochę zaskoczony tym ruchem, ale rzeczywiście tak jest. Mam teraz nieco czasu, by się zaadaptować i myślę, że w kolejnych meczach będzie to wyglądało coraz lepiej. Przyznaję jednak, że nie spodziewałem się, że zostanę tam przesunięty.

W sumie bardziej zaskakujące może być to, że już trener Maciej Stolarczyk nie wpadł na to wcześniej. To przecież idealne rozwiązanie dla kogoś, kto lubi ryzyko w ofensywie, a pan uwielbia grać nieszablonowo.
Szczerze mówiąc, lubię grę na „dziesiątce”. Kiedy byłem młodym chłopakiem, to praktycznie ciągle tam właśnie występowałem. To mnie naprawdę cieszy i jest to dla mnie naturalne.

A w kadrze Czarnogóry nie pełnił pan podobnej roli? Ma pan tam sporo zadań ofensywnych.
W kadrze gramy w ogóle innym systemem, bo 4-4-2, więc nie da się do końca tego przełożyć. Ale selekcjoner powiedział mi, że mogę się podłączać do akcji ofensywnych i generalnie mam tam sporo swobody taktycznej.

Zbliżają się kolejne derby Krakowa. To może teraz los będzie dla pana bardziej łaskawy?
Nie myślimy teraz jeszcze o derbach, dla nas obecnie najważniejsze jest starcie z Wisłą Płock. Jeśli znów wygramy na naszym stadionie, będziemy mieli nawet szansę powalczyć o górną ósemkę. Bo czemu by nie? Musimy wierzyć i myśleć pozytywnie, bo Wisła to wielki klub. Ale rzeczywiście, liczę po cichu, że te nadchodzące derby będą dla nas bardziej szczęśliwe.

Trener płocczan Radosław Sobolewski zna zespół Wisły znakomicie, więc łatwiej będzie mu się przygotować do starcia z Wami.
„Sobol” to dobry trener. Zwłaszcza przygotowuje świetnie zespół pod względem stałych fragmentów gry i generalnie pod względem taktycznym. Dlatego to starcie z Wisłą Płock na pewno łatwe nie będzie. Owszem, rywal nie jest może w najwyższej formie, ale jednak. My z kolei gramy u siebie, więc będziemy się chcieli pokazać z naszym kibicom z jeszcze lepszej strony, niż w poprzednich meczach u siebie.

Niedawno, w wyjazdowym starciu z Zagłębiem zdobył pan widowiskową bramkę. Zdarza się panu w ogóle strzelać jakieś nudne gole? Poprzedni zdobyty w tym sezonie też był efektowny.
Może i nie strzelałem w karierze zbyt wielu goli, ale za to głównie takie sporej urody. Takie nie za normalne (śmiech). To rzeczywiście była fajna bramka, ale gdyby Maciek Sadlok nie posłał mi tak dobrej piłki, nie miałbym szans tak strzelić. Niczym Zlatan (śmiech). A tak serio, to cieszy każda bramka, a zwłaszcza taka, która daje trzy punkty. To gol, którego powinienem zadedykować każdemu koledze z drużyny. Mamy w drużynie naprawdę niezwykłą atmosferę. Nigdy w karierze nie miałem takiej grupy ludzi w szatni.

Nawet w Zveździe?
Nie, nigdy. To szalone, ale jest tu niezwykła chemia w szatni.

A poza tym teraz ma pan kolegę z Belgradu w drużynie, od razu chyba raźniej?
Nie znałem Nikoli Kuveljicia zanim trafił do Wisły. Ale to świetny facet. Znalazł sobie mieszkanie niedaleko mnie, więc teraz właściwie 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu spędzamy razem (śmiech).

Pana dziewczyna pewnie zachwycona…
Nie jest zła na szczęście, lubi moich kumpli. Pokazuję Nikoli Kraków, różne miejsca, które chce zobaczyć. Robię co mogę, żeby się dobrze zaaklimatyzował. Dla niego to pierwszy raz, gdy wyjechał do zagranicznego klubu. Nie jest to łatwe. Sam miałem taką sytuację w Slovanie, więc go rozumiem. Ale tam też miałem kolegów z Bałkanów i wiem, jak ważna jest pomoc kumpli w takiej sytuacji.

Kuveljić ma tylko jeden problem – będzie mu trudno zabłysnąć w polskiej lidze przy takiej konkurencji w środku pola. A jest tu tylko wypożyczony na kilka miesięcy.
Jestem przekonany, że Nikola pokaże na co go stać. Na treningach prezentuje się naprawdę bardzo dobrze. Ma dobre podanie, jest inteligentny piłkarsko, a do tego ma dobre warunki fizyczne. Na dodatek jest młodym zawodnikiem, z dużymi możliwościami rozwoju. Może też grać na pozycji stopera, choć jego podstawową pozycją jest jednak boiskowa „szóstka”. Jestem przekonany, że ma na tyle potencjału, że w kolejnym sezonie może być jedną z gwiazd Wisły. Naprawdę, mówię to nie dlatego, że to kolega i Serb – naprawdę tak uważam. Sam nie oglądałem wprawdzie jego wcześniejszych meczów w lidze serbskiej, bo oglądam tylko Zvezdę, ale kolega mi przekazywał świetne opinie o nim.

A jak opowiedziałby pan Nikoli o derbach Krakowa? Porównałby je pan do derbów Belgradu?
To bardzo podobne starcia. Tyle tylko, że w Belgradzie jest jeszcze więcej ludzi na obu stadionach, bo to większe obiekty. Dla mnie też to będzie nowe doświadczenie – zagrać wyjazdowe derby na stadionie Cracovii. Nie bardzo wiem, czego się tam spodziewać. Ale podobnie, jak w Belgradzie, stadiony Wisły i Cracovii dzieli zaledwie kilkaset metrów. A co do Nikoli, to on doskonale wie, czym są mecze derbowe, w końcu urodził się w Belgradzie. Swoją drogą, pytałem go, czy jest za Zvezdą czy za Partizanem, a on mi na to, że za nikim. Jak to niby możliwe? Nie wierzę mu!

Może jest jednym z tych kilkuset kibiców belgradzkiego FK Zemun.
Nie no, niemożliwe. Poza Zvezdą i Partizanem nie ma innych kibicowskich sił w Belgradzie i tyle.

Rozmawiała: Justyna Krupa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska