Tak jest na przykład w Zedermanie (gm. Olkusz). Co roku jest tam po kilka wypadków z udziałem pieszych. W ubiegłym zginęło czterech młodych mężczyzn. Wracali z dyskoteki pod Olkuszem. Szli poboczem. Najpierw uderzyła w nich jedna ciężarówka, mężczyzn przerzuciło na drugą stronę jezdni, a tam trafiła ich kolejna. - Co jeszcze musi się wydarzyć, żeby ktoś zwrócił na nas uwagę? - pyta sołtys Zedermana Małgorzata Postołek. Zarówno ona, jak i jej poprzednik od kilku lat piszą pisma do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, żeby uzupełnić chodniki tam, gdzie jeszcze ich nie ma. Bezskutecznie. - Dzieci nie mają jak dojść do szkoły od strony Olkusza. Chodników nie ma na styku Zedermana i Przegini, a tam mamy kościół - opowiada pani sołtys.
Urzędnicy zapowiadają, że nowe chodniki pojawią się najwcześniej w momencie przebudowy drogi na trasie Zederman - Jerzmanowice. Teraz nie ma na to pieniędzy.
- Budowa taka jest planowana w ramach II etapu przebudowy drogi krajowej nr 94. W tej chwili nie ma jednak nawet ustalonego terminu - nie ukrywa Iwona Mikrut z krakowskiego oddziału GDDKiA.
Chodników często brakuje przy drogach wojewódzkich. Tak jest np. w Chrzanowie przy węźle balińskim (nr 933), w Lgocie (gm. Trzebinia) od skrzyżowania z ul. Płocką do ul. Strażackiej (nr 791) czy w Polance Wielkiej (nr 949). W dwóch ostatnich przypadkach budowa chodników jest planowana w tym roku.
O chodniki od dawna upominają się też mieszkańcy Pomorzan w Olkuszu. Chodzi o odcinek od remizy strażackiej do ul. Mieszka I. - Samochody zagrażają m.in. dzieciom idącym do szkoły. Tym bardziej, że to wąska i bardzo ruchliwa droga - podkreśla Grzegorz Tomsia, radny z Olkusza.
Jak wyjaśniają urzędnicy, projekt i pozwolenie na budowę są i chodniki powstaną, ale najpierw musi na tym terenie zostać zrobiona kanalizacja. Termin nie jest jeszcze znany.
W powiecie oświęcimskim najniebezpieczniejsza jest droga krajowa nr 44, która przebiega przez kilka miejscowości. Mieszkańców m.in. Włosienicy, Monowic, Zatora, Spytkowic i Oświęcimia każdego dnia mijają tiry i rozpędzone ciężarówki.
W 2012 r.w powiecie oświęcimskim doszło do 85 wypadków z udziałem pieszych. Aż pięć osób straciło życie. Ofiarami stają się głównie piesi, którzy nie mając chodnika, idą poboczem jezdni.
Najgorzej jest na ul. Bielskiej w Bulowicach. Co roku giną tu ludzie. Na ul. Beskidzkiej w Grojcu także dochodzi do kilku potrąceń pieszych rocznie. Nie mają tu chodnika przez większą część wsi, na długości kilku kilometrów. - To prosta droga i aż się prosi, żeby depnąć po gazie - mówi Tomasz Szałaśny z Grojca. - Motocykliści jadą jak szaleni. Sam widziałem śmiertelny wypadek, gdy tir zahaczył tu przechodnia. Mężczyzna zginął na miejscu.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+