Opisywany przez nas dramat Anny Świecy z Wadowic poruszył wiele osób.
Przypomnijmy. Przy życiu kobietę utrzymuje koncentrator powietrza, czyli blisko 40-kilogramowa skrzynka podpięta na stałe do prądu.
- Dzięki niej mogę oddychać, ale konstrukcja uniemożliwia mi wyjście z mieszkania. Od lat nie byłam na grobie rodziców, w sklepie, u dentysty. Nie było mnie z tego powodu ani na ślubie syna, ani na chrzcinach ukochanego wnuczka - opowiada 61-letnia pani Anna.
Tu przeczytasz stary tekst: Umrze, gdy braknie prądu
Lekkie, przenośne urządzenie, które można kupić w Polsce bez problemu, rozwiązałoby sprawę. Kosztuje ono jednak ok. 10 tys. zł. - Mam 700 złotych emerytury. Nie stać mnie na taki wydatek - skarży się kobieta.
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej przyznał pani Ani tysiąc złotych, ale to za mało. Z kolei Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie odmówiło jej 90 proc. dofinansowania zakupu sprzętu. Poszło o niejasne przepisy, według których Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych współpracujący z PCPR-em dysponuje pieniędzmi na dopłaty.
- Zmuszeni byliśmy odmówić dofinansowania, bo koncentrator tlenu jest urządzeniem medycznym służącym do domowego lub klinicznego leczenia tlenem. Zgodnie z interpretacją Biura Rzecznika Rządu do Spraw Osób Niepełnosprawnych, środki PFRON nie mogą być przeznaczane na świadczenia zdrowotne, w tym zakup urządzeń medycznych - twierdzi Barbara Pindel-Polaszek, dyrektor PCPR w Wadowicach.
Innego zdania jest Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Krakowie, które już dwukrotnie unieważniło decyzję PCPR dotyczącą odmowy udzielenia dofinansowania dla pani Ani.
- Ta pani nie może, mając takie urządzenie do oddychania, wyjść dalej niż na balkon. Do każdego wyjścia z domu musiałaby prosić o specjalny transport ze środków PFRON. A to są przecież większe koszty, niż to urządzenie. To byłby absurd - dziwi się Krystyna Sieniawska, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krakowie.
- Znam wiele przypadków z innych małopolskich powiatów, gdzie dokładnie tego typu wnioski były załatwiane pozytywnie, ludziom przyznawano pieniądze i nikt nie robił tam problemów. To nie jest luksus, tylko niezbędna potrzeba. To chyba dość jasne - dodaje prezes SKO.
Niezależnie od urzędniczych batalii wkrótce ma ruszyć zbiórka pieniędzy dla emerytki. Wielu naszych Czytelników już zadeklarowało chęć wpłaty.
„Tysiąc ludzi dobrej woli da po dziesięć złotych i po sprawie - piszą na naszej stronie internetowej.
Co ciekawe w zbiórkę włączyć ma się też... PCPR.
- Nie jesteśmy urzędasami bez serca. Jeszcze raz wystąpiliśmy do rządowego rzecznika z prośbą, by wnikliwie przyjrzał się tym nieszczęsnym przepisom. Zaangażowaliśmy się też w akcję zbiórki pieniędzy dla pani Ani. Jesteśmy już po rozmowie z jej synem i będziemy pomagać zdobyć te pieniądze - zapewnia nas szefowa wadowickiego PCPR.