Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Can-Pack: trener Hernandez nie chce prowadzić wojny

Redakcja
Jose Hernandez liczy na sukcesy w Polsce i Europie
Jose Hernandez liczy na sukcesy w Polsce i Europie Robert Szwedowski
- Teoretycznie jesteśmy w stanie pokonać takie zespoły, jak Spartak Moskwa, Galatasaray, Fenerbahce, czy UMMC Jekaterynburg, ale to będzie skomplikowane zadanie. - mówi Jose Hernandez, trener koszykarek Wisły Can-Pack. Rozmawia Justyna Krupa.

Niektórzy twierdzą, że Wisła jest w tym sezonie jednym z faworytów Euroligi. Może nie do zwycięstwa w tych rozgrywkach, ale do medali - już tak.
W takim razie ktoś mnie oszukał co do potencjału drużyny, którym dysponuję. Teoretycznie jesteśmy w stanie pokonać takie zespoły, jak Spartak Moskwa, Galatasaray, Fenerbahce, czy UMMC Jekaterynburg, ale to będzie skomplikowane zadanie. Podam prosty przykład: Ewelina Kobryn, która odeszła do UMMC, u nas była gwiazdą. A tam jest już tylko jedną z wielu świetnych zawodniczek. Agnieszki Bibrzyckiej nie byliśmy w stanie pozyskać, Fenerbahce nas w tym względzie przebiło. Lubię być realistą. A rywalizowanie z klubami rosyjskimi i tureckimi jest bardzo trudne. Oczywiście zamierzamy spróbować, ale zobaczymy, co z tego wyniknie. Przede wszystkim musimy mieć to szczęście, by nie przytrafiało nam się więcej kontuzji w zespole. Może, gdy wreszcie będę mógł pracować z drużyną w pełnym składzie, będę mógł opowiadać o naszych celach z większym optymizmem. Póki co, od dwóch miesięcy pracuję z niepełną kadrą i mamy jeszcze wiele do zrobienia. A koszykówka to nie żadne cuda, tu trzeba ciężkiej pracy.

W pierwszym meczu, z Bourges, raczej zabraknie obu Amerykanek: Katie Douglas i Tiny Charles. Jak duży to problem?

Szanse na wygraną w Bourges bez naszych Amerykanek są niewielkie. Skoro nawet z Amerykankami w składzie byłoby trudno zwyciężyć we Francji, to bez nich to zadanie wydaje się niemal niemożliwe do wykonania. Ktokolwiek twierdziłby inaczej, nie zna się na koszykówce kobiecej.

Czy ta Wisła będzie silniejsza mentalnie od zespołu z poprzedniego sezonu?
W zeszłym roku zespół też był mentalnie silny. Byliśmy w stanie poradzić sobie mimo problemów zdrowotnych wielu zawodniczek. Potrafiliśmy zwyciężyć w finałach 4-0. Mam jednak nadzieję, że w tym sezonie nasza drużyna jeszcze bardziej będzie pokazywać mentalność zwycięzcy, zwłaszcza w Eurolidze.

W meczach Final Eight w przypadku niektórych zawodniczek widoczny był brak doświadczenia w grze na tak wysokim poziomie.
Trzeba zdawać sobie sprawę, że w obecnej kadrze również mamy niewiele koszykarek, które w ostatnich dwóch sezonach odegrały dużą rolę w rozgrywkach Euroligi. Można wymienić Anke De Mondt, Paulinę Pawlak i obie Amerykanki. Ale Charles i Douglas też nie zdobyły medalu Euroligi ze swoimi zespołami.

Może dzięki temu będą miały większy głód sukcesu?
Na to właśnie liczymy. Szukaliśmy zawodniczek, które będą miały ambicje, by odnieść sukces w Eurolidze. Takich, które nie osiądą na laurach.

Ponoć Douglas to świetna kandydatka na lidera drużyny, osoba o silnym charakterze.
Liczymy, że będzie taką liderką, przede wszystkim na parkiecie. Zawodniczką, która nie będzie się bała wziąć na siebie odpowiedzialności w decydującym momencie. W tym sensie Douglas jest idealna.

Zdarzają się jednak szkoleniowcy, którzy nie chcą mieć w zespole zbyt wielu zawodniczek "charakternych".
Posiadanie takich zawodniczek w kadrze jest niezbędne, by osiągać naprawdę wielkie sukcesy. Najlepsze to te najbardziej skomplikowane (śmiech). Takie, które potrafią podejmować trudne decyzje i przejmować na siebie odpowiedzialność. Trzeba tylko umieć z nimi współpracować.

A jaki typ zawodniczek Panu nie odpowiada?
Nie podobają mi się koszykarki, które nie dają z siebie wszystkiego. Nie mogę zaakceptować zawodniczki, która w zawodowej koszykówce nie jest w stanie wykrzesać z siebie maksymalnego wysiłku. Nie akceptuję leni i koszykarek niezdyscyplinowanych. W tej chwili nie mam takiej w zespole, ale z drugiej strony podczas trwania sezonu wiele może się zmienić. Bywają czasem nieprzyjemne niespodzianki.

Skoro już jesteśmy przy niemiłych zaskoczeniach. Jak zareagował Pan na wieść o dyskwalifikacji byłej koszykarki Wisły Milki Bjelicy z powodu przyjmowania przez nią niedozwolonych substancji?

Byłem zaskoczony, dowiedziałem się o tej sprawie dopiero po moim przyjeździe do Krakowa w sierpniu. Moim zdaniem nie powinno to w żaden sposób wpływać na wizerunek klubu, bo nikt ze sztabu szkoleniowego ani technicznego nie był świadom tego, co zawodniczka przyjmowała. Sama zdecydowała się wziąć feralny produkt, bo uważała, że będzie dobrze wpływał na jej formę fizyczną. I tylko ona jest za to odpowiedzialna.

W tym sezonie największym rywalem Wisły w lidze znów będzie CCC Polkowice. Oni też przeszli przed sezonem sporą rewolucję kadrową.
CCC jest dużo silniejsze, niż w zeszłym sezonie i sądzę, że niebawem stanie się jeszcze mocniejsze. Śmiem twierdzić, że polkowicki klub nie zamknął jeszcze ostatecznie swojej kadry. Dokonają jeszcze jednego ważnego transferu. Trzeba przyznać, że CCC coraz bardziej zbliża się do nas potencjałem. Dlatego z każdym rokiem walka o tytuł w polskiej lidze będzie coraz bardziej wyrównana.

Rzeczywiście, od początku sezonu pachnie wojną. Zaczęło się od wojny na słowa, gdy ostro zaprotestował Pan przeciw przekładaniu meczu przez polkowicki klub.
Moje słowa protestu nie były skierowane przeciwko CCC, tylko przeciw organizacji pewnych rzeczy przez PLKK. Nie prowadzę żadnej wojny z CCC. Przeciwnie, uważam, że ten klub zasługuje na duży szacunek za to, jak dobrze sobie radzi. To bardzo korzystna sytuacja dla polskiej ligi, że zarówno Wisła jak i CCC mają bardzo mocne drużyny. Mam nadzieję, że tegoroczne finały będą bardzo zacięte, emocjonujące i trwać będą siedem meczów.

Miał Pan ostatnio mały jubileusz - Wisła rozegrała setny ligowy mecz pod Pana wodzą.

Zawsze takie okrągłe liczby działają na wyobraźnię. Jest mi tym bardziej miło, że tak długo prowadzę zespół w obcym kraju. Nie jest łatwo utrzymać posadę trenera w zawodowym klubie przez tak długi czas. Jestem więc szczęśliwy i dumny, a także wdzięczny klubowi za zaufanie. Swego czasu wielu moim znajomym decyzja o przeprowadzce do Polski wydawała się szaleństwem. Miałem przecież posadę trenera w Salamance, był tam bardzo dobry zespół. Czas pokazał jednak, że to była bardzo dobra decyzja. Teraz czuję się już właściwie częścią świata polskiej koszykówki.

Rozmawiała Justyna Krupa

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska