Statystyka meczów z udziałem Zielińskiego i Nysa od momentu, gdy wspomniani debliści dotarli do finału wielkoszlemowego Australian Open, jest zatrważająca. Oto panowie zagrali w lutym, marcu i kwietniu siedem meczów w turniejach ATP 250 i wyższej rangi i wygrali tylko jeden z nich.
Miłe złego początki w Barcelonie
Początek spotkania w Barcelonie nie zapowiadał późniejszych nieszczęść. W pierwszej partii Polak i Monakijczyk dobrze radzili sobie przy własnym serwisie, w każdym z gemów, w którym wprowadzali piłkę do gry, przegrywali tylko po jednej wymianie, a sami aż dwukrotnie byli w stanie przełamać przeciwników. Efektem wygrana 6:2 i dobre nastawienie przed dalszą fazą spotkania.
Drugi set był znacznie bardziej wyrównany, obydwa duety regularnie zdobywały punkty przy własnym podaniu (jedyny break point dla Zielińskiego i Nysa miał miejsce w czwartym gemie), a zwycięzcę wyłonił dopiero super tie-break, w którym to Amerykanin i Fin okazali się lepsi (7:5).
O awansie do kolejnej rundy musiał więc decydować super tie-break rozgrywany do dziesięciu punktów. W nim niepodzielnie rządzili rywale Polaka i Monakijczyka, którzy tę część spotkania wygrali do zera i zapewnili sobie prawo gry w ćwierćfinale.
Kolejne plany startowe Jana Zielińskiego i Hugona Nysa
Już w przyszłym tygodniu w Madrycie rozpocznie się turniej rangi 1000 w Madrycie, w którym udział wezmą Polak i Monakijczyk. Oby w stolicy Hiszpanii udało się im przełamać niemoc i nawiązać do dobrych występów, jakimi uraczyli kibiców podczas styczniowych zmagań w Melbourne.
