Ale ma Pani krwiste nazwisko. Pasuje do zawodu, co?
Po mężu.
Mąż też dentysta? Rzeźnik?
Akurat informatyk.
Ale dentyści to sadyści?
Tak jest. Oczywiście (śmiech). Nic z tych rzeczy. Proszę mi wierzyć, że staramy się być bardzo delikatni i przyjaźni.
Ale boją się Pani ludzie?
Mam nadzieję, że aż tak źle nie wyglądam, żeby musieli uciekać z fotela. Niemniej jednak zdarzają się tacy "odważni", że siadając - z miejsca proszą o znieczulenie.
Każdy może je dostać?
Nie każdy. Ja decyduję.
Czytaj także:**W cztery oczy o furach**
Bo czasami głupoty się po nim gada, albo ma obwisłą wargę?
Są różne rodzaje znieczulenia, ale najczęściej jest to niestety igiełka w dziąsło.
To gorsze niż borowanie
Dzieciaczki akurat wolą bez znieczulenia, a mężczyźni w sile wieku często o nie proszą. Dzieci za odwagę dostają zabawki, gry, naklejki.
Zaatakował ktoś kiedyś Panią z bólu?
Raczej nie szczypią, nie gryzą, nie uciekają i nie atakują. Jest oczywiście obawa, że ktoś zamknie buzię, gdy mam ręce w środku. Ryzyko zawodowe (śmiech). Ale mamy też taki metalowy palec, który wsadzony między ząbki nie pozwala zacisnąć buzi pacjentowi. To w skrajnych przypadkach.
A jakie Pani ma najgrubsze wiertło? Ile centymetrów?
Gdzie tam. Delikatne wiertełka. Malutkie. Parę milimetrów. Te tutaj akurat to pszczółki. Mamy pszczółki i traktorki.
Słucham?
Pszczółka chlapie wodą, a traktorek powoduje wibracje i drgania. Najczęściej trzeba użyć tego i tego.
I jeszcze wkładacie taką rurę, co siorbie.
Ślinociąg, odkurzacz do buzi.
Tak ładnie Pani wszystko jak dziecku tłumaczy.
Bo my tutaj głównie dzieciom ząbki leczymy.
Jak Pani sobie radzi z tą chlapiącą śliną, krwią, odłamkami zębów i wiórami z próchnicy?
Spokojnie. Mam tutaj zestaw ochronny. Fartuch, maseczka i okulary. Albo przyłbica.
Bojowo.
Podobnego sprzętu używają panowie na budowie.
W sumie u Pani też gruz się sypie. Zdecydowała się Pani grzebać ludziom w ustach, bo z tego spora kasa?
Takie stereotypy. Dentystów też dotyka kryzys. A wcześniej trzeba przejść przez mękę studiów, pięć lat i rok stażu.
Czytaj także:**W cztery oczy o hejnale**
A na studiach już pozwalają borować?
Oczywiście. Gdzieś się tego trzeba nauczyć. Najpierw zazwyczaj na sobie, a później na pacjentach. Kończyłam Uniwersytet Śląski i pacjenci mieli leczenie u studentów za darmo. Z tego, co się orientuję, w Krakowie jakąś część płacą.
Bo my to centusie?
To zależy od uczelni.
Czyli najpierw wierciła Pani na Śląsku? Górnicze tradycje w rodzinie?
Nie jestem ze Śląska. Tylko z Podkarpacia. A pracuję w Krakowie.
No, ale nie brzydzi się Pani grzebać ludziom w paszczy?
A górnik musi kopać węgiel setki metrów pod ziemią i nie narzeka. Nie czuję wstrętu. Poza tym nasze społeczeństwo coraz lepiej dba o higienę jamy ustnej.
No, ja przed przyjściem do Pani z pięć minut zęby szorowałem.
Wystarczą dwie, trzy minuty porządnego mycia. Trzy razy dziennie, a najlepiej po każdym posiłku.
Dłużej niż trzy minuty to można szkliwo zeskrobać?
Ważne, żeby pamiętać, że po niektórych posiłkach od razu zębów nie można myć. Na przykład po owocach cytrusowych, coli albo po czerwonym winie. To produkty erozyjne. Lepiej z 15 minut odczekać albo trochę sera żółtego zjeść.
Z tym dźwiękiem wiertła nic się nie da zrobić?
Teraz są różne metody leczenia, gdzie tego dźwięku nie ma. Laserem, powietrzem, ozonem, ultradźwiękami.
Częściej Pani usuwa, czy wstawia?
Teraz pacjenci chcą jak najdłużej zachować zęby. Walczą o nie, więc więcej się leczy, wypełnia niż usuwa.
A ósemki od razu lepiej spisać na straty?
Nie. Jeśli dobrze rosną i jest dla nich miejsce, to nie.
Ale szczotką trudno dojechać.
Trzeba się starać. Dokładnie czyścić, a będzie wszystko w porządku.
A jeśli zęba wybiją to szybko do mleka wrzucić i da się później wstawić?
Tak. To pierwsza pomoc. Szczególnie w szkołach nauczyciele powinni to wiedzieć. Broń Boże nie czyścimy ząbka, nie skrobiemy go z tych delikatnych niteczek, bo to włókna ozębnej. Najlepiej wsadzić do śliny, znaczy do ust, trzymać i lecieć do dentysty.
Ale można połknąć.
Dlatego są specjalne pojemniki w aptekach z takim podłożem, które utrzymuje ząb przy życiu. A tak to mleko jest dobre, w ostateczności woda. Byle nie do suchej chusteczki.
Jak Pani będzie świętować 5 marca, Światowy Dzień Dentysty?
Wiedziałam, że jest, lecz nie wiedziałam dokładnie kiedy. Ale mam prywatne plany na sobotę związane ze świętowaniem, więc wszystko jest na dobrej drodze.
Kino? "Szczęki 3"?
(śmiech) Niekoniecznie.
A jaki film Pani lubi?
"Zielona mila" i ostatnio ten oscarowy "Czarny łabędź".
Zagłosuj na Najbardziej Wpływową Kobietę Małopolski
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Ostry seks w Krakowie: szpital i więzienie
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Pawła Kołodzieja jeszcze nikt nie pokonał. Jak będzie teraz?