Burmistrz Wadowic Mateusz Klinowski nie jeździ do pracy samochodem, lecz rowerem lub skuterem. Teraz postanowił jednak pójść o krok dalej. Nie ukrywa, że zamierza zrobić wszystko, żeby jego pasję do dwóch kółek podzielali też wszyscy pracownicy urzędu. - Każdy pracownik, który przyjedzie do pracy rowerem lub przyjdzie na piechotę, za każdy dzień dostanie dodatkowe, niewielkie pieniądze w formie wypłacanej raz w miesiącu nagrody - oświadczył właśnie Klinowski.
Sam ma w zwyczaju parkować swój jednoślad na pierwszym piętrze magistratu, tuż przed swoim gabinetem.
Urząd Miasta w Wadowicach zatrudnia na etatach ok. 80 pracowników. Nagrody przyznawane są uznaniowo przez burmistrza, a „widełki” w tym przypadku są bardzo szerokie. Urzędnik rocznie może dostać od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych.

Nawet jeśli nagrody będą, jak zapowiada burmistrz, „niewielkie”, to urzędnik, który codziennie docierałby do pracy rowerem lub pieszo, mógłby liczyć nawet na kilkaset złotych miesięcznie, o ile tę formę komunikacji wybierze tylko część z nich. Gdy na rowery przesiądą się masowo, nagrody będą mniejsze.
- Ale za to poprawi im się kondycja i powietrze w mieście - śmieje się Maria Wójcik z Wadowic.
Nie wiadomo, czy takie dodatkowe pieniądze przysługiwać będą także pracownikom z jednostek podległych magistratowi, np. szkół.