Mineralnej w sklepach jest pod dostatkiem. Gorzej jeśli chodzi o kąpieliska. W całym powiecie takowego nie ma. Jedyne miejsce, gdzie można się bezpiecznie popluskać, to kryta pływalnia. Ale to nie to samo, co wodne szaleństwo pod niebem skąpanym w słońcu.
- To jakiś horror - mówi Dorota Kotlarz z Oświęcimia. - W całym mieście nie ma jednego strzeżonego kąpieliska. Na basen nie mam zamiaru chodzić, bo tam jest jak w szklarni - dodaje poirytowana pani Dorota. I jak inni pluska się w rzece Sole.
- Słyszałem, że w wodzie są bakterie salmonelii, ale mnie to nie przeraża - mówi Piotr Kołodziejczyk z Oświęcimia. - Gdzieś trzeba się chłodzić w te upały, a nie ma innej alternatywy w tym mieście - dodaje młody człowiek.
Leżakujący obok starszy pan z nostalgią w głosie wspomina czasy, kiedy na Plantach tętniło życie. Był "ogródek jordanowski", a na Krukach ośrodek rekreacyjny. - Szkoda, że nie wrócą dawne czasy - mówi pan Tadeusz Góralczyk. - Były wtedy żaglówki, basen i brodzik dla dzieci. Boisko do siatkówki i plac zabaw. Moje dzieci były tam w każdy weekend, a ja z żoną piliśmy oranżadę na kawiarnianym tarasie - wspomina pan Tadeusz.
Zakłady Chemiczne sprzedały obiekt wraz z terenem prywatnej osobie. Niegdysiejszy ośrodek rekreacyjny porasta trawa, drzewa wykarczowane, na ogrodzeniu zawisła tabliczka "teren prywatny, wstęp wzbroniony".
Oświęcimianie marzą o bezpiecznym kąpielisku. Na razie korzystają z oferty m.in. Międzybrodzia Bialskiego, czy Andrychowa. - Nie ma innej możliwości, konieczny jest wypad za miasto - mówi Ewa Kownacka. - Ciężko pracuję pięć dni w tygodniu, weekendy mam dla dzieci. A że lubią wodę, każdą wolną chwilę spędzamy na basenie. Niech wreszcie w Oświęcimiu taki odkryty wybudują, to tu zostawię pieniądze - dodaje.