https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Bodakach na lepszą drogę czekają 20 lat!

Lech Klimek
Lech Klimek
Nowy most powstanie najwcześniej w 2018 roku. Chyba, że wcześniej pod ciężarem autobusów, albo cysterny z mlekiem zawali się stary. Wtedy od świata odciętych zostanie 500 mieszkańców.

Ta droga to dla nas wszystkich jest po prostu droga życia, i to nie w jakiejś przenośni, ale całkiem dosłownie - z przekonaniem mówi Adam Kuziak, sołtys Bartnego. - Walczymy o nią już chyba ze dwadzieścia lat.

Naprawią dopiero jak drewniany most się zawali?

Droga zaczyna się w Ropicy Górnej kończy w Bartnem. Cały problem zaczyna się dokładnie w miejscu, gdzie stoi zielona tablica z napisem Bodaki. Tuż za nią jest drewniany most, a obok przeprawa w bród przez potok Bartnianka.

- Mam takie wrażenie, że cały czas traktuje się nas po macoszemu, bo niby problem dotyczy tylko jakichś 500 mieszkańców, ale przecież my też mamy prawo, żeby normalnie żyć - dodaje sołtys.

Droga jest powiatowa i ma niecałe 10 kilometrów długości. Jej pierwszy odcinek nie jest może w najlepszym stanie, ale nie stanowi większego zagrożenia. Im dalej w dolinę potoku, tym gorzej. Dla mieszkańców Bodaków i Bartnego jest oczywiste, że droga powinna być naprawiona przez tego, kto jest za nią odpowiedzialny, czyli Powiatowy Zarząd Drogowy.

- To jest takie prawdziwe komunikacyjne wykluczenie i zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa - dodaje Kuziak. - Przecież każdy przejazd przez ten mostek na granicy Bodaków choćby autobusu z dziećmi to kuszenie nieszczęścia - opowiada.

Most oznaczony jest tablicą informującą o nośności sześciu ton. Autobus to waga znacząco przekraczająca tą dopuszczalną.

- A ten bród to tak naprawdę przez kilka miesięcy w roku jest nieprzejezdny, wystarczy, że trochę popada i podniesie się stan wody w potoku - relacjonuje sołtys.

Ostanie kosmetyczne prace, które wykonano na tej drodze, dotyczyły odcinka 730 metrów już w Bartnem. Z opowieści sołtysa wynika, że jedynie 100 z nich to w miarę dobrze wykonany odcinek. Na pozostałej części po prostu położono jedynie nowy asfalt.

- Efekt był taki, że jeszcze w trakcie prac dwa zakręty się obsunęły do potoku - opowiada. - Teraz zabezpieczono je jedynie słupkami i tak ta droga wisi, kusząc los.

Choć tamta okolica to teren zdecydowanie turystyczny, to jednak brak drogi stanowi również znaczący problem gospodarczy.

Cysterny z mleczarni nie dojadą do rolników po odbiór mleka

- Tu działa blisko dwadzieścia firm, niektóre mają ciężki sprzęt - opowiada sołtys. - Ale znacznie ważniejsza jest nasze lokalne rolnictwo, prawie 40 gospodarstw wyspecjalizowanych w produkcji mleka - dodaje z dumą.

W dwóch wsiach, których problem dotyczy, produkowanych jest rocznie blisko 1300000 litrów mleka klasy ekstra. Całość produkcji odbiera od nich mleczarnia Dominik z Dąbrowy.

Średnio dziennie cysterna wywozi z Bodaków i Bartnego ponad 3500 l mleka.

- Przejeżdża w bród, bo pod takim ciężarem most by się zawalił. Ale jak popada i stan wody w potoku się podniesie, to na dojazd nie ma szans. Rolnicy muszą dostarczyć je w swoim zakresie - dodaje sołtys.

Most obiecywali im trzy lata temu, drogę obiecują za dwa lata

W połowie roku zdesperowani mieszkańcy poprosili o interwencję posła Arkadiusza Mularczyka. Przyjechał, by na własne oczy zobaczyć skalę problemu. W czasie tamtego lipcowego spotkania wójt gminy Sękowa Małgorzata Małuch zaznaczyła, że w 2013 roku gmina przygotowała na swój koszt projekt przebudowy drewnianego mostku, ale porozumienie w tej sprawie z ówczesnym starostą nie zostało zrealizowane.

Wtedy też nadleśniczy z Gorlic Józef Legutko, poinformował wszystkich, że Lasy Państwowe mają teraz prawo współfinansować budowę dróg powiatowych i gminnych, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by i w tym przypadku tak się stało. Lasy państwowe są zainteresowane stanem drogi, bo z okolicznych lasów pozyskują surowiec.

Starosta Karol Górki stwierdził natomiast, że jakiekolwiek prace będą możliwe najwcześniej w 2018 roku, po stabilizacji osuwisk, oznakowanych na przebiegu drogi.

Po tych deklaracjach nastała cisza. Przerwali ją mieszkańcy, którzy w ubiegłym tygodniu odwiedzili starostwo. Towarzyszyła im pani wójt, radni gminni i nadleśniczy Józef Legutko.

Nic na gębę, wszystkie deklaracje muszą być na papierze

- Teraz padły już bardzo konkretne deklaracje i to finansowe - relacjonuje sołtys. - Nadleśnictwo zadeklarowało 500 tys. zł, a gmina 250 tysięcy. Starosta obiecał nam, że powiat dołoży drugie tyle i uda się wyremontować, choć połowę drogi - informuje.

Gmina Sękowa mimo niezbyt znaczącego kwoto budżetu ciągle wspiera mieszkańców w ich walce o drogę do ich domów firm i gospodarstw.

- Te 250 tysięcy mieliśmy w tegorocznym budżecie - relacjonuje Małgorzata Małuch. - Na drodze nic się nie działo, więc przeznaczyliśmy je na inne cele - dodaje.

Zapewnia jednak, że gmina dołoży zadeklarowane 250 tysięcy złotych. - Od niczego nie będziemy się uchylać - dodaje Małuch.

Karol Górki starosta powiatu gorlickiego patrzy na sprawę mniej optymistycznie.

- Niestety wszystkie deklaracje, jakie dostaliśmy, są tylko słowne, ja nie mam nic na papierze - relacjonuje. - Jeśli jednak okazałoby się, że mamy taką kwotę, jaka została zdeklarowana, to oczywiście zaczniemy postępowanie przetargowe i jakiś odcinek zrobimy - kończy.

W opinii starosty droga do Bartnego jest jednak na całej długości przejezdna, choć świetnie rozumie, że mieszkańcy chcieliby, aby droga była w znacznie lepszym stanie.

Gazeta Gorlicka

Wybrane dla Ciebie

Za duże na MŚP, za małe na korporację. Unia stworzy nową kategorię firm

Za duże na MŚP, za małe na korporację. Unia stworzy nową kategorię firm

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska