Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Weronika Odziomek: Na Boże Narodzenie życzę Pacjentom i ich Rodzinom dużo siły

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
Weronika Odziomek od czterech lat pracuje jako psycholog w limanowskim hospicjum. Została Człowiekem Roku 2015 w plebiscycie „Gazety Krakowskiej”
Weronika Odziomek od czterech lat pracuje jako psycholog w limanowskim hospicjum. Została Człowiekem Roku 2015 w plebiscycie „Gazety Krakowskiej” Arch. Weroniki Odziomek
29-letnia Weronika Odziomek od urodzenia jeździ na wózku. Mimo ciężkiej choroby - rdzeniowy zanik mięśni - pracuje jako psycholog w hospicjum w Limanowej.

Jak wyglądają święta na oddziale paliatywnym?
Są ozdoby świąteczne, choinka. Pacjenci mówią o świętach i to się dla nich liczy, wspominają poprzednie, mówią o zwyczajach w swoich domu, kto ma jakie obowiązki. Są zadowoleni, kiedy mogą wyjść do domu, a jeżeli to niemożliwe, to zazwyczaj rodzina jest przy nich w szpitalu.

W przedświątecznej gorączce sklepy i centra handlowe są oblegane. A gdyby tak, zamiast do galerii, wejść jako wolontariusz na oddział paliatywny, spojrzeć na święta z trochę innej perspektywy. Pobyt tutaj przewartościowuje rzeczywistość?
Obecnie szybko żyjemy, wszystko robimy w pośpiechu, a święta stają się listą rzeczy do wypełnienia, bo tylko wtedy będą mogły być uznane za udane. A tak nie jest. Powinien to być czas spędzony z najbliższymi, bo prawda jest taka, że za rok może już z nami nie być kogoś, kogo kochamy. Przyjście na taki oddział mogłoby to wielu ludziom uświadomić. Mamy tu kilku wolontariuszy i widzę, jak są ważni dla chorych, jak wiele dla nich znaczą osoby, które przyjdą, porozmawiają, zrobią kawę czy kupią coś w kiosku. I widzę, jak ważne to jest dla wolontariuszy, że mogą dać coś drugiemu człowiekowi. I to jest piękne.

A życzenia? Banalne ,,zdrowych, wesołych świąt” to raczej nie tutaj.
Życzę pacjentom i ich rodzinom dużo siły w tych dniach, dobrego samopoczucia, radości bycia z najbliższymi - życzę tego, co jest możliwe. Bo przecież niejednokrotnie dla niektórych są to ostatnie wspólne święta.

Ze śmiercią da się oswoić?
To trudne, ale możliwe. Niby wszyscy wiemy, że kiedyś umrzemy, ale gdy stajemy twarzą w twarz ze śmiercią, nie jest to łatwe. Pojawia się wiele emocji, pytań.

Jak rozmawia się z kimś, kto umiera?
Pamiętam, jak na stażu bałam się wejść do sali, gdzie leżała młoda osoba. Bałam się też zacząć rozmowę, a ona wzięła mnie za rękę, popatrzyła w oczy i powiedziała: ,,niech pani pyta”. Wyjechałam potem z sali i zaczęłam płakać. To była moja pierwsza trudna rozmowa, wiele mnie nauczyła. Takie rozmowy wzruszają, pozwalają się zatrzymać, przemyśleć dużo, uświadamiają, co jest ważne.

Można powiedzieć w hospicjum ,,wszystko będzie dobrze, na pewno wyzdrowiejesz”?
Tylko raz pacjent oczekiwał i cieszył się z takich słów. Zwykle po takim haśle na twarzach pojawia się smutek, złość, żal, bo jak może być dobrze, skoro ktoś czuje się coraz gorzej, skoro wie, że umiera? W ten sposób możemy zamknąć drogę do dalszej rozmowy. Mówimy tak, bo nie wiemy, co powiedzieć, a chcemy pocieszyć pacjenta. Czasem lepiej już pomilczeć, chwycić za rękę, przytulić chorego. Ważne, by wysłuchać go do końca, nie przerywać, nie krytykować, nie negować tego, co mówi. Być przy nim i z nim.

Była pani kiedyś przy śmierci pacjenta?
Tak. Kilka razy.

Jak wygląda ten moment?
Jeśli stan pacjenta się pogarsza, zostaje zawiadomiona rodzina, która przyjeżdża, jeśli to możliwe. Gdy umiera, pojawiają się pielęgniarki (czasem też inne osoby z personelu), które przychodzą z gromnicą i modlą się. Na oddziale codziennie jest też kapelan, który udziela sakramentów, służy rozmową.

Czego najbardziej boją się ludzie przed śmiercią?
Że będą cierpieć i jak sobie poradzą najbliżsi.

Widok pustych łóżek boli?
Boli, nie da się nie przejmować śmiercią pacjentów, których się poznało, w jakiś sposób z nimi związało.

Łatwiej chorym otworzyć się przed panią niż przed zdrową, pełnosprawną osobą?
I tak i nie. Czasem moja niepełnosprawność mi pomaga. Pacjenci często o nią pytają, a ja im odpowiadam. Potem zaczynają mówić o swojej chorobie, problemach, łatwiej się otwierają. Słyszę: ,,Pani wie, jak to jest”. Ale bywa i tak, że nie tyle moja niepełnosprawność, co otwartość, uśmiech i radość stają się problemem. Pacjenci widząc, że sobie radzę z chorobą, trudnościami, nie chcą pokazać smutku, żalu, rozdrażnienia.

Pani pogodziła się z chorobą?
Zdaję sobie sprawę z ograniczeń, wiem, że postępuje. Ks. Jan Twardowski pisał, że: ,,kiedy Bóg zamyka drzwi, to otwiera okna” i tego uczyli mnie rodzice - dostrzegać te okna, czyli możliwości, które pojawiają się mimo choroby. Póki mogę, korzystam z życia, głównie dzięki pomocy rodziny i przyjaciół, na których mogę liczyć i dzięki którym udało mi się dokonać rzeczy na pierwszy rzut oka niemożliwych. Choroba czy niepełnosprawność może być czymś, co pozwoli się człowiekowi zatrzymać, przewartościować, odkryć pasję, talent, poznać wspaniałych ludzi, dodać odwagi do realizacji marzeń. Trzeba się jednak na taką możliwość otworzyć, wiedzieć, że będąc chorym też mogę coś dobrego zyskać.

Co daje pani praca w hospicjum?
Na oddziale staramy się zapewnić pacjentowi poczucie bezpieczeństwa, wsparcie, słuchać go i za nim podążać, dać spokój i komfort do ostatnich chwil życia. To miejsce pokazało mi, że w życiu mało ważne są pieniądze, tytuły, rzeczy materialne, najważniejsze są relacje z drugim człowiekiem, o które powinniśmy zawsze dbać. Tutaj mam zaszczyt widzieć, jaką wartość i siłę ma miłość. To miejsce, gdzie przestaję się skupiać na sobie, swych problemach, słabościach, lecz uczę się doceniać, jak małe-wielkie rzeczy mogę dać drugiej osobie: uśmiech, czas, rozmowę. Ten oddział nauczył mnie, że nie można wszystkiego odkładać na później, bo tego później może po prostu nie być.

W hospicjum można znaleźć nadzieję?
Ostatnio w jednej z książek przeczytałam takie słowa: ,,Myślę, że dobrze jest znaleźć nadzieję tam, gdzie każdy inny człowiek stwierdziłby, że żadnej nie ma”. I w hospicjum ta nadzieja jest. Powie pani: ,,Jak to? Przecież będąc w hospicjum, wiadomo, że człowiek niedługo umrze.” Może to zabrzmi okrutnie, ale prawda jest taka, że wszyscy kiedyś umrzemy. A hospicjum daje nadzieję, że jako pacjent nie będę cierpieć, że dostanę jeszcze trochę czasu, by uporządkować swoje sprawy, że będę mieć opiekę, że będę mógł się podzielić myślami z kimś, kto mnie wysłucha bez oceniania, że ktoś będzie przy mnie, kiedy będę umierać. To jest nadzieja.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Nowe prawa na porodówkach. Mamy mogą być zaskoczone

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska