Nocą nie świecą lampy przy drogach na terenie Nowego Wiśnicza. O ich wyłączaniu zdecydował Stanisław Gaworczyk, burmistrz miasteczka. Powodem są oszczędności. Samorządowiec obliczył, że dzięki temu, że przez cały rok nie będzie oświetlał nocą gminnych dróg, w kasie miasta zostanie około 109 tys. zł.
- Ludzie chodzą drogami, niestety także po zapadnięciu zmroku. Jeśli nie ma oświetlonej drogi, są narażeni na to, że potrąci ich samochód - zauważa Stanisław Tabor, opozycyjny radny Rady Miasta w Nowym Wiśniczu. Mocno krytykuje działanie burmistrza. Mówi, że w mieście jest teraz niebezpiecznie, zwłaszcza w tych rejonach, gdzie przy drogach nie ma chodników.
Mieszkańcy są na "nie"
Polityka "oszczędności" nie podoba się wielu mieszkańcom. Bożena Tabor z ulicy Kwiatowej w Nowym Wiśniczu boi się teraz po zmroku wychodzić z domu.
- W nocy panują u nas "egipskie ciemności". Ciekawe co będzie, jak komuś stanie się krzywda? - dopytuje pani Bożena.
Na terenie Nowego Wiśni- cza oświetlenie ulic włącza się automatycznie dopiero 30 minut po zachodzie słońca. Od godziny 23 do 4.30 lampy nie świecą wcale z wyjątkiem kilku miejsc (między innymi Rynek w Nowym Wiśniczu, a także okolice kościołów, szkół i przedszkoli).
Burmistrz jest na "tak"
Sam gospodarz miasta w tego typu oszczędnościach nie widzi jednak nic złego. Jego zdaniem świecenie przez całą noc, szczególnie w miejscach, gdzie jest to niepotrzebne, nie ma sensu.
- Takie ciągłe oświetlanie to całkowicie nietrafiony i niepotrzebny pomysł. Należy go odłożyć do katalogu nieprzemyślanych obietnic przedwyborczych - uważa. Podobne argumenty tylko podburzają opozycję. Mirosław Chodur, jeden z radnych na swoim blogu napisał: "Burmistrz nie zrozumiał jeszcze, że stołówki dla dzieci, oświetlenie ulic i inne podstawowe usługi nie są sukcesem, tylko tym co jest. Dobrze, że nie musimy jeszcze być wdzięczni, że trawa jest zielona i świeci słońce". Utrzymanie oświetlenia dróg to spory wydatek każdej z gmin. Nic dziwnego, że samorządowcy robią wszystko, by zminimalizować koszty. Oszczędzać można jednak w różny sposób. Okazuje się, że także w taki, który nie odbije się na bezpieczeństwie ludzi.
Oszczędni w Drwini
W Drwini samorządowcy zdecydowali się na wymianę starych lamp na nowoczesne, hybrydowe. Pierwsze pięć samorząd gminy zamontował przy nowej drodze z Dziewina do Mikluszowic. Na ich budowę zdecydował się na prośbę mieszkańców pierwszej z miejscowości. Chodziło o bezpieczeństwo dzieci, które jeździły do gimnazjum w Mikluszowi- cach. Przy liczącej kilkaset metrów drodze lampy pojawiły się w czerwcu. Na razie świecą bez zastrzeżeń.
- Jest bezpiecznie, gdy wracam z treningu w klubie Promień-Mikluszowice - tłumaczy nam Jakub Pasiut. Oprócz tego, że jest jasno i bezpiecznie, jest też tanio. Lampy ładują się wykorzystując promienie słoneczne w ciągu dnia i za darmo świecą już po zapadnięciu zmroku.
Unijne wsparcie
Każda z nich kosztowała 8,5 tys. zł. To sporo, ale wójt nie ma wątpliwości, że warto było wydać pieniądze. Nie wyciągnął ich zresztą z budżetu, ale dostał w ramach jednego z unijnych programów. - Teraz przygotowuję się do zmiany oświetlenia w całej gminie. Fundusze na ten cel także chcę pozyskać z Unii - deklaruje Jan Pająk.Nie będzie to jednak ani proste, ani też szybkie zadanie, bo do wymiany są 652 lampy.
- Ma to sens, jeśli weźmiemy pod uwagę, że rocznie na oświetlenie całej gminy wydajemy 250 tys. zł - mówi wójt Jan Pająk.Potrzeb jest wiele, bo budżet małej gminy liczy zaledwie 25 mln zł. Tu udało się i zaoszczędzić i poprawić stan bezpieczeństwa.
Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!