Pracownicy Kampusu UJ obawiają się, że laboratorium może stanowić zagrożenie dla nich, a także dla mieszkańców pobliskiego osiedla Ruczaj. Ich niepokój spotęgowały informacje o tym, że w Instytucie Nauk o Środowisku UJ doszło niedawno do zakażenia wirusem puumala hodowli nornic. Wirus ten wywołuje u ludzi gorączkę krwotoczną. Zarażonych zostało kilkunastu pracowników.
To pierwszy w Krakowie przypadek zachorowania na gorączkę krwotoczną. Doszło do niego w grudniu ubiegłego roku. - To była łagodna postać wirusa. Tylko u dwóch pracowników wystąpiły objawy, u kilkunastu choroba przebiegała bezobjawowo. Wszyscy wyzdrowieli - mówi Elżbieta Sykut z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Część pracowników dowiedziała się dopiero po fakcie, że była chora. Wirusem puumala można zarazić się od nornic przez ugryzienie, a także wdychając pył powstający z wysuszonych odchodów. Zazwyczaj wirus ma objawy grypopodobne, ale w najcięższych przypadkach może dojść do gorączki krwotocznej, w której pojawia się krwawienie z nerek: ta postać choroby może być śmiertelnie groźna.
Sanepid rozważał likwidację całej populacji chorych nornic na UJ, jednak na prośbę naukowców odstąpił od tego pomysłu. Uwzględnił ich argumenty, że to ważne z naukowego punktu widzenia badania. - Chore zwierzęta są stopniowo uśmiercane, cała hodowla ma być zdrowa już w kwietniu - mówi Elżbieta Sykut.
Więcej przeczytacie na Dzienniku Polskim: Groźny wirus w laboratorium na kampusie UJ
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+