https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Where chcesz jechać", czyli turysta w Krakowie

Piotr Rąpalski
Taksówkarz bez problemu wskazał drogę na Wawel
Taksówkarz bez problemu wskazał drogę na Wawel Anna Kaczmarz
Zagubiony zagraniczny turysta w Krakowie może mieć spore problemy z dogadaniem się. Po angielsku ciężko porozumieć się z policjantami, w dworcowej kasie i komunikacji miejskiej. Tymczasem Euro tuż-tuż i do miasta mają zjechać tysiące kibiców. Honoru Krakowa bronią taksówkarze i - z pewnym trudem - strażnicy miejscy.

Ruszamy w miasto. Na Rynku Głównym spotykamy dwóch policjantów pilnujących manifestacji przeciwko handlowi ludźmi. - Do you speak English? (Czy mówi pan po angielsku?) - pytamy jednego z nich. Śmiało odpowiada "not at all", co znaczy "wcale". Mimo to prosimy, aby wytłumaczyli nam, w jakim celu prowadzony jest protest. Drugi policjant myśli 10 sekund, po czym rzuca: I can't help you - Nie mogę panu pomóc. Policjanci zamiast podstaw języka opanowali miganie się od rozmów z obcokrajowcami.

Plac Mariacki. Na celownik bierzemy patrol straży miejskiej. - Gdzie znajduje się najbliższa poczta? - pytamy po angielsku. - Weź mu powiedz, że Główna na Starowiślnej - mówi jeden mundurowy do swojego kolegi. Ten chwilę się zastanawia, a następnie tłumaczy po angielsku: - Proszę iść prosto, skręcić w prawo, później w lewo i dalej prosto - zrozumiale, ale nawet nie próbuje naśladować angielskiego akcentu. - I zobaczy pan napis "Poczta Główna" - kwituje już po polsku. Po chwili się rozkręca i wskazuje po angielsku drogę do tramwaju nr 1. Brawo!

Na Basztowej znów spotykamy policjantów. Aż pięciu. Ale żaden nie mówi po angielsku. Zapytani o znajomość języka milczą jak indiańscy wodzowie.

Nie dajemy za wygraną i żeby było sprawiedliwie, też pytamy o pocztę. Policjant gestykuluje wskazując drogę. Po angielsku rzuca tylko słowo "left" (lewo). Dworzec Główny. W kasie pytamy "Do you speak English?" - "No" - odpowiada oschle pani w okienku. Chcieliśmy zapytać jak dojść na peron czwarty, ale pani szybciej rzuciła w nas angielsko-polską mieszanką językową "Where chcesz jechać?". (Where - gdzie?) Pociągiem nigdzie, ale wsiadamy do autobusu MPK. - Gdzie mogę kupić bilet? - pytamy kierowcy. Tylko wzrusza ramionami. - Czy ten autobus jedzie do auqaparku? - brniemy dalej. - Aquapark? - poszukuje potwierdzenia kierowca i potakująco kiwa głową.

Czytelnicy donoszą nam, że pojęcia o angielskim nie mają też kontrolerzy biletów. - Jechałam ul. Królewską. Angielska para właśnie chciała kupić bilet, a kontrolerzy w tym momencie ich złapali. Potrafili powiedzieć tylko "no ticket" - opowiada Jolanta Witulska.

Rezygnujemy z MPK. Na ulicy Siennej pytamy taksówkarza z sieci Barbakan "Jak dostać się na Wawel?". Solidną angielszczyzną kierowca odpowiada: "Lepiej iść na piechotę, bo to jakieś 500 metrów. Kurs będzie kosztować ok. 12 zł"

- Pytamy nowych taksówkarzy, czy znają angielski choćby na poziomie przedszkolnym. To w tym fachu wystarczy - mówi Andrzej Bobusia, prezes Barbakanu. - Jedna trzecia taksówkarzy mówi dobrze. Reszta sobie radzi. Mamy książki Angielski dla taksówkarzy - dodaje.

Instytucje, których przedstawicieli przepytaliśmy, zapewniają, że szkolą swoich pracowników z języków obcych, szczególnie przed Euro. - Zorganizowaliśmy szkolenie z angielskiego dla 72 funkcjonariuszy. Tych, którzy tego potrzebowali, bo inni potrafią się porozumieć - zapewnia Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej. Każdy funkcjonariusz przeszedł 24-godzinny kurs. Straż wydała na to 9 tys. zł.

Policja ma gorsze wyniki . - W Krakowie angielskim biegle posługuje się 85 funkcjonariuszy - podaje Mariusz Ciarka, rzecznik komendy wojewódzkiej. Nie określa, jak radzą sobie pozostali z 2,5 tys. mundurowych. Podaje, że w ostatnich latach przeszkolono 617 policjantów w całej Małopolsce. Dodatkowo przy nowo uruchomionej policyjnej infolinii dla turystów (12 615 81 11) mają pracować osoby mówiące po angielsku.

MPK uniknęło odpowiedzi o znajomość angielskiego u kierowców. - Ale kontrolerzy są przygotowywani do odpowiedniego traktowania obcokrajowców - zapewnia Marek Gancarczyk, rzecznik spółki. Twierdzi, że nawet pomagają cudzoziemcom kupić bilet. Dodaje, że MPK szkoli sprzedawców biletów, a w biletomatach i na przystankach jest wielojęzyczna informacja. W czasie Euro turyści dostaną informatory o komunikacji w Krakowie, będzie im też pomagać grupa studentów znających języki.

Współpr. Magdalena Stokłosa

5 czerwca z Gazetą Krakowską kupisz "Euro 2012 Niezbędnik Kibica"

Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

r
rer
Uwielbiam tłumaczenia typu "skoro do nas przyjeżdżają, to powinni nauczyć się polskiego". Ludzie, no jednak racjonalnie myśląc to angielski jest jakieś 50 razy łatwiejszym językiem od naszego - mam wrażenie,że do takich "narodoowoobrończych" argumentów uciekają się ci, którzy są zbyt głupi albo zbyt leniwi, żeby nauczyć się choć paru słów w języku naszych brytyjskich gości (i drugiej połowy świata też). Kupcie sobie słownik, trochę nauki (w każdym wieku) jeszcze nikomu nie zaszkodziło!
?
Do kolegi K ponizej: Policja jest od tegoe zeby pomagac, kazdy kto byl np. w tejze 'zacofanej' Anglii i cos o niej wie, zdaje sobie sprawe ze tu Policja nie jest tylko od palowania i obrazania ludzi tak jak to bywa w Polsce. Nie twierdze ze u nas wszystko jest zle, bo zyjemy w pieknym kraju, lecz czesto piekno tego kraju chowa sie za kotara nietolerancji, oschlosci czy zwyklego chamstwa... A pozniej kazdy placze bo BBC zrobilo program, ktory wcale nie byl tak tendencyjny...
t
traugutt
Z artykulu wynika ze jurnalista Rapalski P. lazil po Krakowie i zadawal pytania w teoretycznym jezyku angielskim roznym tam funkcjonarjuszom. Faktem jest ze "pytania" po angielsku sa sformuowane w tych wypocinach (prztlumaczone) na jezyk polski. Byc moze adresci tych pytan ich nie rozumieli bo jurnalista Rapalski sam nie wlada angielskim i jedynie czytal fonetycznie z jakiegos slownika ktory wczesniej kupil na rogu w kiosku Ruchu?
t
trutty
Jak jakis angielski kutas nie mowi po polsku w Polsce to w ryja mu zeby sie nauczyl. Jak ja bylem w Anglii to zaden miejscowy nie chcial ze mna mowic po Polsku. Taka jest zasada na calym swiecie, jak przyjezdzasz do danego kraju to albo mowisz w jego jezyku albo spierdalaj. Jak chca to niech wystawia paru pedalkow mowiacych po angielsku w jakims centrum informacji ale naprawde trudono wymagac tego od Policji albo Strazy Miejskiej bo przeciez do tych formacji przyjmuje sie prymitywow ze wsi ktorzy nawet podstawowki nie skonczyli i z wypowiedziami po Polsku maja problemy (duze) wiec dalczego wymagac od nich wypowiedzi z sensem w obcym jezyku?
H
Hutas
Moi drodzy, angielski jest w pewnym sensie kompromisem, skoro przyjeżdżają do nas mieszkańcy krajów nie anglojęzycznych (poza, naturalnie, anglikami), to oni próbując się z nami komunikować nie będą używać swojego języka, tak jak my. Dlatego nikt nikomu łaski nie robi i nie ma się co obrażać, angielskiego uczą w większej części Europy jako drugiego języka i właśnie plusem takiej sytuacji jest to, że zwiedzając kontynent nie musisz się uczyć dla każdego kraju podstaw języka od nowa. A to, że gdzieniegdzie olewa się to dużo mocniej, niż u nas, to już ich strata.
Służby powinny mieć podstawową znajomość języka angielskiego, chociażby po to, by móc przedstawić komuś ostrzeżenie czy jakiś zarzut, na wypadek potencjalnego zatrzymania.
A znając naszych kanarów, to najchętniej by takiego zdezorientowanego delikwenta wyszarpali przy próbie odejścia z tramwaju, podejrzewając, że jego mowa w obcym języku to pewnie próba uniknięcia mandatu przez Polaka.
G
Grześ
Bunia.... szukasz dziury w całym...
B
Bartosz Klimek
Angielski to (póki co) uniwersalny język, mający już status międzynarodowego. Naprawdę trudno wymagać od turysty przyjeżdżającego do Krakowa często na weekend, żeby uczył się polskiego, który do łatwych języków nie należy. Wymówienie takich słówek jak "gdzie", "dziękuję" albo "dojść" jest dla obcokrajowca, szczególnie nie-Słowianina, nie do przejścia w ciągu tych paru chwil w samolocie poświęconych na naukę polskiego. A wątpię, żeby przygodny turysta chciał poświęcić na to więcej czasu.

Zamiast zatem porównywać się z Hiszpanami czy Francuzami, którzy niechętnie uczą się języków obcych, lepiej popatrzyć na Skandynawię, gdzie trudno znaleźć osobę, którą nie mówi po angielsku dobrze!
j
jacol
Barcelona lotnisko, obsługa nie zna angielskiego nie wspominając o polskim. Jedna! informacja w innym terminalu posiada personel z biegłą znajomością j. angielskiego o czym dowiedziałem się dzięki znjomości jako takiej łacinie i machania rękami od sprzątającego... Taksówkarz kataloński nic nie kumał w angielskim podobnie jak kierowca busa wiozącego gości hotelowych na lotnisko! O dziwo pani z obsługi metra poprawną angielszczyzną objaśniła jaki bilet najlepiej kupić, mimo, że jest wielojęzyczna informacja w biletomatach. (nie ma j. polskiego!). Podobnie było we Włoszech w Mediolanie... choć policja miejska znała angielski na dobrym poziomie, podobnie pani w kasie na dworcu kolejowym.
Oczywiście dobrze by było jeśli funkcjonariusze policji i straży miejskiej oraz taksówkarze, kontrolerzy i prowadzący ppjazdy KM potrafiliby zrozumieć angielski, rosyjski czy niemiecki w bardzo podstawowym zakresie. Na to zawsze warto wydawać pieniądze, ale też trzeba weryfikować poziom zdobytych umiejętności językowych, a na patrole wysyłać do centrum osoby ze znajomością języków obcych. Przecież po 24 godzinnym kursie Panie Anioł nikt nie dogada się nawet w najprostszej sprawie!
L
LOL
to każdy wpisuje, że znajomość języków to ma doskonałą :D
K
Krakus
O co ta cała afera?, jesteśmy w Polsce, nasz język to Polski. Jak ktoś się do nas wybiera niech postara się trochę i przygotuje, bo angielski nie jest językiem wszystkich narodów...
To ze większość ludzi jest wygodna nie znaczy że mamy wszystkim włazić w ...ę. Informator w łapkę, słownik w drugą i zapraszamy - w całym mieście są informacje w kilku językach, na przystankach mpk, na trasach turystycznych, trochę myślenia i nikt nie zginie. Pozdrawiamy i zapraszamy :)
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska