Sędzia Anna Nowak z wadowickiego Sądu Rejonowego nie ma wątpliwości co do winy byłego dyrektora szkoły. - W liceum bezsprzecznie dochodziło do łamania praw pracowniczych, w czasach gdy placówką kierował oskarżony - ustnie uzasadniała wyrok.
Proces byłego dyrektora trwał ponad rok. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa wysłała do wadowickiej prokuratury Państwowa Inspekcja Pracy z Krakowa na początku 2008 roku, po przeprowadzonej kontroli w szkole.
PIP wykryła między innymi, że dyrektor bezprawnie zmuszał swoich nauczycieli do pracy, która nie należała do ich obowiązków.
Jedną z poszkodowanych była bibliotekarka, której dyrektor, bez jej zgody, nakazał prowadzenie zajęć z języka polskiego.
Bibliotekarka poszła do sądu pracy. Wygrała, a mimo to Jan Sz. znów kazał uczyć jej języka polskiego.
Innym poszkodowanym był nauczyciel geografii i informatyki. Jak wynika z ustaleń prokuratorskiego śledztwa, z powodu decyzji dyrektora, nauczyciel wielokrotnie musiał zostawać w szkole po godzinach pracy, często do późnego wieczora. Dyrektor ściągnął nauczyciela do szkoły również w trakcie urlopu. Prokuratura ustaliła też, że Jan Sz. zlecał nauczycielowi szereg obowiązków, które do niego nie należały.
To już drugi wyrok w sprawie karnej Jana Sz.
W październiku ubiegłego roku sąd uznał winę dyrektora przy fałszowaniu dokumentacji szkolnej, w czasach gdy był jeszcze dyrektorem Szkoły Podstawowej w Ponikwi i za bezprawnie pobraną zapłatę za nieprzeprowadzone lekcje wychowania fizycznego już w wadowickim LO.
Wtedy Jan Sz. dostał cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata, miał zapłacić grzywnę 500 zł i zwrócić 139 zł za fikcyjne lekcje do kasy liceum. Wyrok ten również jest nieprawomocny. Jan Sz. złożył bowiem apelację.
Jan Sz. rządził w wadowickim liceum w latach 2005-2008. Po oskarżeniach sam zrezygnował ze stanowiska i odszedł z pracy w szkole. Zatrudnienie znalazł jako nauczyciel wychowania fizycznego w Zespole Szkół i Placówek Oświatowych w Kalwarii Zebrzydowskiej.
- Nauczyciel z wyrokiem nie może uczyć w szkole, ale podkreślam, wyrok musi być prawomocny - mówi Halina Cimer, szefowa wadowickiej delegatury kuratorium oświaty.