Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wierny żołnierz prezydenta Ś.

Andrzej Skórka
Tadeusz Mazur - rocznik 1949. Przewodniczący rady osiedla Koszyce, wiceprzewodniczący rady miejskiej, w której reprezentuje "Tarnowian" Ryszarda Ś. Przez kilka lat w PZPR, potem pracownik Zakładów Mechanicznych, rencista. Żonaty, troje dzieci.
Tadeusz Mazur - rocznik 1949. Przewodniczący rady osiedla Koszyce, wiceprzewodniczący rady miejskiej, w której reprezentuje "Tarnowian" Ryszarda Ś. Przez kilka lat w PZPR, potem pracownik Zakładów Mechanicznych, rencista. Żonaty, troje dzieci. Michał Gąciarz
Z prezydentem Ryszardem Ś. nie wyjeżdżał na wspólne wakacje, ani na narty. Nie grywał z nim w tenisa, ani nie bywał gościem w jego domu. A jednak to właśnie Tadeusz Mazur najgłośniej protestuje w jego obronie, stawiając na szali cały swój autorytet. Po co? - Ja po prostu wierzę w ludzi - odpowiada bez chwili zastanowienia.

Tuż po Nowym Roku sądecki sąd okręgowy podejmował decyzję o tym, czy tymczasowo aresztowany prezydent Tarnowa będzie mógł odzyskać wolność po wpłaceniu 250 tys. zł kaucji.

W ludzi trzeba wierzyć

"Tarnowianie" przygotowywali manifestację przed sądem. -Mieliśmy wynajęte dwa autokary, do Sącza miało pojechać ponad sto osób - mówi Tadeusz Mazur. Pikieta byłaby zupełnie legalna, bo zawczasu zgłoszono ją w urzędzie. W ostatniej chwili została odwołana. Obrońcy prezydenta uznali, że mogłaby zostać potraktowana jako forma nacisku na niezawisły sąd. Tadeusz Mazur żałuje dziś, że nie miał okazji zamanifestować przed sądem poparcia dla Ryszarda Ś. Bo tylko milczący nie mają racji. - Mam prawo w kogoś wierzyć - tłumaczy - Przecież gdybym w ludzi nie wierzył, nie byłoby sensu niczego dla nich robić.
Dla swojego osiedla zrobił w ciągu kilkunastu ostatnich lat całkiem sporo. Wizytówką os. Koszyckiego jest choćby plac z boiskiem, kortami tenisowymi, placem zabaw. Ale to tylko przykład licznych inwestycji, które "wychodził" w urzędzie jako szef osiedlowej rady, a potem radny.

W obronie systemu

Dusza społecznika obudziła się w nim w połowie lat 60. Jako nastolatek wstąpił w szeregi Związku Młodzieży Wiejskiej. Z kolegami urządzali klubokawiarnię w Wojniczu. Organizowali zespół muzyczny, klub szachowy i brydżowy. Tadek Mazur został społecznym kierownikiem klubu. W 1968 roku dał się namówić do wstąpienia w szeregi PZPR.

- Nie wstydzę się tego. To co wówczas mówiło się o ustroju, o władzy ludu, było piękne - przyznaje dziś. Na początek piękne było to, że legitymacja partyjna pomogła doposażyć klub. Wezwanie rok później do odbycia służby wojskowej nie zwiastowało, że zauroczenie ustrojem szybko pryśnie.

A jednak. Tadeusz Mazur trafił do koszar w Szczecinie. 17 grudnia 1970 roku jego pułk wyprowadzono przeciwko protestującym robotnikom. Miał bronić Komitetu Wojewódzkiego PZPR. - Byłem przerażony. Myślę, że odmówiłbym wtedy wykonania rozkazu strzelania do ludzi. Wcześniej zrobił to jednak dowódca mojego pułku. Pod wpływem tamtych wydarzeń moje spojrzenie na świat się zmieniło. Z oczu spadły łuski, a przemówiło serce - wspomina. Wiosną wyszedł do cywila i zaraz potem rzucił partyjną legitymacją.

Czapeczka z głowy

Na przełomie lat 80 i 90 pobudował się na osiedlu Koszyckim. Ulicą Dąbka po deszczu brodziło się wtedy po kolana w błocie. Nie lepiej było na sąsiednich. Ot, zapomniane osiedle na zachodnich peryferiach Tarnowa. Lata mijały i nic nie wskazywało na to, żeby cokolwiek miało się zmienić na lepsze. Zapał społecznika, zgaszony pod wpływem wydarzeń w Szczecinie, odżył gdzieś około 2000 roku. Mazur wystartował w wyborach do rady osiedla. Nie tylko się do niej dostał, ale z miejsca wybrany został jej przewodniczącym. No i zaczął działać.

Kiedyś duży plac przy ul. Sucharskiego planowano zabudować szkołą i przedszkolem. Pomysł upadł, miasto chciało podzielić teren na działki budowlane i sprzedać. - Zagroziłem, że wyprowadzę ludzi przeciwko władzom - wspomina. Podziałało. Z ówczesnym prezydentem miasta Józefem Rojkiem uzgodnił plany budowy placu zabaw.

- Nie we wszystkim z Tadeuszem Mazurem się zgadzam, ale innym osiedlom w Tarnowie życzyłbym takich działaczy - mówi mieszkający "na Koszyckim" Krzysztof Borowiec, dziennikarz muzyczny. -Widzę, jak się stara, walczy o ulice, organizuje festyny. Co tu dużo mówić, po prostu czapeczka z głowy.

Spotkanie na poczcie

Choć w mieście zmieniali się prezydenci i koalicje, osiedle nie przestało się rozwijać - ulice zyskiwały asfalt albo kostkę, budowano chodniki, kanalizację. W dużej części dzięki radzie osiedla i jej szefowi. - Tworzył coś z niczego, widział szereg problemów. Ludzie, z którymi mam kontakt, dobrze o nim mówią. Ostatnio wywalczył przecież remont ulicy Koszyckiej. Całe szczęście, bo była w tragicznym stanie -opowiada Józef Jedynak, emerytowany generał policji, także mieszkaniec osiedla.
Tadeusz Mazur poznał Ryszarda Ś. przypadkowo. Kojarzył go, bo zanim Ś. został prezesem Azotów, był miejskim radnym. Traf chciał, że po jednej z sesji spotkali się na poczcie w Mościcach. - Od słowa do słowa przegadaliśmy chyba z godzinę. O sesji, o sprawach miasta - mówi Tadeusz Mazur.

Do rady miejskiej próbował dostać się w 2002 r. razem z SLD. Mimo ostatniego miejsca na liście zebrał blisko trzysta głosów. Nie wystarczyło. W 2006 roku Ryszard Ś. usunięty z Azotów przez PiS zaproponował mu start do rady miejskiej ze swojego komitetu. Został liderem listy i mandat zdobył. W 2010 r. wynik jeszcze poprawił. Teraz jest wiceprzewodniczącym rady.

Wiecznie tylko osiedle

W lokalnej polityce już się zadomowił. Z tego, że Koszyckie jest jego oczkiem w głowie, niejeden robi mu zarzut.
- Wiecznie czegoś chce dla swojego osiedla, a przecież nie można preferować jednej dzielnicy miasta - mówi jeden z radnych, który woli pozostać anonimowy. - Nie można mu odmówić tego, że jest ambitny, a przy tym głośny. Często trudno nad nim zapanować. No i ma bardzo duże ego, na którego punkcie jest niezwykle wrażliwy.
-Źle odbieram tylko krytykę niesprawiedliwą. A jeśli popełnię błąd, to potrafię się uderzyć w piersi - zapewnia jednak Tadeusz Mazur. Bywa, że puszczają mu nerwy, gdy przegląda internetowe fora i czyta nieprzychylne opinie na swój temat, które pojawiają się po jego kontrowersyjnych wypowiedziach. Choć Ryszard Ś. już od czterech miesięcy jest w areszcie, w Mazurze ani trochę nie opadł zapał do obrony prezydenta. Mimo, że do zarzutu przyjęcia łapówki prokuratorzy w grudniu dopisali jeszcze Ryszardowi Ś. przekroczenie uprawnień.

- Po prostu nie wierzę w to, że on potrafiłby wziąć łapówkę. Czy ktoś ujawnił na to jakiekolwiek dowody? Wielu ludzi już w tym kraju posądzono o Bóg wie jakie rzeczy. Jak okazywało się, że dowodów nie było, nie padało nawet słowo "przepraszam".

Tadeusz Mazur publicznie i prywatnie

- Poświęca się nie tylko odpieraniu ataków na Ryszarda Ś. Sam prowadzi krucjatę przeciwko zastępującemu prezydenta Henrykowi Słomce-Narożańskiemu.
Do aresztowanego prezydenta apelował w listopadzie, by ten z celi napisał list z zarządzeniem o odwołaniu wiceprezydenta ze stanowiska. Dopiero niedawno przyznał, że mylił się twierdząc, iż Ryszard Ś. pomimo aresztowania posiada ku temu uprawnienia. Teraz liczy, że Słomka-Narożański straci stanowisko po ujawnieniu faktu, iż łączył stanowisko z zasiadaniem w radzie nadzorczej klubu sportowego Tarnovia. - Moja niechęć do niego nie wynika z osobistych urazów, tylko z jego oceny jako urzędnika - twierdzi.
- Czy stanowisko wiceprzewodniczącego rady miejskiej to kres jego możliwości ?
Liczy, że opozycja odwoła przewodniczącego rady z PO. Według jednego ze scenariuszy to właśnie Mazur miałby się ubiegać potem o najważniejsze stanowisko w radzie. - Gdyby klub złożył mi taką propozycję, nie odmówię - mówi.
Zapalony wędkarz
Wędkowanie to ulubione hobby szefa rady osiedla Koszyce. Jest prezesem koła wędkarskiego zrzeszającego blisko trzystu członków. Szczególnie polubił morskie wyprawy z wędką. Jego marzenie to wyprawa do Norwegii na Nord Cap i złowienie tam rekordowej ryby, najlepiej o wadze kilkudziesięciu kilogramów. -Muszę zacisnąć pasa i odłożyć kwotę potrzebną na taką wyprawę - mówi.
Lubi sport, kiedyś zresztą sam próbował w nim sił. W klubach Tarnovia i Metal uprawiał lekkoatletykę. Preferował rzut kulą. W latach 60. wygrał w tej dyscyplinie mistrzostwa okręgu tarnowskiego młodzików. Próbował boksować.
Jego gust muzyczny ukształtował się w latach młodzieńczych - słuchał Beatlesów, Animals, Rolling Stones, Trubadurów, Niebiesko-Czarnych.
Z lektur lubi przygodowe książki Jamesa Fenimora Coopera albo Bolesława Mrówczyńskiego. W telewizji najczęściej zawiesza oko na programach historycznych.
Podkreśla rodzinne związki (ze strony matki) z zasłużoną dla miasta rodziną Grylów. Ppłk. Tadeusz Gryl zginął w bitwie nad Bzurą, Witold Gryl był cenionym znawcą historii i zabytków Tarnowa.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska