https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Więcej pieniędzy na nowe tramwaje w Krakowie dzięki wsparciu z Unii Europejskiej

Piotr Tymczak
Otrzymane środki z Unii Europejskiej zostaną przeznaczone na wkład własny dotyczący zakupu kolejnych tramwajów Lajkonik II.
Otrzymane środki z Unii Europejskiej zostaną przeznaczone na wkład własny dotyczący zakupu kolejnych tramwajów Lajkonik II. MPK Kraków
MPK w Krakowie otrzyma ze środków unijnych 52,4 mln zł dofinansowania. Dodatkowe fundusze mają zostać uwzględnione jako wkład własny dotyczący zakupu kolejnych tramwajów Lajkonik II, których dostarczenie zaplanowano w tym roku.

Centrum Unijnych Projektów Transportowych rozstrzygnęło konkurs na dofinansowanie projektów dotyczących zakupu taboru autobusowego nisko i zeroemisyjnego – z napędem elektrycznym, wodorowym lub gazowym (LNG i CNG) oraz taboru tramwajowego i trolejbusowego. MPK w Krakowie otrzyma ze środków unijnych 52,4 mln zł dofinansowania.

Wniosek przygotowany przez MPK dotyczył zakupu 10 nowych tramwajów Lajkonik II, które zaczęły służyć mieszkańcom w 2022 r. – jest to element dużego kontraktu obejmującego dostawę w sumie 60 nowych Lajkoników II.

W konkursie wniosek MPK otrzymał bardzo wysoką ocenę i jako jeden z trzech w całym kraju może liczyć na dofinansowanie w wysokości 62,7 proc. wartości inwestycji. To oznacza, że MPK otrzyma ze środków unijnych 52,4 mln zł dofinansowania.

Zapytaliśmy w urzędzie, czy dodatkowe pieniądze zostaną przeznaczone na zasypanie dziury w budżecie na zapewnienie tegorocznych kursów tramwajów i autobusów, na co brakuje ok. 400 mln zł.

- Otrzymane środki z Unii Europejskiej za zakup 10 sztuk nowych tramwajów zostaną przeznaczone na wkład własny dotyczący zakupu pozostałych tramwajów Lajkonik II, które mają zostać dostarczone w tym roku. Łączna wartość projektu zakupu 60 sztuk tramwajów to blisko 497 mln zł netto, który jest finansowany w 50 procentach przez Europejski Bank Inwestycyjny, pozostała kwota musi zostać zapewniona przez MPK - informuje Kamil Popiela z krakowskiego magistratu.

Projekt linii tramwajowej Meissnera - Mistrzejowice przewiduje wykonanie zielonego torowiska z wykorzystaniem mat rozchodnikowych na odcinku 4,2 km pojedynczego toru.

Ważna decyzja dotycząca budowy linii tramwajowej Meissnera -...

MPK w Krakowie przez ostatnie prawie 20 lat zrealizowało projekty o łącznej wartości ponad 2 miliardów zł, z czego ponad 1 miliard stanowiły środki unijne. Dzięki nim do Krakowa trafiło już prawie 150 nowych niskopodłogowych, wyposażonych w klimatyzację tramwajów i prawie 300 autobusów, nisko i zeroemisyjnych.

PKN Orlen stawia na tanią i czystą energię

od 16 lat
Wideo

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

N
Niesmak
5 maja, 14:01, Niesmak:

„MPK w Krakowie otrzyma ze środków unijnych 52,4 mln zł dofinansowania”

Czyli władze Krakowa wywalają prawie 1,5 mld zł. z kieszeni podatnika na jakąś niezbyt potrzebną „trasę łagiewnicką” — a potem żebrzą w „Unii” o pomoc.

11 maja, 08:39, fbtgn:

kto ci powiedział że ta trasa nie jest potrzebna??? z wiochy jestes to co ty o krakowie możesz wiedziec? tam też mieszkają ludzie i potrzebuja tej ;lini. a żebrzesz to ty o socjal, zamiast pracowac

1. No przecież na Ruczaju też mieszkają ludzie, którzy tu przyjechali „z wiochy” — a więc ci, których tak nienawidzisz i którymi tak otwarcie gardzisz.

