WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Adrian Gula zdecydował się wystawić od początku spotkania dwóch napastników - Felicio Brown Forbesa i Jana Klimenta. Można zrozumieć słowackiego szkoleniowca, bo skoro masz dwóch tak dobrych piłkarzy do pierwszej linii, szkoda jednego trzymać na ławce. Zresztą Gula sam mówi o tym w podobnym tonie: - Taki był plan, żeby sprawdzić ich razem w ataku. Jan to jest top zawodnik, Felo to jest top zawodnik, a my chcemy grać top zawodnikami jeśli tylko są na to gotowi. Dla mnie ten mecz to jest informacja, jak mamy pracować. Teraz mamy czas na szybką analizę co można zrobić lepiej gdy gramy na dwóch napastników, a co gdy na jednego.
Szczerze mówiąc, gdybyśmy mieli opierać się tylko na tym jednym meczu, to współpracy obu napastników Wisły nie ocenilibyśmy najwyżej. Obaj mają jednak duże umiejętności, więc może przy takiej konfiguracji potrzebują po prostu czasu na zgranie i zrozumienie wzajemnych intencji na boisku. Pamiętać jednak trzeba również, że wystawianie dwóch napastników, to wyciągnięcie z drugiej linii jednego piłkarza. I to w grze Wisły z Garbarnią było widoczne, gdy momentami II-ligowcy lepiej radzili sobie w środku pola.
Swoje minuty dostało też kilku innych zawodników i szczerze mówiąc, większość z nich nie przybliżyła się tym występem zbyt mocno do pierwszego składu. Zaczynając od tyłu, Adi Mehremić kilka razy zbyt łatwo dał się ograć rywalom z II-ligowej przecież drużyny. Krystian Wachowiak pokazał, że ekstraklasa to wciąż mogą być dla niego za wysokie progi i że ciężko mu będzie na ten moment nawet podjąć rywalizację o miejsce w składzie z Matejem Hanouskiem.
W drugiej linii z kolei Stefan Savić prezentował to, z czego wszyscy w Krakowie już go znają, czyli, że w jednej akcji trzy rzeczy zrobi dobrze, a czwarte, decydujące zagranie wykona już w taki sposób, że tylko machnąć ręką można. Liczby zebrał natomiast Dor Hugi, który najpierw strzelił gola, a w drugiej połowie dorzucił jeszcze asystę przy ładnym golu przewrotką Huberta Sobola. Gra Izraelczyka chyba jednak tak do końca Guli nie przekonała, bo na pytanie o to, czy Hugi zebrał trochę punktów po takim występie, odpowiedział zdecydowanie:
- Nie. Nie traktuję tego w taki sposób. Ja piłkarzy oceniam kompleksowo. Patrzę jak zawodnik pracuje w ofensywie, defensywie, jak wykonuje zadania, które dostał. Do nie dotyczy tylko Hugiego, ale wszystkich. Ważne jest, żebyśmy każdego dnia grali swoją piłkę. Tylko wtedy będziemy systematycznie się rozwijać. Indywidualnie nie będę oceniał piłkarzy.
Garbarnia - Wisła. Zobacz, jak bawili się kibice na jubileus...
Drugiego gola dla Wisły strzelił w sobotę Hubert Sobol i było to jego pierwsze trafienie w nowych barwach, choć na razie oczywiście nieoficjalne. Mało tego, Sobol tak naprawdę strzelił dwa gole, ale tego pierwszego raczej niesłusznie odebrali mu sędziowie, odgwizdując spalonego. Powtórki w tej sytuacji nie rozwiewają wątpliwości w stu procentach, ale jeśli już, to na korzyść młodego napastnika „Białej Gwiazdy”. Ofsajdu po prostu raczej nie było. Można zatem powiedzieć, ze Sobol swoją pracę wykonał dobrze, bo ze strzelania bramek ma być głównie rozliczany. Jego trener ma prawo pomyśleć po takim występie, że młody piłkarz może być alternatywą do ataku, choćby na wejście z ławki, gdy będzie taka potrzeba.
Teraz przed wiślakami kilka dni na przygotowania do meczu z Lechią Gdańsk. Powoli będą wracać do Krakowa kadrowicze i pole manewru na treningach się zwiększy. A trener Wisły szybko chce wrócić do tego, co w grze jego zespołu było ostatnio dobre. - Od wtorku ruszymy z przygotowaniem na Lechię, bo chcemy zaprezentować w tym meczu to, co już drużyna pokazywała wcześniej - charakter, zaangażowanie, jakość w pressingu, utrzymanie się przy piłce. To, co było widać w meczu z Legią. To jest nasza wizja i na to chcemy się znów przygotować - stwierdził Adrian Gula.
