WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Przed meczem wiele mówiło się o kibicach. Głównie jednak w kontekście niewpuszczenia tych z Krakowa. Prezes Piotr Sadczuk nawet nie krył, że jest to związane z bojkotem fanów „Białej Gwiazdy”, czemu dało wyraz na platformie X. Oficjalnie jednak Wisła Płock odmowę przyjęcia kibiców z Krakowa tłumaczyła względami bezpieczeństwa i powołała się na uchwałę PZPN, która taką odmowę umożliwia. Kibice z Krakowa do Płocka i tak jednak przyjechali w sile kilkuset osób. Nie zostali oczywiście wpuszczeni na stadion, ale znów zademonstrowali swoją obecność.
Skoro natomiast na stadionie ich nie było, to ktoś może pomyśleć, że było na nim w pełni bezpiecznie i kulturalnie. No nie do końca. Wyzwiska pod adresem krakowskiej drużyny, które sypały się przez cały mecz można być w sumie zbyć machnięciem ręki, bo przecież każdy wie, jak to czasami pod tym względem na stadionach bywa.
To, co jednak wydarzyło się po przerwie już taką normą nie jest. Miejscowi ultrasi chcieli przy okazji meczu z „Białą Gwiazdą” popisać się pokazem pirotechnicznym, ale najwyraźniej wymknął się im on spod kontroli, bo fajerwerki zaczęły lecieć w kierunku ławki rezerwowych gospodarzy i trybuny VIP, z której zaczęło uciekać część osób. Nie trwało to długo, ale wyglądało bardzo groźnie. Z powodu zadymienia sędzia Tomasz Kwiatkowski przerwał za moment mecz na kilka minut.
Na razie Wisła Płock nie informuje o poszkodowanych, ale Mateusz Miga z TVP Sport napisał, że poparzone miało być dziecko, które szybko ze stadiony pojechało do szpitala. Na więcej faktów trzeba poczekać do komunikatu klubu, ale również służb porządkowych.