2. Tak, trasa łagiewnicka — kosztowna, jakby ją wybudowano ze złota — nie wygląda na potrzebną miastu, bo nie jest tak uczęszczana i wykorzystana, jak np. Nowohucka. Ale żeby to zauważyć, to jednak trzeba myśleć — tak więc jakiś tępy pyskacz forumowy tego nie zrozumie.

f
fbtgn
5 maja, 14:01, Niesmak:

„MPK w Krakowie otrzyma ze środków unijnych 52,4 mln zł dofinansowania”

Czyli władze Krakowa wywalają prawie 1,5 mld zł. z kieszeni podatnika na jakąś niezbyt potrzebną „trasę łagiewnicką” — a potem żebrzą w „Unii” o pomoc.

kto ci powiedział że ta trasa nie jest potrzebna??? z wiochy jestes to co ty o krakowie możesz wiedziec? tam też mieszkają ludzie i potrzebuja tej ;lini. a żebrzesz to ty o socjal, zamiast pracowac

f
fbtgn
8 maja, 12:22, Za: nczas.com:

Warszawscy urzędnicy pod batutą Rafała Trzaskowskiego robią wiele, by obrzydzić ludziom jazdę samochodem. Sami jednak nie zamierzają rezygnować z wygody. Przy okazji kapitalnie uzasadnili wyższość samochodów nad rowerami.

Polityka Rafała Trzaskowskiego – jak i innych włodarzy dużych polskich miast – od lat zmierza w kierunku ograniczania ruchu samochodowego. Likwiduje się miejsca parkingowe, a na pozostałe wprowadza wysokie opłaty. Do tego zwężane są ulice, by można było ich kosztem wybudować – za setki milionów – ścieżki rowerowe. Teraz dochodzą jeszcze tzw. strefy czystego transportu, czyli zakaz wjazdu do centrum starszych samochodów. Samochodów, którymi poruszają się setki tysięcy mieszkańców, których nie będzie stać na zakup droższego, spełniającego wymyślone kryteria emisji CO2.

Przy okazji promuje się jazdę rowerem czy komunikacją miejską. Zewsząd od włodarzy miast słychać, że tak się da, że to dla naszego dobra. No i – rzecz jasna – dla dobra planety, w imię „walki z globalnym ociepleniem”.

Sęk w tym, że ci sami urzędnicy ani myślą rezygnować z jazdy samochodem. Pokaz hipokryzji urządzili właśnie warszawscy politycy. W ramach Budżetu Obywatelskiego prowokacyjnie zgłoszono pomysł, by Trzaskowski i świta sami przesiedli się na rowery, by dać dobry przykład. Odpowiedź zdumiewa.

W piśmie przekazano, że ewentualna jazda rowerami „narusza przyjęte w Urzędzie standardy odbywania podróży służbowych przez przedstawicieli stołecznych władz samorządowych”. Samochody natomiast „gwarantują sprawne zarządzanie miastem”, a tak w ogóle rower w połączeniu z deszczem naraża urzędników na „ryzyko utraty zdrowia lub życia w możliwej kolizji drogowej”.

Mało? Dalej ludzie Trzaskowskiego piszą, że samochody „posiadają liczne atesty i certyfikaty bezpieczeństwa”, co jest „rozwiązaniem znacznie korzystniejszym” niż jazda rowerami. No i kręcenie [obraźliwe]ami wymaga „podniesienia ogólnego stanu zdrowia oraz tężyzny fizycznej pracowników”, a z tym – jak rozumiemy – dość krucho.

Wykazano też „troskę” o zatrudnionych kierowców, którzy niekoniecznie chcieliby zostać zwolnieni. Choć chwilę później dodano, że trzeba by zatrudnić „rowerzystów-zmienników”, bo urzędnik podobno pokonuje dziennie nawet 150 km, a sam na rowerze nie dałby rady. Do tego są podpisane umowy na leasing samochodów służbowych, więc – sami państwo rozumiecie – rowery niekoniecznie.

Świta Trzaskowskiego pięknie udowodniła wyższość samochodów nad rowerami. Szkoda tylko, że ta sama świta podejmuje decyzje mające na celu zniechęcenie pozostałych ludzi do podróży samochodami. Dla siebie „przyjęli standardy” odbywania podróży służbowych samochodami, ale ludzie niekoniecznie mają stosować te same standardy. Urzędnikom samochody gwarantują „sprawne zarządzanie miastem”, ale ludziom najwyraźniej nie gwarantują sprawnego zarządzania firmą czy życiem.

Pamiętają państwo zapewne słynny raport C40 Cities, w którym Warszawa zobowiązała się do drastycznego ograniczenia samochodów w miastach. Teraz mamy czarno na białym, że założenia przyjęte w raporcie nie dotyczą jaśniepaństwa urzędników.

( https://nczas.com/2023/05/08/mega-hipokryzja-urzednikow-trzaskowskiego-kapitalnie-udowodnili-wyzszosc-samochodow-na-rowerami/ )

co nas to obchodzi. i tak na niego zagłosuje. zajmij sie złodziejstwem u was

Z
Za: nczas.com
Warszawscy urzędnicy pod batutą Rafała Trzaskowskiego robią wiele, by obrzydzić ludziom jazdę samochodem. Sami jednak nie zamierzają rezygnować z wygody. Przy okazji kapitalnie uzasadnili wyższość samochodów nad rowerami.

Polityka Rafała Trzaskowskiego – jak i innych włodarzy dużych polskich miast – od lat zmierza w kierunku ograniczania ruchu samochodowego. Likwiduje się miejsca parkingowe, a na pozostałe wprowadza wysokie opłaty. Do tego zwężane są ulice, by można było ich kosztem wybudować – za setki milionów – ścieżki rowerowe. Teraz dochodzą jeszcze tzw. strefy czystego transportu, czyli zakaz wjazdu do centrum starszych samochodów. Samochodów, którymi poruszają się setki tysięcy mieszkańców, których nie będzie stać na zakup droższego, spełniającego wymyślone kryteria emisji CO2.

Przy okazji promuje się jazdę rowerem czy komunikacją miejską. Zewsząd od włodarzy miast słychać, że tak się da, że to dla naszego dobra. No i – rzecz jasna – dla dobra planety, w imię „walki z globalnym ociepleniem”.

Sęk w tym, że ci sami urzędnicy ani myślą rezygnować z jazdy samochodem. Pokaz hipokryzji urządzili właśnie warszawscy politycy. W ramach Budżetu Obywatelskiego prowokacyjnie zgłoszono pomysł, by Trzaskowski i świta sami przesiedli się na rowery, by dać dobry przykład. Odpowiedź zdumiewa.

W piśmie przekazano, że ewentualna jazda rowerami „narusza przyjęte w Urzędzie standardy odbywania podróży służbowych przez przedstawicieli stołecznych władz samorządowych”. Samochody natomiast „gwarantują sprawne zarządzanie miastem”, a tak w ogóle rower w połączeniu z deszczem naraża urzędników na „ryzyko utraty zdrowia lub życia w możliwej kolizji drogowej”.

Mało? Dalej ludzie Trzaskowskiego piszą, że samochody „posiadają liczne atesty i certyfikaty bezpieczeństwa”, co jest „rozwiązaniem znacznie korzystniejszym” niż jazda rowerami. No i kręcenie [obraźliwe]ami wymaga „podniesienia ogólnego stanu zdrowia oraz tężyzny fizycznej pracowników”, a z tym – jak rozumiemy – dość krucho.

Wykazano też „troskę” o zatrudnionych kierowców, którzy niekoniecznie chcieliby zostać zwolnieni. Choć chwilę później dodano, że trzeba by zatrudnić „rowerzystów-zmienników”, bo urzędnik podobno pokonuje dziennie nawet 150 km, a sam na rowerze nie dałby rady. Do tego są podpisane umowy na leasing samochodów służbowych, więc – sami państwo rozumiecie – rowery niekoniecznie.

Świta Trzaskowskiego pięknie udowodniła wyższość samochodów nad rowerami. Szkoda tylko, że ta sama świta podejmuje decyzje mające na celu zniechęcenie pozostałych ludzi do podróży samochodami. Dla siebie „przyjęli standardy” odbywania podróży służbowych samochodami, ale ludzie niekoniecznie mają stosować te same standardy. Urzędnikom samochody gwarantują „sprawne zarządzanie miastem”, ale ludziom najwyraźniej nie gwarantują sprawnego zarządzania firmą czy życiem.

Pamiętają państwo zapewne słynny raport C40 Cities, w którym Warszawa zobowiązała się do drastycznego ograniczenia samochodów w miastach. Teraz mamy czarno na białym, że założenia przyjęte w raporcie nie dotyczą jaśniepaństwa urzędników.

( https://nczas.com/2023/05/08/mega-hipokryzja-urzednikow-trzaskowskiego-kapitalnie-udowodnili-wyzszosc-samochodow-na-rowerami/ )
N
Niesmak
„MPK w Krakowie otrzyma ze środków unijnych 52,4 mln zł dofinansowania”

Czyli władze Krakowa wywalają prawie 1,5 mld zł. z kieszeni podatnika na jakąś niezbyt potrzebną „trasę łagiewnicką” — a potem żebrzą w „Unii” o pomoc.
K
Krakus
No i tak kupujemy tramwaje Szwajcarsko-Niemieckiej firmy ( co prawda chociaż montowane w Polsce . Czy Autosan nie mógłby produkować tramwajów dla Krakowa ?
Z
Zbigniew Rusek
Po co tyle tramwajów? Lepiej niech dokupią autobusów (i to nie elektryków, lecz Diesli, ew. hybrydy; moga być też wodorowe).
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska