- Nie wiem, jak nowy dyrektor rozwiąże tę sprawę. Ja już nie mam z tym nic wspólnego, sprzątam swój gabinet i wychodzę - powiedziała wczoraj Krystyna Grzesiek, która martwi się o dalszy los placówki i pacjentów. - Bez podpisanego kontraktu z NFZ szpitalowi będzie grozić likwidacja - tłumaczy Bogdan Krupnik, ordynator oddziału wewnętrznego.
Atmosfera w szpitalu jest fatalna. Decyzja trzyosobowego zarządu powiatu o odwołaniu dyrektorki wstrząsnęła wadowicką służbą zdrowia. W czwartek o godzinie 12.40 wicestarosta powiatu Zbigniew Janosz wezwał dyrektorkę szpitala do starostwa pod pretekstem rozmowy o wyniku finansowym lecznicy.
Gdy Krystyna Grzesiek z główną księgową przyszła do starostwa, okazało się jednak, że o finansach nikt nie chce z nią już rozmawiać.
- Wręczono mi natomiast wypowiedzenie z funkcji dyrektora w trybie natychmiastowym. Tak mi podziękowano za 12 lat pracy i 13 milionów złotych, które pozyskałam dla szpitala - mówi rozgoryczona Krystyna Grzesiek. Odwołanie pani dyrektor to m.in. wynik sporu między wadowicką służbą zdrowia a starostwem w sprawie rozbudowy szpitala. Ponad 700-osobowa załoga lecznicy nie może się pogodzić z tym co się stało.
Kolejnego szoku doznała wczoraj, kiedy okazało się, że zarząd powiatu na pełniącego obowiązki dyrektora powołał Tadeusza Czopka, ordynatora oddziału wewnętrznego wadowickiego szpitala. W wyniku protestu przeciw tym decyzjom, wczoraj około stu pracowników lecznicy zorganizowało pikietę, żądając przywrócenia Krystyny Grzesiek na stanowisko dyrektora. W piątek od rana niektórzy związkowcy okupowali też gabinet dyrektora, nie chcieli bowiem do niego wpuścić Tadeusza Czopka. - To, co się wydarzyło, jest zamachem na nasz szpital. Wbito pani dyrektor nóż w plecy - mówiła Stanisława Wodyńska, honorowy członek "Solidarności" w wadowickim szpitalu.
Tadeusz Czopek, wezwany przez Krupnika do pikietujących, wyznał, że nie ma czasu. - Właśnie idę na ślub syna - tłumaczył. Na pytanie zdezorientowanej sekretarki, kto podpisze odbiór poczty, odrzekł, że załatwi to później i wyszedł. Na decyzje dyrektora i podpisy dokumentów w sprawie przetargów czekała również pracownica działu zamówień publicznych. - Nie mogę z tym czekać do poniedziałku - wyznała, ale Tadeusz Czopek już tego nie usłyszał. Tymczasem załoga broniąca Krystyny Grzesiek zaniosła pismo do starostwa, żądając przywrócenia jej na stanowisko dyrektora. - My tego tak nie zostawimy - zapewnia Bogdan Krupnik.