Dlatego chirurdzy chcą wprowadzić ostre dyżury replantacyjne w Krakowie dla pacjentów z całej południowo-wschodniej Polski. Obecnie w tej części kraju żaden szpital nie świadczy takich usług. W efekcie mieszkańcy Małopolski muszą szukać pomocy w oddalonych o setki kilometrów ośrodkach replantacyjnych w Szczecinie, Poznaniu lub Trzebnicy (woj. dolnośląskie).
Często jest to przyczyną utraty ręki, którą można było uratować. - Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że lepiej mieć sprawną rękę niż kikut - mówi Stanisław Opyt.
23 sierpnia rąbał drewno koło domu. Nie pamięta, jak siekierą trafił w swoją lewą dłoń. Ocknął się dopiero następnego dnia w Szczecinie po udanym zabiegu. Za półtora miesiąca chirurdzy planują ściągnąć bandaże i szwy.
- Takie dyżury replantacyjne, które pełnimy wraz z lekarzami z Trzebnicy i Poznania, koniecznie muszą też być w Małopolsce - przekonuje prof. Andrzej Żyluk, szef chirurgii ręki w szpitalu klinicznym w Szczecinie. - Do tej pory nie mieliśmy partnerów do zorganizowania dyżurów. Cieszymy się, że chirurdzy ze Szpitala im. Rydygiera w Krakowie chcą z nami współpracować.
Ostry dyżur replantacyjny polega na tym, że chirurg ręki będzie dostępny przez 24 godziny na dobę. - Jeśli do małych powiatowych szpitali trafi pacjent, któremu można uratować odciętą dłoń, lekarze natychmiast kontaktują się z nim i zamawiają dla chorego śmigłowiec. Jesteśmy w rejestrze Polskiego Pogotowia Lotniczego - dodaje prof. Żyluk.
W "Rydygierze" poza dr Anną Chrapustą z Centrum Oparzeń, jeszcze dwóch młodych specjalistów będzie wykonywać zabiegi replantacyjne.
Wojciech Szafrański, dyrektor Szpitala im. Rydygiera, jest optymistą co do takiego przedsięwzięcia. - Popieram idee, które świadczą o tym, że szpital jest sprawny - komentuje. Na razie plan jest taki, że krakowscy chirurdzy będą pełnić ostry dyżur tylko raz w tygodniu. Nie wykluczono, że dyżurów będzie więcej, jeśli lekarzom uda się przekonać dyrekcję małopolskiego Narodowego Funduszu Zdrowia do finansowania tego świadczenia. Wszyscy zdają sobie sprawę, że dla bezpieczeństwa pacjentów są potrzebne tego rodzaju usługi. Barierą nie do pokonania jednak może się stać brak finansowania dyżuru przez NFZ. Nie udało się nam uzyskać komentarza małopolskiego NFZ w tym temacie.
- My z kolei pełnimy dyżury w ramach ogólnego kontraktu. To, niestety, finansowo się nie opłaca. Może to się zmieni - kwituje prof. Żyluk.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!