Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wesele po hipstersku bez filtra. O książce "Romantika"

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
Jeśli spod kamienicy na Retoryka rusza wyładowany po brzegi opel, wiedz, że coś się dzieje, a Piotr Marecki to opisze i obfotografuje na instastorkach. I wszystko bez filtra. Tym razem „profesor krakowskiego uniwersytetu z żoną w podróży poślubnej po Huculszczyźnie”.

Rok temu do rąk czytelników trafiła pierwsza książka drogi Piotra Mareckiego „Polska przydrożna”, w której to Marecki opisuje swoją podróż przedślubną – długi wieczór kawalerski, podczas którego tułacze się swoim oplem po bocznych drogach Polski, tam, gdzie żaden turysta, nawet przypadkiem nie zbłądzi. Z tej podróży wyszła niezwykła fotografia Polski bez filtra – to w teleexpresowym skrócie. Profesor UJ przystaje w mieścinach Polski B, by napełnić wielorazowe butelki wodą i kawą, zjeść wegetariański posiłek i sfotografować miejscowe atrakcje – i nie są to perły architektury drewnianej, a raczej figury z opon czy szyldy hand made.

Tym razem wyładowany jadłem i napojami opel wyrusza najpierw w Beskid Niski, a potem na Huculszczyznę. Maro i Ola wyprawiają imprezę weselną w stylu wege, na którą przybywają artyści i kilku okolicznych znajomych profesora z czasów szkolnych – takie „Wesele” 2.0 z faszerowaną dynią z grilla i własnej roboty napitkiem tak mocnym, że nawet miejscowi nie dadzą rady na raz. Ma być „gender balance i vegan”, i bez śladu węglowego, z progresywnym disco, grami na atari i czytaniem wierszy oraz tradycyjnym rzucaniem wiankiem – w tej roli kwiat kalafiora.

„Wspominam, jak ktoś wczoraj powiedział, że to wesele, na którym każdy jest Wyspiańskim. Ola odpowiada: - Intertekstualność to klasistowska gra dupków. Wam się wydaje, że intertekstualność będzie zawsze w modzie, bo dojrzewaliście w latach dziewięćdziesiątych”.

A po weselnej imprezie państwo młodzi ruszają w rejony najbardziej nieatrakcyjne w kategorii podróż poślubna – na Huculszczyznę, ukraińskimi drogami z „cyckami”, w motelach bez ciepłej wody przez Tarnopol, Monasterzyska, Szepit Zalszczyki...

No więc jest wesele z krakowskim środowiskiem literatów i literatek, jest też idee fix środowisko i natura, jest i romantyczna podróż we dwoje. Bez upiększających filtrów, trochę na serio, trochę śmiesznie i przesadnie, bo na wyjeździe i przekąska z mięsem się nie liczy, a w ukraińskich wioskach Ola żąda wpisania w Google „vegan brunch in Stryj”.

„Romantika” to jednak tylko z pozoru jedynie książka-zapis grillowej imprezy i wycieczki nieuczęszczanym szlakiem. Marecki pokazuje świat inny niż instagramowy sweet-obrazek, alternatywę dla globalizmu – od zmodyfikowanego atari, atrakcji wesela, przez uporczywe napełnianie wielorazowych butelek, zaopatrywanie się lokalnie, po tę właśnie podróż poślubną starym oplem za miedzę.

„Romantika” to książka niezwykła, spieszę jednak uprzedzić, by oszczędzić rozczarowania tym, którzy oczekują powieści z pisarzami w roli głównej czy przewodnika turystycznego. Najnowszej książce Mareckiego najbliżej chyba do deskrypcji – opisów obrazów czy dźwięków tworzonych na potrzeby osób z niepełnosprawnościami wzroku czy słuchu językiem przezroczystym, pozbawionym komentarzy, ocen, objaśniania. Nie dajcie się jednak zwieść obrazkom Mareckiego, nie robił ich przypadkowy fotograf niewprawną ręką, śmiejąc się ze scenek „sami z sienie się śmiejecie”.

„Romantika”
Piotr Marecki
Wydawnictwo Czarne

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska