Za nami cztery starcia w wielkim finale, tyszanie prowadzą w rywalizacji 3:1. Wygrali dwa mecze u siebie (3:2 i 4:2), potem w Krakowie raz górą byli krakowianie (7:4), raz GKS (3:1).
Dla Cracovii jest to mecz z gatunku być albo nie być. Tylko wygrana przedłuży nadzieje na obronę mistrzowskiego tytułu. Sytuacja „Pasów” jest bardzo trudna, ale ten zespół już nie raz wychodził z opresji. W 2013 roku krakowianie jechali na decydujący, siódmy mecz do Jastrzębia i wygrali 6:2. Przed rokiem po pięciu spotkaniach GKS Tychy prowadził w play off 3:2 i miał mecz u siebie. Wydawało się, że wszystko jest pozamiatane, a jednak Cracovią była górą, potem zwyciężyła u siebie w siódmym pojedynku i sięgnęła po złoto.
- Jeszcze nie umarliśmy - podkreśla trener Comarch Cracovii Rudolf Rohaczek. - Jak się to mówi, dopóki krążek w grze. Lubię grać takie mecze, to jest wielkie wyzwanie. Zadanie jest proste - strzelić o jedną bramkę więcej od rywala i wrócić na szósty mecz do Krakowa. Wszystko rozstrzygnie się w głowach hokeistów, bo o przygotowanie fizyczne jestem spokojny. W ostatnim meczu zgubiły nas kary. Dlatego uczulam na to naszych zawodników, myślę, że tym razem utrzymają nerwy na wodzy. Jak zawsze bardzo dużo zależeć będzie od postawy bramkarzy. My wierzymy w naszego Rafała Radziszewskiego, oby miał w Tychach swój dobry dzień.
W zespole Cracovii wyczuwa się wielką koncentrację. - Po niedzielnym meczu byliśmy na siebie bardzo źli - przyznaje reprezentacyjny obrońca Patryk Wajda. - Nie zrobiliśmy tego, co sobie zakładaliśmy. Skrzydła podcięły nam kary, ja sam dwa razy niepotrzebnie faulowałem. Ale teraz trzeba już o tym zapomnieć. Jest w nas wiara, że odwrócimy losy play-off. Musimy z siebie dać… trzysta procent. Jedziemy do Tychów po zwycięstwo, bo inaczej to dla nas będzie koniec sezonu.
Pytany, co trzeba poprawić w grze, odpowiada: - Wszystko!
Pełna mobilizacja także w Tychach. - W Krakowie wykonaliśmy plan minimum, przywieźliśmy jedna wygraną - mówi kapitan GKS Marcin Kolusz. -Mamy dobrą sytuację, ale to nie może nas to uśpić. Trzeba teraz postawić kropkę na i. A ten ostatni krok bywa bardzo trudny. Uważam, że to będzie najcięższy mecz w całej serii. Krakowianie już nie raz pokazali charakter, doświadczyłem tego choćby przed rokiem. Przez ostatnie dwa dni staraliśmy się wyciszyć, zregenerować siły i mentalnie przygotować na mecz z Cracovią.
- Czy GKS będzie już w środę mistrzem Polski? - zastanawia się Mariusz Czerkawski, byłego gracz tyskiej drużyny, obecnie komentator TVP. - Będzie, jak wygra ten mecz. A to wcale nie jest łatwe zadanie. To może być dla GKS najtrudniejszy mecz w sezonie. Cracovia to mocna drużyna, wprawdzie znalazła się w podbramkowej sytuacji, ale jeśli zwycięży w Tychach, to różnie się jeszcze może ułożyć. Misja Cracovii nie jest z gatunku niemożliwych, będę chcieli popsuć święto tyszanom. Takie mecze to jest sól hokeja, myślę, że każdy gracz marzy o takich spotkaniach, o tym, by zostać jego bohaterem. Jako były gracz GKS będę oczywiście kibicował Tychom - mówi Czerkawski.
W zespole Cracovii do sił po kontuzji wracają Tomas Sykora i Marek Wróbel. Po porannym rozruchu okaże się, czy będą mogli wyjąć na lód. W GKS Tychy do gry wraca Jan Semorad, który po brutalnym faulu na Mateuszu Rompkowskim w pierwszym meczu był zawieszony na trzy spotkania.
Transmisja meczu - od 18.15 - w TVP Sport.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska