Mecze Wisły z Legią nazywane są klasykiem, hitem ekstraklasy, derbami Polski. Przez wiele lat to były spotkania na szczycie. W ostatnich sezonach „Biała Gwiazda” przechodzi trudniejsze czasy, ale nadal jej spotkania z legionistami elektryzują piłkarską Polskę.
Autor: Piotr Tymczak
Tak było również tym razem. Na stadionie przy ul. Łazienkowskiej zasiadło niespełna 27 tys. widzów. Wśród nich około tysięczna grupa fanów z Krakowa, którzy przyjechali kilkunastoma autokarami. Wszyscy spodziewali się dobrego widowiska. Wiadomo, mistrz Polski podejmował zespół, który dobrze prezentuje się w obecnych rozgrywkach.
Wiślacy przystąpili jednak do meczu w stolicy z dużymi problemami kadrowymi w ataku. Już wcześniej było wiadomo, że nie będzie mógł zagrać Zdenek Ondrasek. Przed meczem okazało się również, że kontuzja wykluczyła także Pawła Brożka. A „Brozio” w dotychczasowych występach przeciwko Legii był szczególnie skuteczny, zdobył w nich 12 bramek. Trenerowi Wisły Kiko Ramirezowi pozostał więc tylko jeden nominalny napastnik Mateusz Zachara, który wybiegł na boisko w podstawowej jedenastce.
Mecz się rozpoczął z kilkuminutowym opóźnieniem, ponieważ fani Legii odpalili race i boisko zasłonił gęsty dym. Sędzia zadecydował więc, że trzeba poczekać, aby poprawiła się widoczność.
Wisła zaczęła odważnie od ataków, ale gospodarze grali uważnie w obronie. W 10 minucie legioniści mogli wyjść na prowadzenie. Świetną okazję miał Kasper Hamalainen. Jego strzał z trudem, efektownie wybił Łukasz Załuska. Minutę później był już bez szans i wyciągał piłkę z siatki po akcji, którą celnym strzałem zakończył kapitan Legii Miroslav Radović.
Później długo dużo było walki, ale brakowało podbramkowych okazji. W 35 minucie szansę miał Zachara, ale strzelił niecelnie.
Na początku drugiej połowy piłka wpadła do bramki Legii po strzale z rzutu wolnego w wykonaniu Krzysztofa Mączyńskiego, ale sędzia odgwizdał spalonego.
Kwadrans przed końcem Legia mogła podwyższyć na 2:0. Okazję miał Radović i trafił w słupek. Chwilę później szansy nie wykorzystał też Hamalainen, któremu piłkę odebrał Załuska. W odpowiedzi Patryk Małecki strzelił obok słupka. W końcówce Załuska uratował swój zespół po strzale Vadisa Odjidja-Ofoe.
Legia Warszawa - Wisła Kraków 1:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Radović 11.
Legia: Malarz – Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek – Kopczyński, Moulin (90+3 Szymański) – Guilherme (87 Jodłowiec), Odjidja-Ofoe, Hamalainen (81 Nagy)- Radović.
Wisła: Załuska – Cywka, Głowacki, Gonzalez, Sadlok – Mączyński, Llonch – Boguski (62 Videmont), Brlek (82 Bartosz), Małecki – Zachara (61 Stilić).
Sędziował: Paweł Gil (Lublin). Żółte kartki: Jędrzejczyk - Gonzalez, Małecki. Widzów: 26 870.
Tu znajdziesz więcej najnowszych informacji o piłkarzach Wisły Kraków