Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Lukas Klemenz: Na Reymonta nakręcają nas kibice

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Echo Dnia
Obrońca Wisły Kraków Lukas Klemenz zastanawia się dlaczego „Biała Gwiazda” na wyjazdach radzi sobie znacznie gorzej niż u siebie. Widzi w tym duża rolę kibiców, którzy przychodzą na stadion przy ul. Reymonta.

Wisła ma na koncie 11 punktów po ośmiu kolejkach obecnego sezonu. Tylko dwa z nich wywalczyła jednak poza swoim stadionem. Oba po remisach - najpierw z Lechią w Gdańsku, a w miniona sobotę z Koroną w Kielcach. Stąd taka dysproporcja?
- Na Reymonta nakręcają nas mocno kibice - tłumaczy Lukas Klemenz. - Jest taki doping, że nasi fani naprawdę są naszym dwunastym zawodnikiem. Zespoły, które przyjeżdżają na nasz stadion czują, że grają z wielkim klubem. Choćby ze względu na historię Wisły, ale również na tłumy na trybunach i niesamowity doping, który spada na boisko. To wszystko sprawia, że u siebie rzeczywiście gra nam się lepiej, łatwiej. Nie wiem natomiast dlaczego jest aż tak duża różnica na wyjazdach w naszej postawie. Musimy wreszcie przełamać tę złą serię, bo powoli robi się to mocno frustrujące, że nie potrafimy wygrywać poza domem. Wierzę jednak mocno, że w końcu przyjdzie przełamanie.

Przełamanie miało przyjść już w Kielcach, bo Korona ma ogromne problemy w tym sezonie, grała bardzo słabo. Skończyło się jednak tylko na remisie. - Z przebiegu całego spotkania, biorąc pod uwagę, że graliśmy długo w dziesięciu, to był cenny punkt - mówi Klemenz, nawiązując wykluczenia Rafała Boguskiego w 32 minucie meczu. - Wiadomo, że gdyby nie czerwona kartka, mecz mógł ułożyć się inaczej. Nie ma co jednak gdybać, popełniliśmy błąd. Mieliśmy też później trochę szczęścia. Ratowały nas przecież słupek, poprzeczka, a jeden z zawodników, choć dobijał do praktycznie pustej bramki z metra, to nie trafił. Dlatego trzeba się cieszyć z jednego punktu.

Wisła straciła gola na początku drugiej połowy. Akurat Klemenz przesunął z kryciem do jednego z zawodników Korony, a będący za nim Rafał Janicki był z tym przesuwaniem spóźniony i Erik Pacinda miał czystą sytuację do oddania strzału. - Analizowaliśmy to z Rafałem - mówi Klemenz. - Mamy swoje założenia przy tego typu sytuacjach. Rzeczywiście, cała linia obrony w tej sytuacji powinna się przesunąć, a tego zabrakło. To był nasz błąd, ale on wynikał m.in. z tego, że już chwilę wcześniej straciliśmy w prosty sposób piłkę w środku pola. Korona szybko przeniosła grę pod naszą bramkę i stało się.

Teraz w zespole „Białej Gwiazdy” liczą, że wyjazdowe przełamanie przyjdzie w najbliższą niedzielę w Płocku. Miejscowa Wisła też ma swoje problemy. Ostatnio przegrała wysoko, bo aż 0:5 z Zagłębiem w Lubinie, a w środę czeka ją jeszcze zaległy mecz z Legią Warszawa, więc krakowianie będą mieli znaczni więcej czasu na odpoczynek.
- Trzeba szukać plusów przed tym meczem, ale pamiętajmy, że na ławce Wisły Płock jest teraz nasz człowiek… - puszcza oko Klemenz, nawiązując do faktu, że Wisłę Płock prowadzi Radosław Sobolewski.
Obrońca krakowskiej drużyny dodaje też: - Nawet dwóch, bo nie tylko trener Sobolewski, ale również jego asystent Mariusz Kondak. Oni świetnie znają nasze słabe i mocne strony. Wydaje mi się jednak, że kluczowy może być fakt, że Wisła Płock gra w środę z Legią. To będzie dla nich ciężki bój, a my w tym czasie będziemy odpoczywać i spokojnie przygotowywać się do niedzielnego spotkania. Musimy to wykorzystać.

Mecz z Wisłą Płock to jedno, ale już wielkimi krokami zbliżają się derby Krakowa. Większość piłkarzy „Białej Gwiazdy” stara się studzić emocje, mówiąc, że trzeba się koncentrować na najbliższych spotkaniach. Klemenz mówi jednak szczerze: - Nie ma co się oszukiwać, każdy z nas już gdzieś w głowie ma to, że zbliża się tak wielki mecz. Trzeba jednak przynajmniej starać się podejść do tego wszystkiego na chłodno. Najpierw jest Płock, gdzie planujemy wygrać. Później mamy Puchar Polski w Stargardzie, gdzie tak naprawdę awans jest naszym obowiązkiem, bo gramy ze słabszym rywalem. Dlatego trzeba podejść do sprawy krok po kroku. Tym bardziej, że kilka osób zagrożonych jest kartkami, w tym również ja i trzeba będzie uważać. To przecież normalne, że każdy chce zagrać w takim meczu jak derby, przy pełnym stadionie. Gdzieś przeczytałem, że te krakowskie derby uznawane są za trzynaste na świecie! Kto zatem nie chciałby zagrać w takim spotkaniu?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska