Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Łukasz Burliga: Byłoby zbyt dużym uproszczeniem zwalać całą winę na sędziego

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
- Trenowaliśmy ciężko. Ja to porównałbym do okresów przygotowawczych u trenera Franciszka Smudy, choć teraz było jeszcze mocniej. Były ciężkie momenty, ale w takich chwilach człowiek stara się pokonać samego siebie, udowodnić, że da radę. I ja ten okres przygotowawczy przetrwałem, choć mam już jak na piłkarza swoje lata - mówi Łukasz Burliga, piłkarz Wisły Kraków.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Po kilku dniach znalazł pan już odpowiedź na pytanie, jak można było przegrać 3:4 mecz, w którym prowadziliście 3:0 i stworzyliście przynajmniej drugie tyle klarownych sytuacji?
- Rozmawialiśmy o tym dużo między sobą, była analiza z trenerem. Sam również dużo o tym myślałem. Myślę, że na tę porażkę złożyło się wiele czynników. Uważam, że taką ocenę przyczyn zawsze trzeba zaczynać od siebie. Trzeba wskazać na błędy drużyny, również te indywidualne. Popełniliśmy ich stanowczo za dużo. Do tego wszystkiego doszła jeszcze sytuacja z tymi rzutami karnymi. Nazywając rzecz po imieniu, karny dla Piasta to było jakieś kuriozum. Dla nas, w mojej ocenie, jedenastka była oczywista. Byłoby jednak zbyt dużym uproszczeniem zwalać całą winę na sędziego. Mnie najbardziej boli, czy nawet mocno denerwuje to, że tyle już w tym sezonie było meczów, w których prowadziliśmy do końcowych minut, a z boiska schodziliśmy z porażką. To się musi w końcu skończyć! I mocno wierzę, że szybko się skończy, bo jednak nie zagraliśmy złego meczu. Długimi, bardzo długimi fragmentami byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym od Piasta. Stwarzaliśmy wiele sytuacji, strzelaliśmy bramki. W mojej ocenie były dwa kluczowe momenty w tym meczu, w których mogliśmy całkowicie zamknąć sprawę. Jeden to ten z niepodyktowanym karnym dla nas. Gdybyśmy strzelili wtedy czwartą bramkę, to jestem pewien, że nie stracilibyśmy po chwili tych dwóch. A drugi kluczowy moment, czy nawet kilka, to niewykorzystane okazje na 4:2. Musimy wykorzystać przynajmniej jedną, żeby zamykać takie mecze. Bo jak się tego nie robi, to później może się to zemścić w końcówce i na nas się zemściło.

- Zgodzi pan, że ten mecz pokazał wszystkie twarze Wisły. Tą zdecydowanie lepszą na początku spotkania, ale później zdecydowanie gorszą. Proszę powiedzieć, jak drużyna z ekstraklasy może pozwolić sobie na to, żeby stracić trzy gole w jednym meczu po wyrzutach piłki z autu?
- No jasne, że to nie powinno się zdarzyć. Niby zwracamy przed meczem na pewne rzeczy uwagę, niby trenujemy, a później i tak pojawiają się błędy indywidualne. Mogę zdradzić, że na odprawie kilka razy było powtarzane, że Świerczok ma tą swoją „zastawkę” i żeby nie przyklejać się do niego przy wyrzutach z autu. A później robimy wszystko odwrotnie niż to było zaplanowane. Szczerze mówiąc nie mieści mi się to wciąż w głowie, jak my mogliśmy przegrać ten mecz… Powiem może teraz w wyświechtany sposób, ale musimy wyciągnąć z tego spotkania lekcję, wnioski i nie powielać tak prostych błędów. Bo to są tak głupie błędy, że aż trudno o tym rozmawiać. Efekt jest taki, że przy naprawdę dużym potencjale tej drużyny, znów narobiliśmy sobie bałaganu, bo mamy tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową.

- Mecz z Piastem potwierdził to, co było widać już w sparingach przed sezonem. Stwarzacie dużo sytuacji, ale skuteczność jest bardzo słaba, jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę szans, jakie macie na gole.
- Niby strzeliliśmy trzy gole, ale trudno się nie zgodzić, że skuteczność rzeczywiście była słaba. To jest taki styl gry, w którym można narazić się na stratę jednego, dwóch goli, bo samemu kreuje się tyle szans, że powinno się strzelać więcej od przeciwnika. Nie można natomiast tracić bramek w taki sposób, jak my z Piastem. Zrozumiałbym jeszcze gdyby Piast w jakiś sposób wyszedł spod naszego pressingu, zrobił super akcję, ale przecież niczego takiego nie było. Można nawet powiedzieć, że sami sobie strzeliliśmy te gole. Przynajmniej trzy.

- Trener Peter Hyballa jak zareagował na to, co się wydarzało?
- Niech to zostanie tajemnicą szatni. Powiem tylko tyle, że było dużo rozmów, analiz.

- Wspomniał pan, że macie tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Przed wami tymczasem bardzo trudny mecz z Jagiellonią Białystok, która z bardzo dobrej strony pokazała się w Gdańsku w spotkaniu z Lechią. Żeby zatrzymać Jesusa Imaza czy Jakova Puljicia, trzeba będzie zagrać o wiele lepiej w obronie niż przeciwko Piastowi.
- Jestem zdania, że jeśli tylko unikniemy takich szkolnych błędów, jak z Piastem, to o samą grę byłbym spokojny. Jestem zdania, że to my będziemy w tym meczu stroną dominującą. Naszym hasłem na to spotkanie powinno być jedno słowo - odpowiedzialność! Jeśli ta odpowiedzialność będzie, to potencjał tej drużyny jest tak duży, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym zespołem w Polsce.

- Jak zatrzymać takiego zawodnika jak Imaz?
- To jest piłkarz, który bardzo dobrze wykorzystuje wolne przestrzenie na boisku. My na szczęście w środku pola mamy bardzo mobilnych graczy, którzy będą w stanie je pozamykać. Trzeba mieć Imaza cały czas pod kontrolą, nie tracić go z oczu, a jest do zatrzymania.

- Dużo mówimy o złych rzeczach, które miały miejsce w meczu z Piastem, ale przecież były i dobre. Należały do nich np. gra bocznych obrońców. Rzadko się zdarza, żeby obaj mieli w jednym meczu gola, asystę i to wzajemnie obsługując się podaniami. To zresztą pan rozpoczął strzelanie dla Wisły w 2021 roku.
- Takie było założenia. Mamy grać szeroko, bokami, rozciągać obronę rywali. Mamy też w miarę możliwości włączać się jako boczni obrońcy do ataków. Tak się ułożyło, że z Maćkiem Sadlokiem wzajemnie sobie asystowaliśmy przy golach. To oczywiście pozytyw. Jeśli mam być jednak szczery, to w ogóle mnie to nie cieszy, bo liczy się tylko wynik końcowy. Pozostaje mieć nadzieję, że w kolejnym meczu znów pokażemy się z Maćkiem z dobrej strony, ale nasze dokonania ofensywne dadzą już nie tylko bramki, ale przede wszystkim trzy punkty.

- Dla pana mecze z Jagiellonią Białystok to jest coś szczególnego?
- Jest to taki mecz, gdy mogę spotkać kolegów, z którymi grałem w Białymstoku. Jest ich tam jeszcze całkiem sporo, a mamy razem bardzo dobre wspomnienia. Tworzyliśmy najlepszą Jagiellonię w całej jej historii, o czym świadczą dwa wicemistrzostwa Polski. To jest dla mnie jakiś dodatkowy smaczek, ale też przygotowuję się do tego meczu, jak do każdego innego. Mam sentyment do Jagiellonii, ale z drugiej strony prawie całe swoje życie spędziłem w Wiśle. Dzisiaj bardzo się cieszę, że wciąż mogę tutaj być i mam nadzieję, że jeszcze trochę w Krakowie pogram.

- Chciałbym zapytać jak się pan czuje po treningach i całym okresie przygotowawczym u trenera Petera Hyballi?
- Trenowaliśmy ciężko. Ja to porównałbym do okresów przygotowawczych u trenera Franciszka Smudy, choć teraz było jeszcze mocniej. Były ciężkie momenty, ale w takich chwilach człowiek stara się pokonać samego siebie, udowodnić, że da radę. I ja ten okres przygotowawczy przetrwałem, choć mam już jak na piłkarza swoje lata. Dla mnie najważniejsze, że obyło się przez te kilka tygodni bez żadnej kontuzji. To bardzo ważne, że przepracowałem cały okres przygotowawczy. Udało mi się dobrze przygotować, mam już za sobą wszystkie kontuzje, choroby, koronawirusy i z optymizmem patrzę na najbliższe miesiące. Jestem typem wydolnościowca, więc dla mnie taki trening też jest korzystny. Generalnie uważam też, że taka optymalna dyspozycja fizyczna przyjdzie dla całego zespołu w najbliższym czasie, bo jeszcze trochę nogi są ciężkie, ale to powinno szybko się zmienić, gdy złapiemy świeżość.

- Może pan obiecać na koniec, że w niedzielę kibice Wisły zobaczą w waszym wykonaniu taką prawdziwą sportową złość, chęć rewanżu za to, co stało się w meczu z Piastem?
- Czas pokazać, że jesteśmy odpowiedzialnymi ludźmi! Czas wreszcie wygrać mecz! Naprawdę gram już trochę w piłkę i jestem w stanie ocenić potencjał drużyny. Nasz jest wysoki i dlatego tak mnie to boli, że pałętamy się gdzieś na dole tabeli, na co ten zespół, ten klub po prostu nie zasługuje.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

EKSTRAKLASA 2021: wyniki, tabela, terminarz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska