Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Jakub Bartkowski zapewnia, że dla „Białej Gwiazdy” sezon jeszcze się nie skończył

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Jakub Bartkowski ostatnio dostaje szansę gry od trenera Joana Carrillo i pokazuje na boisku, że warto na niego stawiać. W ostatnim spotkaniu „Białej Gwiazdy” z Wisłą w Płocku Bartkowski był jednym z najlepszych zawodników krakowskiej drużyny. Nie tylko dobrze spisywał się w obronie, ale również strzelił pierwszą bramkę na gości. Piłkarz liczy, że w tym sezonie będzie miał okazję jeszcze się wykazać.

– Mam nadzieję, że trener będzie dawał mi szansę w kolejnych meczach. Odnoszę wrażenie, że nasz szkoleniowiec wierzy we mnie, że ma do mnie zaufanie. Jeśli tylko będę grał, będę starał się za to zaufanie odpłacić dobrą grą – mówi Jakub Bartkowski.

Mecz z Wisła Płock miał jednak dla Bartkowskiego nie tylko słodki, ale również nieco gorzki smak. Z dwóch powodów. Po pierwsze „Biała Gwiazda” ostatecznie nie wygrała, bo skończyło się na remisie 2:2, a po drugie piłkarz dostał czwartą żółtą kartkę w sezonie, co oznacza, że nie będzie mógł wystąpić w niedzielnym meczu z Legią Warszawa.
– Myślę, że sędzia mógł nie pokazywać mi tej kartki. Piłkarz Wisły Płock dołożył trochę od siebie, ale cóż, arbiter podjął taką, a nie inną decyzję i nie będę mógł pomóc drużynie w najbliższym spotkaniu – mówi Jakub Bartkowski.

Zawodnik Wisły Kraków nie do końca jest też zadowolony z tego, co działo się w Płocku, choć przyznaje, że ogólnie było to dobre spotkanie. – Dużo się działo. Fajnie, że udało mi się strzelić bramkę, ale tak naprawdę najważniejsze były trzy punkty. My zdobyliśmy tylko jeden, więc trudno być zadowolonym. Dla kibiców na pewno było to jednak ciekawe spotkanie. Padły cztery bramki, a do tego doszło wiele innych sytuacji. My możemy jednak żałować, że ostatecznie nie udało nam się przechylić szansy na naszą korzyść.

6.12.2015. Wisła Kraków – Legia Warszawa 0:2 (0:0). Bramki: Nikolić 85, Prijović 90 3.

Gdy Wisła Kraków gra z Legią Warszawa, nie brakuje efektowny...

Wisła Kraków na Mazowszu zaprezentowała się o wiele lepiej niż w niedawnym spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz. Krakowianie przede wszystkim stworzyli sobie o wiele więcej sytuacji na gole. Zdobyli dwa, a mogli dołożyć jeszcze przynajmniej drugie tyle.
– W tamtym meczu w Niecieczy grało nam się trudniej, bo Sandecja była bardzo mocno cofnięta – tłumaczy Jakub Bartkowski. – Broniła się praktycznie całym zespołem, wyprowadzała jedynie kontry. Wisła Płock natomiast gra dużo piłką, dzięki czemu mecz był bardziej otwarty. Nam też taki futbol dużo bardziej odpowiada, bo możemy iść na wymianę typowo piłkarskich ciosów.

Bartkowski swojego gola w Płocku strzelił po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Szczerze jednak przyznaje, że takiego rozwiązania tego stałego fragmentu gry Wisła nie trenowała, choć zdradza też, skąd akurat on znalazł się w polu karnym rywala.
– Nie ćwiczyliśmy tego, ale dostałem takie wytyczne, żeby stać przy dalszym słupku – wyjaśnia piłkarz. – W tygodniu, który poprzedzał nasz mecz w Płocku, zasugerowałem trenerowi, że chciałbym uczestniczyć przy naszych stałych fragmentach gry. Już w przerwie trener powiedział mi, że fajnie, że tak to wyszło, że byłem w tym polu karnym w odpowiednim miejscu.

Wisła Kraków na razie zajmuje ósme miejsce w grupie mistrzowskiej. Podstawowy plan na sezon, czyli awans do górnej ósemki, zespół wykonał. Jakub Bartkowski stanowczo jednak oponuje na sugestię, że zespół z ul. Reymonta może już grać bez większej presji.
– Nie zgodzę się z tym, że czekają nas mecze na luzie – mówi Bartkowski. – W drużynie absolutnie nie ma takiego podejścia, żeby tylko dograć sezon do końca i rozjechać się na urlopy. Chcemy wygrywać mecze, chcemy piąć się w tabeli, bo obecna pozycja nas nie zadowala. Dla nas ten sezon jeszcze się nie skończył, do każdego meczu podejdziemy w stu procentach skoncentrowani. W spotkaniu z Wisłą Płock nie widziałem w naszych szeregach ani jednego zawodnika, który nie dałby z siebie wszystkiego.

Teraz przed wiślakami starcie z Legią Warszawa, które Jakub Bartkowski będzie śledził z wysokości trybun. Piłkarz wierzy jednak, że „Białą Gwiazdę” stać będzie na kolejne zwycięstwo z mistrzem Polski. – Będziemy chcieli powtórzyć wynik, jaki osiągnęliśmy w Warszawie. Chcemy wygrać to spotkanie dla naszych kibiców. Mam nadzieję, że to kolegom uda się w niedzielę – kończy Bartkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska