Dla drużyny z Niecieczy mecz z Wartą Poznań był z gatunku tych o 6 punktów. Zespół "Słoników" po nieoczekiwanej wygranej w poniedziałek z Cracovią, poczuł, że w tym sezonie nie wszystko jest jeszcze stracone i z dodatkową energią włączył się o walkę o utrzymanie.
Sytuacja Zielonych też jeszcze nie jest komfortowa, mimo że pod wodzą trenera Dawida Szulczka, poznaniacy nie przegrali od siedmiu meczów.
- Po tabeli rundy wiosennej widać, że Termalica nie jest drużyną z dołów tabeli. Gra w nieprzyjemny sposób dla rywala. Musimy poprawić tempo naszej gry i zniwelować atuty Wlazły oraz Mesanovicia
- przyznał przed meczem Dawid Szulczek.
Niestety jego podopiecznym nie udało się w pierwszej części zrealizować tych planów. Już pierwsza ofensywna akcja gospodarzy była bardzo groźna. Na strzał zdecydował się Muris Mesanović, ale uderzył minimalnie niecelnie.
Kolejną dobrą okazję miał w 5 min Roman Gergel. Doświadczony Słowak po dośrodkowaniu Mateusza Grzybka strzelił głową, ale trafił tylko w słupek bramki gości.
Warcie na szczęście udało się przetrwać szturm gospodarzy i po kwadransie odzyskali kontrolę nad meczem. Tempo jednak osłabło, mnożyły się niecelne podania, obie drużyny walczyły głównie w środku pola, a bramkarze obu zespołów byli praktycznie bezrobotni.
Warta jedyną okazję w tej części wypracowała sobie w 30 minucie. Frank Castaneda świetnie wypatrzył w polu karnym Jaysona Papeau, ale Francuz nieczysto trafił w piłkę i spokojnie złapał nią Pawieł Pawluczenko.
- Musimy przyspieszyć nasze akcje i zachować więcej spokoju przy rozegraniu piłki
- mówił w przerwie przed kamerami Canal + Jan Grzesik.
I rzeczywiście Warta po zmianie stron grała zdecydowanie lepiej.
Efektem był rzut karny w 58. minucie. Wiktor Biedrzycki starł się z Adamem Zrelakiem w polu karnym Bruk-Betu. VAR postanowił sprawdzić tę sytuację. Okazało się, że obrońca gospodarzy trafił w kolano Słowaka. Trochę trwało sprawdzanie, ale Warta stanęła przed wymarzoną okazją do zdobycia gola.
Do piłki podszedł Frank Castaneda, lecz wykonał jedenastkę w fatalny sposób, bez rozbiegu. Bramkarz "Słoników" wyczuł intencje Kolumbijczyka i nadal było 0:0. Warta od powrotu do ekstraklasy z 7 karnych wykorzystała tylko 1. W tym sezonie jedenastek nie wykorzystali m.in. Kupczak i Zrelak - dopisując sobotnią - łącznie już trzy. Strzelanie karnych to pięta achillesowa poznańskiej drużyny.
Zieloni przeszli do ofensywy, ale niewiele brakowało, by zostali skarceni. Michal Hubinek dostał piłkę przed polem karnym gości, oddał mocny strzał, który zatrzymał się na poprzeczce bramki gości.
W końcówce trwała prawdziwa wymiana ciosów. Zwycięsko wyszli z niej piłkarze Niecieczy. Samuel Stefanik dośrodkował z lewej strony boiska wprost na głowę Tomasa Poznara, a ten precyzyjnym uderzeniem zdobył bramkę dla "Słoników". Obrońcy Warty stali jak zamurowani.
Świetna passa Zielonych została więc przerwana na własne życzenie. Co gorsze, sytuacja Warty w tabeli znów nie jest ciekawa. Ostatnia Termalica traci do poznaniaków już tylko dwa punkty.
Zobacz też:
Warta Poznań nie umie grać z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. P...
