FLESZ - Polska żywność nie jest eko. A wszystko przez węgiel
- Nie krzyczcie, muszę się skoncentrować - ucisza wszystkich wokół Stanisław Święs, ale czyni to z uśmiechem.
- Ten czas to szybko leci. Moja żona Helena zmarła 34 lata temu - sięga pamięcią.
Pytany czy ją pamięta, błyskawicznie odpowiada. - Jakżebym miał nie pamiętać? Przecież z nią spałem! To była dobra żona. Ona śmiała się do mnie, ja do niej - wzrusza się pan Stanisław.
Helena i Stanisław Święsowie doczekali się sześciorga dzieci. Stanisław był sołtysem przez 25 lat.
- Przyszło dwóch żołnierzy i polecili nam, byśmy wybrali sołtysa. Padło na mnie. Zamykałem i pilnowałem domostw Łemków. Po nich przyjeżdżały wozy, byli wysiedlani, to było jakoś tak w 1945, 1947 roku… - przypomina sobie.
Pytam, czy był dobrym gospodarzem, zamyśla się. W końcu odpowiada: - Bo ja wiem?
Jego córka Zofia Zielińska od razu dodaje, że tata był zawsze skromnym człowiekiem.
- Nigdy się nie wywyższał - dopowiada wnuczka Katarzyna Siuta.
Pan Stanisław był też radnym gminy oraz przede wszystkim zajmował się 10-hektarowym gospodarstwem. Robił też na drutach. - Powstało trochę swetrów, rękawiczek czy skarpetek - chwali się nasz rozmówca.
- Tata nie przekazał nam jednak tej wiedzy - wtrąca córka.
Tato pana Stanisława służył w wojsku i mały Stasiu otrzymał ubranko uszyte z munduru. - Chodziło się też w lnianej koszuli, nie było takiego dobrobytu, jak teraz. Panował też głód. Było nas sześcioro. Mama stawiała na ławce miskę, ubrała sobie jedną, dwie łyżki i… koniec. Wszystko dzieci zjadły - wspomina z rozrzewnieniem.
Pan Stanisław trzyma się diety, nie pali papierosów, ale kieliszka „czystej” sobie nie odmawia. - Iwonka, będziesz gdzie jechać? Kup mi - opowiada ze śmiechem wnuczka Iwona. - Więcej mu jednak nie trzeba, jak tego kieliszeczka. Za dziadkiem przecież trzy zawały. Trzeba się oszczędzać - przypomina.
Zagajony o receptę na długowieczność 99-latek chwilę się zastanawia. - Kiedyś jadło się to, co było. Już kromka chleba to było coś! - odpowiada.
Ale bliscy zaraz dopowiadają: - Dziadek jada chleb wypiekany w domowym piecu na drewno, czasem chałkę. Rzadko sięga po sklepowe produkty. Kiedyś lubił sobie pojeść słoniny gotowanej w kapuście, twarogu. Robił dziurkę w świeżym jajku i wypijał zawartość. Teraz pija ciepłe mleko. Prosto od krowy. Kosztuje też kwaśnego mleka. Lubi słodkie, zwłaszcza ptasie mleczko.
Pytany o samopoczucie pan Staszek wyjaśnia: - Czuję się dobrze, bo mam przy sobie dobrych ludzi.
- Te firmy z Małopolski zna cały kraj. Ich właściciele często startowali od "zera"
- Nowy Sącz. Dwie manifestacje w centrum miasta [ZDJĘCIA]
- Gdzie na rower? Top 10 atrakcyjnych tras na Sądecczyźnie
- Top 10 barów w Nowym Sączu. Tu zjesz najtaniej obiad
- TOP 10 domów weselnych na Sądecczyźnie według internautów
