Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Jarosław Królewski: Jeszcze nic mi się nie udało, weryfikacja nastąpi w czerwcu

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Ponad trzy godziny odpowiadał prezes Wisły Kraków i zarazem jej większościowy właściciel Jarosław Królewski na pytania, jakie nadesłali kibice „Białej Gwiazdy”. Królewski za cel postawił sobie odpowiedzieć na wszystkie pytania i tak zrobił, choć część wątków się powtarzała. W środę wieczorem na kanale YouTube Stowarzyszenia Socios Wisła Kraków odpowiedział na około 180 takich pytań! Przybliżamy przynajmniej te najważniejsze kwestie jakie poruszył prezes klubu z ul. Reymonta.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Na początek wyjaśnienie, co było pretekstem do takiego spotkania? W środę minęło 40 dni odkąd Jarosław Królewski został prezesem Wisły. Minęły też cztery lata odkąd w ogóle zaangażował się finansowo w ten klub.

Obóz w Turcji? To się opłaca

Jarosław Królewski rozpoczął od spraw bieżących, bo za takie uznać trzeba zgrupowanie, jakie wkrótce rozpoczną piłkarze Wisły w Turcji. Część kibiców zastanawiała się czy wobec sytuacji finansowej klubu, tak długie, trzytygodniowe zgrupowanie ma w ogóle sens? Królewski powiedział: - Ma to sens. Jest to ważna inwestycja w „mental” drużyny. Na obóz jedzie prawie 50 osób. Koszt razem z biletami, z obsługą, jedzeniem, sprzątaniem, praniem to niecałe 450 złotych brutto za osobę na dzień. Mam nadzieję, że to będzie okres, w którym Myślenice nie będą dla nas obciążeniem. Finansowo pozostanie w Myślenicach byłoby dla nas dramatem.

Na zarzuty, które pojawiały się we wtorek na Twitterze, że w pierwszy dzień przygotowań zespół trenował przy światłach w Myślenicach zamiast oszczędzając prąd w dzień, Królewski odpowiedział, przybliżając logistyczne aspekty takiego rozwiązania, czyli przede wszystkim przyjazd piłkarzy z urlopów o różnych godzinach. - Wtorkowy trening w Myślenicach przy światłach trwał krótko, więc koszty tego dnia nie były duże - podsumował prezes.

Sporo miejsca poświęcił też na przybliżenie jak Wisła funkcjonuje od środka. Jako przykład podał koszty organizacji meczów na przykładzie jesiennego spotkania z ŁKS-em Łódź. Wyjaśnił, że koszt organizacji takiego meczu wyniósł 305 tysięcy złotych, a biorąc pod uwagę wpływy, Wisła musiała dopłacić około 50 tysięcy. Nie zarobiła nic, bo na stadionie zjawiło się nieco ponad 13 tysięcy widzów, a zarobek zaczyna się plus, minus przy frekwencji powyżej 15 tysięcy.

Królewski dużo mówił o tym, że Wisła może zarabiać na dniu meczowych, ale również na pamiątkach, transferach. Sporo miejsca poświęcił też swojej wizji prowadzenia klubu.

- Nie planuję twardej restrukturyzacji - stwierdził. - Nie byłoby to w porządku w stosunku do wierzycieli Wisły Kraków. Taka restrukturyzacja prowadziłaby bowiem do tego, że nie wszyscy dostaliby pieniądze.

Były również pytania o funkcjonowanie klubu od środka, o poszczególne działy. Choćby takie, kiedy Wisła zatrudni „menedżerów z prawdziwego zdarzenia” w marketingu, biurze prasowym? W tym wątku Królewski nieco ironizował, bo przy pytaniu o to czy do tego ostatniego mogą wrócić osoby… lubiane, odparł: - Ciężko mi powiedzieć kto był lubiany, a kto nie. Czekam na CV i niech taka osoba wpisze do niego, że była lubiana.

Nieco poważniej dodał: - Zgadzam się, że małymi krokami trzeba iść do przodu. Rozwijamy klub w małych rzeczach, które w całości będą mieć duży efekt. Współpracuję z dużymi firmami, ale jak słyszę hasło „menedżer z prawdziwego zdarzenia”, to nie wiem, co powiedzieć... Wisła Kraków ma bardzo dużo wartościowych pracowników. Może trzeba ich rozwijać, a nie zmieniać. Bo później się dziwimy, że nie mamy fachowców. Ja tego nie praktykuję. Jeśli ktoś ma jakieś braki, to trzeba go doszkolić, rozwinąć, a nie zmieniać. Na pewno wzmocnienia w tych działach będą, bo tego potrzebują. Ale ja to się dziwię, że niektórzy tutaj jeszcze pracują. Choćby biorąc pod uwagę stawki, za jakie to robią.

A co do materiałów przygotowywanych przez klub, to prezes Wisły zdradził, że niedługo zmieniona zostanie strona internetowa, co powinno w znaczący sposób ułatwić pracę osobom za nią odpowiedzialnym. Lepiej mają również wyglądać media społecznościowe, choć od siebie musimy dodać, że gdyby kibice wiedzieli jak naprawdę wygląda praca od kuchni przy nich w Wiśle, to na pewno nie byliby tak krytyczni… Nie wszystko jest tak proste, jak się niektórym wydaje… Królewski wydaje się to już wiedzieć, bo mówi: - Jakość materiałów jest bardzo wysoka. Musimy osobowo wzmocnić zespół, żeby nasze social media były prowadzone jeszcze lepiej.

Królewski bronił też mocno obecny sztab trenerski, gdy pojawiły się zarzuty już nawet nie tyle pod adresem Radosława Sobolewskiego, co w stosunku do… Kazimierza Kmiecika czy trenera bramkarzy Artura Łaciaka.

- Jestem przekonany, ze Radosław Sobolewski to dobry wybór. Niedługo będzie jednym z najlepszych trenerów w Polsce. Mam nadzieję, że jego bardzo dobry okres nastąpi już niedługo w Wiśle - powiedział np. o pierwszym trenerze. Podkreślał również doświadczenie Kmiecika, a przy Łaciaku przypomniał jak rozwinął się pod jego kierunkiem np. Kamil Broda.

Prezes Wisły bronił też sztab medyczny Wisły. Mówił, że prowadzone były rozmowy na temat profilaktyki, żeby było mniej kontuzji.

Będzie jeszcze trochę transferów

Jak zwykle w tym okresie emocje wzbudzają transfery. Jarosław Królewski przyznał, że Wisła rozmawia obecnie z czterema piłkarzami, którzy mogą trafić do Krakowa. Stara się również kilku zawodników wytransferować. Prezes „Białej Gwiazdy” zdradził, że z zawodników, którzy znaleźli się na liście do ewentualnego odejścia, najbliżej obecnie jest tego Krystian Wachowiak. W tym przypadku możliwe jest zarówno wypożyczenie jak i transfer definitywny. Podobnie rzecz ma się z Patrykiem Plewką, ale już nie z Piotrem Starzyńskim, które Wisła nie ma zamiaru się pozbywać, a jedynie pożyczyć do klubu, gdzie miałby szansę regularnej gry.

Królewski wyłożył też dość jasno zasady, jakimi ma zamiar się kierować w podejściu do piłkarzy. Nie zabrakło w tym miejscu „szpilki” w stronę lokalnego rywala. Nazwa nie padła, ale każdy może się domyślić, jaki klub miał na myśli…

- Wisła będzie klubem profesjonalnym, zapewni swoim zawodnikom warunki do treningów, przygotowania do gry w piłkę - powiedział prezes „Białej Gwiazdy” . - Tutaj nie będzie żadnego klubu kokosa, nieetycznego traktowania piłkarzy. Wisła będzie się zachowywać jak na klub tego rodzaju przystało. Nie będzie czerpać innowacyjnych metod zarządzania relacjami z piłkarzami, znanymi z innych klubów krakowskich. Z tego względu, że my sobą coś prezentujemy i dlatego piłkarze zawsze chcieli tutaj wracać. Nie będziemy tego zmieniać. A jeśli piłkarze nie odejdą, będą po prostu rywalizować o miejsce w składzie tak jak inni. Dostali informację, że nie będą pierwszym wyborem, ale to nie przekreśla definitywnie ich szans.

Prezes Wisły bronił również transferów, jakich klub już dokonał. Na zarzuty, że do Krakowa trafili piłkarze, którzy mieli ostatnio problemy zdrowotne, długo nie grali, odparł: - To są jakościowe transfery. Każdy transfer, który zrobiliśmy to jest ruch na poziomie ekstraklasy.

Dodał również, że wciąż trwają negocjacje z Luisem Fernandezem na temat nowego kontraktu: - Jesteśmy w trakcie rozmów z agentami i Luisem. Złożyliśmy ofertę, znamy warunki Luisa. Rozmowy są w toku.

Nie zabrakło też wątków humorystycznych. Na pytanie jak wyglądają obecnie Jakub Błaszczykowski, Alan Uryga i Zdenek Ondrasek, prezes Wisły odpowiedział błyskotliwie: - Wyglądają coraz lepiej. No, może poza Zdenkiem, bo nie ma zęba…

My dodajmy w tym miejscu, że Królewski miał okazję przyglądnąć się akurat całej trójce dokładnie, gdyż we wtorek w Myślenicach ćwiczył razem z nimi w siłowni.

W wątku o przebudowie zespołu, dodał jeszcze:

- Mam nadzieję, że możemy spodziewać się walki, większej jakości, determinacji i tego, że ten zespół będzie wreszcie zespołem, a nie jedyni zbiorem jednostek...

A na pytanie, czy w klubie są jakieś oferty dla piłkarzy Wisły, stwierdził: - Nie ma ofert gotówkowych, ale mamy sygnały, że takie możemy wkrótce dostać.

Podsumowując wątek sportowy, warto dodać, że Królewski podkreślił kilka razy, że bardzo dobrze współpracuje się mu z nowym dyrektorem sportowym Kiko Ramirezem i nawet brak awansu w czerwcu do ekstraklasy nie musi oznaczać końca tej współpracy.

- Nie mamy planu jakiegoś jeźdźca bez głowy, że musimy awansować za wszelką cenę - podkreśla prezes. - Chcemy awansować, ale jest też plan B, jeśli do tego nie dojdzie. Jeśli zostaniemy w I lidze, nastąpi redukcja kosztów. Teraz staramy się jednak tak zbudować drużynę, żeby pomogła nam podjąć jednak próbę awansu. Transfery są tak podpisywane, że pozwalają nam zachować swobodę finansową.

Dopytywany na ile sam wierzy w awans do ekstraklasy, mówi: - Szanse na awans oceniam na dzisiaj 50 na 50, choć z każdym dniem wierzę, że nam się uda coraz bardziej.

Ciekawym wątkiem była kwestia rezerw, których Wisła nie ma od kilku lat, a których z punktu widzenia szkoleniowego wyraźnie brakuje. - Do marca będzie decyzja czy powstanie drużyna rezerw. Uważam, że taka drużyna nam by się przydała, ale jej koszt to około milion złotych - mówi większościowy właściciel Wisły.

Akademia, czyli będzie raport

Dużo miejsca Jarosław Królewski poświęcił też funkcjonowaniu Akademii. Podkreślił, że bardzo dobrze ocenia współpracę z jej dyrektorem Krzysztofem Kołaczykiem. Trochę czasu poświęcił na opowieść jak ona działa, że ma drużyny w każdym roczniku, co nie jest standardem w Polsce. Dodał jednak również: - Ma powstać bardzo precyzyjny raport jak ma funkcjonować Akademia w przyszłości.

Królewski nie ukrywa też, że chciałby, aby młodzi piłkarze mogli wrócić na Reymonta i tutaj trenować. Na razie jest z tym problem, bo nie ma umowy z Towarzystwem Sportowym Wisła Kraków. Prezes piłkarskiej spółki mówi na ten temat wprost: - Koszt utrzymania boisk TS jest droższy niż wynajem przez Akademię boisk gdzie indziej. To jest jednak temat na przyszłe rozmowy, żeby młodzież wróciła na boiska TS.

Wisła chce kontrolować swoje długi

Sporo pytań padało również o długi Wisły. Realne zobowiązania wynoszą obecnie około 43 mln złotych, ale Jarosław Królewski starał się tłumaczyć, że nie można patrzeć jedynie na suche liczby, a bardziej na to, co z czego wynika. Mówił też w tym kontekście o strategii klubu.

- Wisła ma długi, którymi jest w stanie zarządzać - podkreśla prezes. - Wisła nie może być za bardzo defensywna, ale nie może być też super ofensywna. Musimy zarządzać finansami rozsądnie. Musimy dobrze zaplanować współpracę ze wszystkimi naszymi partnerami biznesowymi. Zejście z długów dla samego zejścia z długów, może doprowadzić do poważnych problemów. Jeśli chcemy, żeby Wisła się rozwijała, to powinna spłacać te długi, które powinna, a resztę restrukturyzować - wyjaśnia prezes. Dodając, że druga strona medalu jest taka, że „Biała Gwiazda” jako wierzyciel ma do pozyskania kwotę około 11-12 milionów złotych. Głównie z transferów. Co ważne, Wisła nie ma obecnie zaległości w wypłatach dla pracowników. Wobec niektórych piłkarzy sięgają one niecałego miesiąca.

Pytany o wsparcie Stowarzyszenia Socios dodaje:

- Socios to na dzisiaj wielka siła tego klubu. To bezpośrednia pomoc i to pomoc wyjątkowa. W takim wymiarze w Polsce, ani w tej części świata nie istnieje coś podobnego.

Większościowy właściciel Wisły podkreślił jednak również, że czas na ściągnięcie odpowiedzialności za klub z barków kibiców, którzy w ostatnich latach wiele razy ratowali „Białą Gwiazdę” swoimi akcjami. Teraz Królewski mówi wprost: - Jeśli ktoś myśli, że będę prosił kibiców o więcej, to ten etap się już skończył. Czas na nas, na naszą większą odpowiedzialność. A wsparcie kibiców, jeśli będą chcieli dalej je okazywać, potraktuję jako miły dodatek.

W sprawach właścicielskich padały też pytanie czy może coś się w tej kwestii wydarzyć? Królewski z uśmiechem stwierdził, że nie ma w najbliższym czasie zaplanowanego spotkania z Wojciechem Kwietniem, sponsorem Wieczystej Kraków, ale wielkim kibicem „Białej Gwiazdy”. Poważniej dodał natomiast: - Są trzy podmioty, który sprawdzają Wisłę. Wszystkie zagraniczne. W najbliższym czasie nie powinno się jednak coś zmienić w kwestiach właścicielskich. Na dzisiaj jest 5 procent szans, że Wisła zmieni właściciela, ale może się stać i tak, że za moment wskoczy to na poziom 50 procent.

Sam nie wyklucza jednak, że jako właściciel Wisły będzie nim na dłużej niż tylko kilka miesięcy. - Muszę to brać pod uwagę, bo sytuacja tego wymaga. Na ile i w jakim stopniu, to się jeszcze okaże - stwierdził.

Rozbudowa bazy w Myślenicach coraz bliżej

Kibice pytali też o sprawę bazy w Myślenicach. Nie jest tajemnicą, że Wisła chce ją wykupić i rozbudować. Królewski mówi na ten temat: - Pracujemy nad koncepcją jak taka baza będzie wyglądać. Pierwsze efekty będą zaprezentowane kibicom jeszcze w tym kwartale. Będzie to przygotowywała firma, która ma w tym duże doświadczenie.

Błaszczykowski też dofinansował Wisłę

Kwota nie padła, ale na pytanie czy któryś ze współwłaścicieli Wisły w ostatnim czasie, czyli od listopada 2022 roku, dofinansował w jakikolwiek sposób klub, Jarosław Królewski otwarcie wskazał na Jakuba Błaszczykowskiego.
- Kuba dofinansował klub. Pomógł klubowi też w inny sposób. Kuba nie jest żadnym hamulcowym w Wiśle Kraków - stwierdził, niejako odpowiadając na zarzuty niektórych kibiców.

Podkreślił również: - Nie zamierzam przejąć udziałów Kuby, bo nie jest mi to do niczego potrzebne. Zarząd TS Wisła Kraków SA nie zmieni się do czerwca. Rozglądam się za osobami, które mogłyby do niego wejść, ale na dzisiaj niemożliwe jest znalezienie osoby, która mogłaby zostać prezesem, która wzięłaby odpowiedzialność za klub. Jest on w tym momencie skazany na mnie.

Królewski kontra Obidziński

Wątek Błaszczykowskiego powrócił w momencie pytania o zarzuty pod adresem tego ostatniego byłego p.o. prezesa Piotra Obidzińskiego. Według niego Błaszczykowski miał wymuszać pewne decyzje w klubie różnymi metodami. To pytanie wyraźnie zirytowało Królewskiego, który poświęcił temu tematowi sporo miejsca. Zacytujmy dokładnie całość: - No ja nie wiem… Powiem szczerze, że Piotr musi chyba założyć jakiś program na ten temat. Mija kolejny rok, a jedyną rzeczą, jaką słyszymy w jego CV jest Wisła i komentowanie tego, co się dzieje w Wiśle Kraków. To już jest nudne. W pewnym momencie trzeba odpuścić. Próbuję sobie wyobrazić tego Jakuba Błaszczykowskiego, znanego z setek akcji charytatywnych i innych działań empatycznych, który stoi ze spluwą nad każdym z nas, starymi chłopami i innymi ludźmi, którzy pracują w Wiśle i znęca się psychicznie nad nami, żebyśmy podjęli taką, a nie inną decyzję. A my jak nieroztropne osoby podpisujemy się drżącym długopisem pod jakąś decyzją. Jak się to czyta i tego słucha, to dla mnie jest po prostu żałosne. To jest próba malowania historii, która się nie stała. A jak się stała, to tylko świadczy o osobach, które by się podpisywały. Bądźmy poważni. Jesteśmy normalnymi, młodymi, dzisiaj już może trochę starszymi osobami. Z różnych branż. Próba imputowania takich rzeczy jest zabawna. Abstrahując od tego, że dzisiaj w klubie widzę, że szereg decyzji za czasów Piotra było absurdalnych, wielokrotnie nie były one słuszne. Ale to jest normalne. Nie chodzę, nie piętnuję tego od dłuższego czasu. Jest mi głupio, że w ogóle kiedyś to komentowałem. Powinniśmy ten temat już dawno zakończyć, a nie kompromitować się, bo to jest głupie. Albo się ma jakieś zarzuty i się je przedstawia, prezentuje, albo wrzuca się takie granatniki i szuka się niepotrzebnie atencji.

Zbigniew Boniek pytał żonę Jarosława Królewskiego...

A skoro mowa o konfrontacjach, to padły też pytania o słowa Zbigniewa Bońka z Twittera, który nie tak dawno nazwał Królewskiego trampkarzem, który chciał uczyć wszystkich, choć nie miał żadnej wiedzy... Jeden z kibiców zapytał zatem czy od strony emocjonalnej to zmobilizowało obecnego prezesa Wisły do jeszcze większej pomocy klubowi? Królewski nie szczypał się w język… Odparł: - Zbigniew Boniek, gdy spotkał nas kiedyś na jednej z imprez, zapytał moją żonę, jakim cudem wyszła za mnie za mąż? Myślę, że ma skłonności, żeby czasem palnąć jakąś głupotę - mówiąc wprost. Jest bardzo niepokorny w tym, co mówi. Powiem szczerze, że miałem okazję poznać prezesów Google’a i Microsofta i innych ogromnych firm na świecie. „Drinkować” z nimi, robić różne rzeczy i każdego z nich mega mocno charakteryzowała pokora do młodszych ludzi, bo wiedzieli, że sami w takim momencie kiedyś byli. A w momencie, kiedy samemu nie jest się takim krystalicznym, to radzę uważać na takie słowa. Czy mnie to zmotywowało? Bardziej rozbawiło. Trampkarz to komplement, bardzo młoda osoba. Czyli za taką jestem uznawany. Z wiedzą też bym się nie szachował, bo na koniec rundy możemy się sprawdzić, kto ma ją większą prócz „feelingu” boiskowego o polskiej myśli szkoleniowej. Bo myślę, że bardzo się w tej kwestii dokształcę, a zdarzało mi się już dokształcić z litery prawa i wygrywać jako prawnik sprawy w sądzie, więc myślę, że sobie poradzę z tą wielką, zawiłą myślą polską szkoleniową, którą pan prezes również ma. Nie sądzę, że to miało decydujący wpływ, choć mniej to rozbawiło. Pan Zbigniew, który był oczywiście wielkim reprezentantem i nie mam do niego żadnego podejścia, w kwestiach szkoleniowych wielkich osiągnięć nie miał. W zarządczych również w klubie, który bardzo lubię i szanuję, czyli Widzewie Łódź.

Nowych sklepów Wisły na razie nie będzie

Podczas trzech godzin padało też wiele innych pytań. Np. o to, co chciałby Królewski jeszcze w Wiśle poprawić? - Komunikację. Chcę, żeby było bardziej transparentnie. Nie uważam, żeby mi się już coś udało. W ostatnich tygodniach czułem się momentami jak na call center, bo tyle osób do mnie dzwoniło. Jeszcze nic mi się nie udało, weryfikacja nastąpi w czerwcu.

Największa porażka w ostatnich czterech latach? Oczywiście prócz spadku z ekstraklasy. - Aschraf El Mahdioui i to, że nie udało się go zatrzymać. Było dużo rozmów, ale nie udało się go przekonać, bo chciał bardzo odejść do klubu z kultury bliższej jego korzeniom.

Jeden z kibiców zapytał czy Wisła planuje otwarcie sklepów w innych miejscach Krakowa niż tylko stadion, np. na lotnisku. Królewski odpowiedział:

- Kiedyś był taki pomysł, ale bardzo drogi. Bądźmy jednak szczerzy, otwarcie sklepu na Balicach czy w innych lokalizacjach mogłoby skutkować niechęcią innych, mniejszych klubów z Krakowa.

Wisła planuje jednak promować jeszcze mocniej swoje mecze. Choćby w szkołach, na uczelniach. Planowane jest też wdrożenie programu lojalnościowego, również z uwzględnieniem tej lojalności wstecz. Ciekawym projektem może być udostępnienie do sprzedaży koszulek retro, czyli takich, w jakich wiślacy grali przed laty. Takie coś wdrożyła już np. Legia Warszawa, a trykoty sprzed lat cieszą się dużym powodzeniem. - Kontaktujemy się z firmami, których reklamy były na tych koszulkach. Jest szansa, żeby ten temat był skonkretyzowany jeszcze w tej rundzie.

Poza piłką padł też temat budowy hali na obiektach TS Wisła. Królewski zdradził, że rozmawiał w tej sprawie z władzami miasta. Na razie jest sygnał, by nie planować żadnych inwestycji na terenie, gdzie taka hala mogłaby powstać... Temat może jednak ruszyć najwcześniej po Igrzyskach Europejskich.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska