Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wadowice. Związkowcy ze szpitala grożą strajkiem

Robert Szkutnik
Szpital powiatowy w Wadowicach zapewnia opiekę 160 tys. mieszkańców powiatu. Właśnie trwa jego rozbudowa, ze starej części szpitala trzeba przenieść oddziały do nowej części.
Szpital powiatowy w Wadowicach zapewnia opiekę 160 tys. mieszkańców powiatu. Właśnie trwa jego rozbudowa, ze starej części szpitala trzeba przenieść oddziały do nowej części. Fot. Robert Szkutnik
Związkowcy ze szpitala im. Jana Pawła II w Wadowicach żądają podwyższenia pensji wszystkich pracowników o siedem procent, wypłat zaległych premii oraz nagród. W przypadku niespełnienia tych postulatów zagrozili strajkiem.

Iskrą, która podpaliła lot związkowego protestu, było 10 tysięcy zł nagrody od starostwa dla dyrektorki szpitala Urszuli Lasy.
- Będę bronił tej decyzji, bo uważam, że dyrektorka się stara. Zadłużenie szpitala maleje i wszystko zmierza w dobrym kierunku - przekonuje starosta Jacek Jończyk.

Tymczasem w tym roku kontrakt wadowickiego szpitala z NFZ będzie mniejszy o 1,5 mln zł. W ubiegłym roku wynosił on 49,6 mln zł. Ponadto wszystko wskazuje na to, że miniony rok szpital zakończy na minusie.

Jak przekonuje starosta Jończyk, z powodu rozbudowy sytuacja placówki jest trudna. Uważa, że pracownicy powinni to rozumieć i nie domagać się takich podwyżek. - Realizacja ich postulatów kosztowałaby 4 mln zł, a później co miesiąc trzeba by wydać po kilkaset tys. zł dla ponad sześciuset pracowników - mówi starosta Jończyk.

Pracownicy szpitala odpierają, że jak oszczędzać, to solidarnie.

- Pani dyrektor jedzie na tym samym wózku, co my. Ona ma nagrodę, to my też powinniśmy dostać. Albo wszyscy powinni zaciskać pasa - mówią w szpitalu.

Spór pomiędzy pracownikami, a dyrektorką Urszulą Lasą w sprawie podwyżek pensji, zjednoczył wszystkie związki zawodowe działające na terenie szpitala, także Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Podniesienie pensji o siedem proc. wszystkim pracownikom Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej, to średnio po 200 zł na osobę, nagrody to też ok. 200 zł, a roczne nagrody, to wysokość jednej pensji dla każdego.

Związkowcy domagają się pieniędzy od kilku miesięcy, ale dopiero teraz zapisali swe postulaty. Zanieśli je do Urszuli Lasy 8 grudnia ubiegłego roku i wyznaczyli termin uzyskania konkretnych odpowiedzi do 20 grudnia. Ponieważ dyrekcja nie zareagowała na żądania, związkowcy weszli z nią w spór zbiorowy. - Zarabiamy skandalicznie mało. Większość koleżanek dostaje na rękę 1300 zł - mówi pielęgniarka Janina. Dodając, że ona po osiemnastu latach pracy ma 1770 zł brutto, w tym jest 18 proc. wysługi lat oraz 50 zł dodatku za licencjat. Do portfela dostaje więc co miesiąc tylko niespełna 1400 zł.

Inna pracowniczka szpitala, Maria, dodaje. - Owszem, niektóre pielęgniarki mogą dorobić w nadgodzinach, ale chyba nie o to chodzi, żeby pracować także w niedziele i święta, bez odpoczynku. Nasze zarobki powinno się przeliczać na godziny, a nie uśredniać.

O tym, na jakim etapie są negocjacje, związkowcy nie chcą rozmawiać. Tłumaczą, że dziś spotykają się z dyrekcją szpitala oraz starostwem i do tego czasu zobowiązali się nie udzielać informacji prasie.

- Dlatego nic dziś nie mogę powiedzieć - mówi Renata Mikołajczyk, przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska