Dwa dni temu Fundacja Ogony alarmowała, że po Plantach biega ok. 30 hodowlanych szczurów, które ktoś wypuścił na wolność. Apelowała, aby miasto je wyłapało, ale nikt się tym nie zajął. Wczoraj urzędnicy zapowiedzieli, że w ciągu dwóch dni rozłożą trutki na Plantach w ramach dodatkowej deratyzacji. Fundacja prosi, aby się wstrzymali. Jeśli tego nie zrobią... powiadomi prokuraturę.
Wczoraj pracownicy fundacji byli u prezydenta. Ten był nieobecny, więc zostawili pismo z prośbą o to, aby ktoś pomógł im wyłapać szczury. Na razie sami rozkładają tzw. "żywołapki", ale mają ich za mało.
- Po wyjściu z magistratu dowiedziałam się, że miasto ogłosiło deratyzację. Prezes fundacji poprosił mnie, bym się wróciła i złożyła pismo, w którym zaznaczamy, że jeśli miasto się nie powstrzyma, to złożymy zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa - opowiada Barbara Hartman z fundacji. Dodaje, że poszukiwane szczury to zwierzęta hodowlane i miasto ma obowiązek im pomóc. Tak stanowi prawo. Deratyzacja była w kwietniu. Następna planowana była na wrzesień, ale trutki pojawią się szybciej po nagłośnieniu "szczurzego problemu".
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+