Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wach: ludzie się ode mnie nie odwrócili. Teraz wracam na ring

Łukasz Madej
Mariusz Wach
Mariusz Wach fot. Andrzej Banaś
Z Mariuszem Wachem, pięściarzem wagi ciężkiej, któremu w lipcu skończyła się dyskwalifikacja za doping, rozmawia Łukasz Madej.

10 lipca skończyła się ośmiomiesięczna dyskwalifikacja, jaką nałożyła na Pana Niemiecka Komisja Bokserska po pozytywnych wynikach testów antydopingowych po listopadowej walce z Władymirem Kliczką o tytuł mistrza świata. Jakie to uczucie wrócić do sportu?
Hmm, jest dobrze, trenuję. Byłem na chwilę na obozie nad naszym morzem, teraz na moment jestem w Krakowie, ale zaraz wyjeżdżam znowu nad Bałtyk, a potem na przygotowania do Wrocławia. Jak widać, cały czas jestem w rozjazdach. A jeśli chodzi o dyskwalifikację, to bardziej wszystko odbieram jako dłuższy odpoczynek po ciężkiej walce.

Do zażywania niedozwolonych środków nigdy Pan się nie przyznał.
I powtórzę to samo jeszcze raz: świadomie nigdy czegoś takiego bym nie zrobił.

W ostatnich miesiącach spotykani na ulicach ludzie bardziej klepali po plecach, czy raczej odwracali wzrok?
Jeżdżę po różnych galach, na różne spotkania, i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że ani jednej złej opinii na swój temat nie usłyszałem. Osoby, które spotykałem, robiły sobie ze mną zdjęcia, brały autografy, rozmawiały. Wszyscy życzyli mi jak najlepiej.

Niedawno zmienił Pan trenera. Juana De Leona zastąpił Piotr Wilczewski. To Pana decyzja?
Tak.

Skąd taki pomysł?
Chcę dłużej popracować w Krakowie czy ogólnie w Polsce. Z trenerem ze Stanów Zjednoczonych nie zgralibyśmy się. Nie przyjechałby przecież tutaj na dłuższy czas. A tak to trenuję w kraju, mam szkoleniowca z Polski. I tyle.

I to był główny powód?
Zgadza się.

A może po prostu winą za całe zamieszanie obarcza Pan poprzedniego trenera i stąd taka decyzja?
Nie, jak powiedziałem, główny powód jest taki, że zagraniczny szkoleniowiec nie siedziałby ze mną przez cały rok u nas w kraju. A teraz jest tak, że jak przez powiedzmy dwa dni z trenerem Wilczewskim nie mogę się zobaczyć, to jesteśmy pod telefonami i wykonuję jego polecenia.

Dlaczego akurat Piotr Wilczewski?
Znamy się od lat. Uważam, że to najlepszy polski młody trener, więc padło na niego.

Cały czas jest Pan pięściarzem grupy Global Boxing?
Jestem.

Ale głośno było ostatnio o konflikcie Mariusza Wacha z jej szefem, promotorem Mariuszem Kołodziejem.
No tak, ale jeszcze przez trzy lata jestem ich zawodnikiem.

Przez cały okres dyskwalifikacji mocno Pan pracował?
Na początku była przerwa od treningów, ale jakieś dwa miesiące temu wziąłem się już za siebie. Jest coraz lepiej. Szykuję się do kolejnego pojedynku.

Kiedy powrót "Wikinga"?
Walka szykowana jest na wrzesień. Właśnie będę się przygotowywać.

Polska, Stany Zjednoczone?
Stany.

Ewentualny pierwszy rywal tylko na przetarcie?
Ostatni mój pojedynek był ciężki, do tego potem nastąpiła długa przerwa, więc tak naprawdę sam nie wiem, jak się będę po tym wszystkim w ringu zachowywać. W każdym razie planujemy ośmiorundowy pojedynek. Może też pojadę na sparingi do Powietkina [Aleksandra, przed walką z Władimirem Kliczką-red.]. Jest kilka ciekawych opcji. Jeszcze w tym tygodniu wszystko powinno się wyjaśnić.

Obóz Rosjanina złożył konkretną ofertę?
Tak. To było załatwiane właśnie przez Mariusza Kołodzieja. Najpierw z nim się skontaktowali.

Sam z marzeń o mistrzowskim pasie Pan nie zrezygnował?
Jestem realistą i wiem, że muszę odbudować swoją pozycję we wszystkich rankingach. Pokazać najlepszym, że cały czas na wiele mnie stać. I wtedy nie będzie wykluczone, że za jakiś czas dostanę znowu fajną ofertę.

Głód walki jest?
Jest. Kiedy oglądam pojedynki, a do tego jeśli wtedy walczy ktoś znajomy, to bardzo je przeżywam. Teraz czekam na sobotni występ Tomasza Adamka [zmierzy się z Dominickiem Guinnem-red.]. Na pewno obejrzę.

A propos Adamka, pojawił się pomysł właśnie Pana starcia z "Góralem".
Jestem za. Zresztą, już wiele razy mówiłem, że jestem na tak. Poproszę tylko o konkretną datę i będę na taki pojedynek przygotowany.

W takim razie w sobotę może Pan rozpocząć analizę Adamka.
Eee nie, nie ma sensu sobie tym w tej chwili głowy zajmować. Jak będzie konkretna data, to wtedy zacznie się analizować. A tak to jest niepotrzebne zaprzątanie głowy.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska